Obecnie Kodeks karny przewiduje, że "kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, zajmuje się organizowaniem adopcji dzieci wbrew przepisom ustawy, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu". Zdaniem  resortu sprawiedliwości to rozwiązanie niedostatecznie chroni dzieci "przed groźbą dostania się w niepowołane ręce". Dlatego zaproponowano by w Kodeksie karnym znalazł się dodatkowy przepis głoszący: Kto oddaje lub przyjmuje dziecko do adopcji: w celu osiągnięcia korzyści osobistej lub majątkowej i zatajając ten fakt przed sądem orzekającym w postępowaniu o przysposobienie lub z pominięciem postępowania o przysposobienie, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu. Nieoficjalnie bezdzietne pary za niemowlaka są gotowe zapłacić od 15 do nawet kilkuset tysięcy zł.
 

Patrycja Rojek-Socha: Jak obecnie wygląda sytuacja prawna jeśli chodzi o surogatki? Co może obecnie grozić rodzicom, którzy zdecydują się na taki krok?

Piotr Kaszewiak: Surogacja w Polsce jest dziś nielegalna. Z jednej strony obowiązuje ustawa o leczeniu niepłodności, która zakazuje płatnego obrotu gametami lub embrionami pod groźbą kary pozbawienia wolności - z drugiej zaś przepisy art. 189a oraz 211a kodeksu karnego, które zakazują handlu ludźmi - a tak kwalifikuje się odpłatne przekazanie dziecka po porodzie. Handel ludźmi zagrożony jest karą pozbawienia wolności w wymiarze minimum 3 lat - karalne jest również przygotowanie do popełnienia tego czynu. Kto zaś w celu osiągnięcia korzyści majątkowej zajmuje się organizowaniem adopcji dzieci wbrew przepisom ustawy, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Surowość zagrożenia karnego obrazuje nastawienie ustawodawcy do tego zjawiska.  

Czytaj: Sprzedam dziecko w dobre ręce - w Polsce kwitnie szara strefa adopcji>>

Czy nielegalne, nieformalne adopcje - mimo zagrożenia karami - są dużym problemem w Polsce? 

Tak. Obecne surowe już przecież konsekwencje prawne nie zmieniają tego, że na surogację, jako drogę do rodzicielstwa decyduje się każdego roku kilka tysięcy Polek i Polaków. To, że w Polsce może dochodzić rocznie nawet do 2 tys. takich przypadków, przy około 3 tys. legalnych adopcji zgodnych z przepisami kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, stanowi druzgocącą recenzję polskiego systemu adopcyjnego. Obawiam się, że zapotrzebowanie na usługi surogatek będzie nadal rosło. Dlaczego? Bo specjaliści alarmują, że wskutek chorób cywilizacyjnych, trendów społecznych, problem niepłodności dotyka już co piątą parę. Pragnienie posiadania potomstwa jest bodźcem tak silnym, że przy braku innych alternatyw Polacy nie cofają się nie tylko popełnieniem czynu zabronionego, ale przede wszystkim podejmują nie mniejsze ryzyko zawierania nieważnych w świetle prawa umów, które nie mogą zagwarantować im, że upragnione dziecko po urodzeniu zostanie im przekazane pod opiekę. 

 

Cena promocyjna: 159.2 zł

|

Cena regularna: 199 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


To znaczy?

Według polskiego prawa niepodważalną zasadą jest przecież to, że „matką dziecka jest kobieta, która je urodziła”. 

A wynajęcie surogatki za granicą? 

Oznacza, co do zasady popełnienie przestępstwa ściganego przez polską ustawę poza granicami kraju. Zgodnie z polskim prawem obywatel polski powinien stosować się do prawa swojego kraju także wtedy, gdy przebywa za granicą. Zatem w razie popełnienia przez obywatela polskiego przestępstwa za granicą stosuje się do niego polską ustawę karną - a warunkiem odpowiedzialności jest tzw. podwójna przestępność - czyli to, aby czyn stanowił przestępstwo w obu krajach. 

Czy projektowane zmiany mogą w jakikolwiek sposób wpłynąć na sytuacje matek pozostawiających dzieci w oknach życia? 

