Wnioski przedstawiła podczas konferencji "Ostrożnie - dziecko! Profilaktyka krzywdzenia małych dzieci", organizowanej przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę. Badania prof. Szafranek przeprowadziła na zlecenie Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości - polegały na analizie akt spraw, w których doszło do odebrania dziecka rodzinie, przede wszystkim na podstawie art. 12a ustawy o zapobieganiu przemocy w rodzinie, dotyczącego zabezpieczenia dziecka w przypadku zagrożenia jego zdrowia i życia (w czasie przeprowadzania badań zagrożenie musiało mieć bezpośredni charakter, teraz przepisy zostają zliberalizowane).

Dziecko z przemocowego domu łatwiej będzie zabrać w razie zagrożenia>>

Dzieci małe, rodzice w średnim wieku

Badanie wykazało, że zabezpiecza się przede wszystkim dzieci małe - nieobjęte jeszcze obowiązkiem szkolnym ani przedszkolnym. Zauważmy, że 32 z nich to dzieci, które nie ukończyły jeszcze pierwszego roku życia. W wieku od jednego do trzech lat było 20 dzieci, podobnie jak w grupie wiekowej od czterech do sześciu lat.

- Liczba starszych dzieci sukcesywnie maleje. Na początku edukacji szkolnej, mieliśmy 19 dzieci. W wieku 10-12 lat było już tylko 20 dzieci, a w kategorii nastolatków - jedynie 13. To pokazuje jak ważne są nasze działania profilaktyczne skierowane do najmłodszych - wskazywała prof. Szafranek. Tylko ośmioro dzieci miało 16-17 lat.

Z kolei większość rodziców, którym odbierano dzieci, było w wieku 30-40 lat. W grupie wiekowej 21-30 lat, wyraźnie więcej było matek, co wskazuje, że były one młodsze od ojców. W grupie 50-60 lat było więcej ojców. Zaprzecza to stereotypom o problemach rodzinnych bardzo młodych rodziców.

Chciałabym teraz zwrócić uwagę na edukację matek i ojców. Jest to istotne, ponieważ 6 proc. matek i 15 proc. ojców posiada wykształcenie wyższe - tłumaczyła, zauważając, że liczba rodziców z wyższym wykształceniem, którym odbierane są dzieci wzrasta.

Czytaj też: Przeciwdziałanie przemocy domowej - komentarz praktyczny >>

 

Cena promocyjna: 233.1 zł

|

Cena regularna: 259 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 189.07 zł


Główna przyczyna - alkohol

Postępowania były przeprowadzane szybko - w 10 na 80 przypadków sąd przeprowadził całe postępowanie i wydał ostateczne postanowienie w ciągu miesiąca od zgłoszenia. W 31 sprawach, postępowanie trwało od miesiąca do trzech miesięcy. - Często obejmowało to wielokrotne przesłuchanie rodziców, słuchanie innych świadków, rodziców zastępczych, pracowników przedstawicieli organizatora pieczy zastępczej, placówek opiekuńczo-wychowawczych i analizę materiału dowodowego, czasami wraz z opinią psychiatryczną lub psychologiczną dotyczącą rodziców - podkreślała prelegentka.'

Czytaj też: Procedura szybkiego reagowania wobec sprawców przemocy domowej >>

Zobacz również: Sejm zaczął prace nad przepisami o kompleksowej ochronie dzieci >>

W wielu przypadkach rodzice odbieranych dzieci mieli problem z nadużywaniem alkoholu.  - Często występował również problem przemocy i braku umiejętności opiekuńczo-wychowawczych. W rzeczywistości, w każdej z tych rodzin problem niezaradności opiekuńczo-wychowawczej był częsty, a kobiety z zaburzeniami psychologicznymi lub psychiatrycznymi były często uzależnione - mówiła prof. Szafranek. Zaniedbanie wynikające z nadużywania alkoholu było bezpośrednią przyczyną interwencji w 49 przypadkach. - Zauważyłam, że często nie była to niespodziewana sytuacja opieki nad dzieckiem w stanie upojenia alkoholowego, ale raczej zdawało się, że wszystkie służby otaczające rodzinę czekały na taki incydent, aby umieścić dziecko poza rodziną. Ilustruje to pewne problemy w systemie - to, że potrzebna jest sytuacja bezpośredniego zagrożenia, aby dziecko zostało przeniesione, a nie wystarczy fakt, że dobro dziecka jest stale zagrożone - wskazuje.

