Krzysztof Sobczak: Zaskoczyła panią decyzja Trybunału Sprawiedliwości o nałożeniu kary w wysokości 500 tysięcy euro za każdy dzień niewykonywania postanowienia o wstrzymaniu wydobycia w kopalni Turów?

Aleksandra Kustra-Rogatka: Nie, ponieważ orzecznictwo TSUE dotyczące ochrony tymczasowej przewidzianej w art. 279 TFUE jest niestety w ciągu ostatnich kilku lat dynamicznie rozwijane właśnie przy okazji spraw skierowanych przeciwko Polsce. W sprawie Puszczy Białowieskiej TSUE po raz pierwszy przewidział możliwość nałożenia na państwo członkowskie okresowej kary pieniężnej w razie niewykonywania środka tymczasowego.  Wtedy jak pamiętamy, polski rząd ustąpił. Z kolei sprawa kopalni Turów jest pierwszą, w której to państwo członkowskie, czyli Czechy, wnioskowało o zastosowanie środków tymczasowych w postępowaniu wszczętym na podstawie art. 259 TFUE przeciwko innemu państwu członkowskiemu - Polsce.

Czytaj: 
Pół miliona euro dziennie Polska ma płacić za Turów>>
Rząd nie zamyka kopalni w Turowie. Nie zamierza też płacić kar>>

 

Cena promocyjna: 17.9 zł

|

Cena regularna: 19.9 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Rząd mówi, że kopalni nie zamknie, a kary nie zapłaci. To co teraz? 

Konsekwencją zapowiedzianego już przez rząd dalszego wydobywania węgla brunatnego w Turowie będzie stopniowe zwiększanie się kwoty, którą Polska będzie zobowiązana zapłacić. Nie ma jednak jasno określonej procedury egzekucji tych środków. Praworządne państwo wykonuje wyroki sądowe, jednak polski rząd od kilku lat systematycznie i w coraz bardziej zuchwały sposób podważa rozstrzygnięcia TSUE.

Czy będzie wtedy jakieś wezwanie do zapłaty, a jak nie będzie wpłat, to jakaś forma egzekucji ze strony KE? Czy w razie oporu ze strony polskiego rządu KE może potrącać te kwoty z funduszy przeznaczonych dla Polski?

Jeżeli Polska konsekwentnie będzie odmawiać zapłacenia kary, można spodziewać się potrącenia należnej sumy z np. środków wypłacanych z budżetu Unii Europejskiej dla Polski, ale wiąże się z tym kilka ważnych problemów prawnych. Warto też dodać, że zasądzona kara nie ma charakteru odszkodowawczego. Pieniądze te nie trafią do Czech, ale do budżetu UE. Celem nałożonej kary finansowej jest wyegzekwowanie środka tymczasowego, który ma zapobiec powstaniu nieodwracalnej szkody i  zapewnić pełną efektywności  przyszłego rozstrzygnięcia TSUE co do istoty sprawy.

Coś jeszcze rząd może zrobić? Jakoś odwołać się od kary?

Najlepszym rozwiązaniem z prawnej perspektywy byłoby maksymalnie szybkie zaprzestanie dalszego wydobycia węgla – do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez TSUE albo pomyślnego dla Polski zakończenia politycznych negocjacji z Czechami. Każdy dzień zwłoki  będzie oznaczał zwiększanie się należnej kwoty do zapłaty. Warto dodać, że podnoszony przez polski rząd argument zagrożenia bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju nie został uwzględniony przez  TSUE. W odniesieniu do złożonego przez Polskę wniosku zmierzającego do uchylenia środka tymczasowego ze względu na zmianę okoliczności, wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta stwierdziła, że argumenty przedstawione przez Polskę w uwagach na piśmie stanowiły jedynie powtórzenie lub rozwinięcie argumentów podnoszonych już wcześniej. Jej zdaniem, Polska nie wykazała w wystarczający sposób, że zaprzestanie wydobycia rzeczywiście zagroziłoby przerwaniem dostaw energii cieplnej i wody pitnej na obszarze Bogatyni i Zgorzelca.

Czytaj także: Prof. Kustra-Rogatka: W sporze o Turów Polska ustępuje, ale niewykonywanie wyroków TSUE będzie miało dalekosiężne skutki>>