Wydaje mi się, że nie powinny mieć wpływu na tę wyjątkową - nieuregulowaną w zasadzie prawnie - a prawidłowo funkcjonującą instytucję. Istotą „okien życia” nigdy nie było zastąpienie procedury oddania dziecka do adopcji - korzystają z nich matki, które z różnych przyczyn nie są w stanie poradzić sobie z sytuacją życiową.  Co ciekawe, Komitet Praw Dziecka ONZ wezwał w 2015 r. Polskę do likwidacji „okien życia” bo umożliwiając anonimowe porzucenie niemowlęcia „naruszają prawo dziecka do tożsamości”. W mojej ocenie choć możność poznania własnej tożsamości podlega słusznej ochronie - musi ustąpić pola ochronie dobra oczywiście większej wartości - prawa do życia. Przypominam też, że zgodnie z jednolitym orzecznictwem i stanowiskiem doktryny matka pozostawiająca niemowlę w oknie życia nie popełni przestępstwa z art. 210 par. 1 k.k., który przewiduje odpowiedzialność karną za porzucenie małoletniego poniżej lat 15 wbrew obowiązkowi troszczenia się o niego. Bo pozostawienie niemowlęcia w oknie życia powoduje, że zostaje ono otoczone specjalistyczną opieką, przekazywane jest niezwłocznie do szpitala, o fakcie informowany jest ośrodek adopcyjny - ten zaś zawiadamia sąd, występując o wydanie postanowienia w sprawie zarządzeń opiekuńczych dotyczących dziecka oraz o nadanie dziecku imienia i nazwiska.

Czytaj: MS chce surowszych kar za nielegalne adopcje>>

Wróćmy do projektu. Proponowane zmiany idą w dobrym kierunku? 

Autorzy projektu uzasadniają, że ich celem było m.in. usunięcie wątpliwości interpretacyjnych w odniesieniu do obowiązujących przepisów. Wskazują, że "obecne rozwiązania prawne niedostatecznie chronią dzieci przed groźbą dostania się w niepowołane ręce", gdyż "odpowiedzialność karna grozi dziś jedynie za organizowanie nielegalnych adopcji na szeroką skalę”. Ja nie podzielam tego - z tym problemem poradzono sobie już w doktrynie - dominujące jest stanowisko, że do bytu przestępstwa wystarczy podjęcie bezprawnych czynów już w stosunku do pojedynczego dziecka. Trafnie uznano, że inny pogląd zawężałby zakres ochrony przepisu i byłby sprzeczny m.in. z art. 21 Konwencji o prawach dziecka. Rozumiem jednak pozostałe intencje ustawodawcy. Oddawanie dzieci pod pieczę w ramach przysposobienia musi odbywać się pod wnikliwym nadzorem państwa, które ma szczególny obowiązek troszczyć się o dobro dzieci. 

Nieformalne adopcje stanowią niebezpieczeństwo? 

Ogromne, nie tylko dla dzieci, ale także dla ich potencjalnych rodziców, którzy najczęściej mając jak najwznioślejsze intencje padają ofiarami nadużyć. Nie ukrywam, że byłem szczerze poruszony historią klienta, który marząc o ojcostwie umówił się z ogłaszającą się panią i słono płacił jej przez cały okres ciąży za urodzenie „jego dziecka”. Gdy dziecko się urodziło, pani odmówiła wydania niemowlęcia i oświadczyła, że ojcem jest jej konkubent - potwierdziły to zresztą badania genetyczne. Gdy mój klient zapoznał się z wynikiem badań rozpłakał się - marzył, by być ojcem. Na surogację nie decydują się „przestępcy” - lecz zwykli ludzie, tacy jak my - kierowani potrzebą miłości, którzy często próbowali już wszystkiego aby stać się biologicznymi rodzicami. Aby zostać rodzicem często poświęcali już majątek i zdrowie na kosztowne terapie czy nieudane procedury in vitro. Zagrożenie nawet najsurowszą sankcją karną nie stłumi w nich pragnienia posiadania potomstwa. 

 

Czy pan widzi potrzebę innych rozwiązań? Na przykład ułatwiających adopcję?

Najpilniejszej zmiany wymaga procedura adopcyjna. Jest ona powszechnie i słusznie krytykowana - nie tylko przez osoby starające się o przysposobienie. W zeszłym roku konkretnych argumentów w tym zakresie dostarczyła Najwyższa Izba Kontroli. Wyniki jej działań kontrolnych pokrywają się z zarzutami, jakie słyszymy na co dzień od potencjalnych rodziców, którzy starali się o dziecko. To, że procedura adopcyjna w Polsce trwa około dwóch lat to zapewne najmniejsza zapewne bolączka. Większym problemem jest obecny brak jednolitych wymogów i  kryteriów adopcji, które zwiększałyby jej transparentność. Liczba kandydatów na rodziców jest znacznie wyższa niż liczba dzieci z uregulowaną sytuacją prawną umożliwiającą adopcję. Skoro kryteria wyborów są niejasne i całkowicie uznaniowe - brak przy tym mechanizmów zapobiegających korupcji i jakiejkolwiek drogi odwoławczej od zapadłych orzeczeń - trudno się dziwić, że Polacy nie mają zaufania do tej drogi prowadzącej do rodzicielstwa. Jeśli więc  chcemy ograniczyć zjawiska związane z nielegalnym przysposobieniem dzieci zacznijmy od realnego zapewnienia kandydatom na rodziców właściwej i zgodnej z prawem alternatywy.