Sprawa dotyczy reportażu, który dziennikarze opublikowali 4 stycznia 2009 roku. Dowodzili w nim, że prokurator Jerzy Engelking, mimo braku dowodów, podczas konferencji prasowej, wskazał Janusza Kaczmarka jako źródło przecieku w akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Powoływali się na zeznania śledczych złożone w rzeszowskiej prokuraturze. Cytowali m.in. zeznania Beaty Marczak, kierującej grupą prokuratorów badających przeciek. Miała ona powiedzieć m.in., że "materiał dowodowy nie wystarczał nawet na proces poszlakowy" przeciwko Kaczmarkowi.
Sprawą zainteresował się prezydent Lech Kaczyński, a monitoruje ja Rzecznik Praw Obywatelskich, który zamierza zbadać, czy nie doszło do naruszenia praw i wolności obywatelskich dziennikarzy.
Skórzyński nie przyznał się do zarzutów i odmówił składania zeznań. Grozi mu grzywna, ograniczenie, lub pozbawienie wolności do lat dwóch.
Sprawą zainteresował się prezydent Lech Kaczyński, a monitoruje ja Rzecznik Praw Obywatelskich, który zamierza zbadać, czy nie doszło do naruszenia praw i wolności obywatelskich dziennikarzy.
Skórzyński nie przyznał się do zarzutów i odmówił składania zeznań. Grozi mu grzywna, ograniczenie, lub pozbawienie wolności do lat dwóch.