Czytaj też: Żądanie opłat za pobyt dziecka w pieczy zastępczej >>

W 15 przypadkach bezpośrednią przyczyną interwencji było stosowanie przemocy fizycznej (na ok. 89 przypadków). Zdarzało się też, że występowania przemocy nie potwierdzono. - Takie sprawy  dotyczyły nastolatków, częściej dziewcząt, które informowały szkolnego pedagoga o przemocy ze strony rodziców. Czasami okazywało się, że taka informacja była wynikiem celowego działania nastolatki, która chciała w ten sposób ukarać swoich rodziców za ograniczenia, jak na przykład zakaz spotkań z chłopakiem czy korzystania z telefonu. Młoda osoba myślała, że taki krok spowoduje, że rodzice będą wobec niej bardziej łagodni, ale oczywiście przekonała się, że nic bardziej mylnego - procedura już była uruchomiona - podkreślała prof. Szafranek.

Czytaj też: Rola rozwiązań administracyjnych i cywilnoprawnych na rzecz zwalczania przemocy domowej na przykładzie regulacji prawnych z 30.04.2020 r. Koordynacja działań i powiązania systemu >>

Rodzina biologiczna lepsza niż piecza?

Interwencyjne zabezpieczenie dziecka w trybie art. 12a zatwierdzał sąd. - W niektórych przypadkach, dzieci wracały do rodziny lub sąd wyznaczał kuratora do sprawowania władzy rodzicielskiej. Jeżeli chodzi o udział rodziców w postępowaniu, w 19 sprawach brała udział tylko matka, w pięciu tylko ojciec, a w 45 obydwoje rodzice. Chociaż rodzice często starali się odzyskać dzieci, to już na drugiej czy trzeciej rozprawie często wyrażali, że to jest dobre rozwiązanie, że dzieci są w pieczy zastępczej. Deklarowali chęć terapii i innych działań naprawczych oraz współpracy z asystentem, jednak często byli to rodzice, których nazwałam w mojej typologii "wypalającymi się" lub "mataczącymi" - tacy, którzy obiecują bez pokrycia albo nie mają zasobów do faktycznych zmian w swoim życiu - mówiła prof. Szafranek.

Słyk Jerzy: Odbieranie dzieci rodzicom na podstawie art. 12a ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie >>

Jeśli chodzi o końcowe rozstrzygnięcia, w 23 sprawach sąd ostatecznie ograniczył władzę rodzicielską i umieścił dzieci w pieczy zastępczej, potwierdzając pierwotną interwencję. W 33 sprawach władza rodzicielska została ograniczona przez kuratora, a dzieci wróciły do rodziców. Tylko w sześciu przypadkach zarządzono powrót dzieci do rodziców biologicznych.

- W mojej opinii, to pokazuje, że to narzędzie jest stosowane w sposób przemyślany. Nie jest stosowane na wyrost, ale widać, że pracownicy socjalni mają duże wyczucie kiedy nadejdzie ten moment. Chciałbym wskazać na 17 przypadków, gdzie dzieci wróciły do swojego rodzinnego środowiska. Czasami zdarzało się, że te same dzieci były wielokrotnie objęte działaniami zabezpieczającymi. Główny problem związany jest z podejmowaniem decyzji co do dalszych działań po umieszczeniu dziecka poza rodziną - mówiła prelegentka.

Opieszałość i brak współpracy

Wskazywała też, że często interwencje służb następują zbyt późno, w momencie kryzysu, co uniemożliwia prowadzenie działań naprawczych. Bywa, że za to opóźnienie odpowiadają sędziowie i sądy. - Decyzje są indywidualnym wyborem sędziego, który preferuje umieszczanie dzieci w rodzinach biologicznych, a nie zastępczych. Cytując jednego z kuratorów: "Nawet najgorsza rodzina biologiczna jest lepsza niż rodzina zastępcza" - mówiła prof. Szafranek. 

Czytaj też: Problemy funkcjonowania zespołów interdyscyplinarnych ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie >>

 

Ale problemy nie wynikają wyłącznie z działania sądów - w procesie analizowania współpracy międzyinstytucjonalnej, wyniki wskazywały na częste krytyczne oceny działań policji, lekarzy i szkół. Zdarzały się sytuacje, w których lekarze odmawiali interwencji w ramach procedury 12a. Ta relacja wykracza poza badany obszar i sygnalizuje szerszy problem w systemie, który jest również obserwowany podczas różnych warsztatów z pracownikami socjalnymi.