Czytaj: PiS dopuści tylko 20 proc. zagranicznego kapitału w mediach?>>
Rozmowa z awokatem Bartoszem Grasiem i aplikantem adwokackim Bartłomiejem Serafinowiczem z Kancelarii Kijewski Graś.
Według nieoficjalnych informacji, rząd PiS chce 15 proc. ograniczenia dla zagranicznych właścicieli medialnych (wcześniej mówiło się o 30 proc. limicie). Czy taki zapis byłby zgodny z prawem?
Bartosz Graś: Trudno stwierdzić, jakie będzie brzmienie projektu ustawy, niemniej jednak tak drastyczne ograniczenie udziału podmiotów zagranicznych na rynku polskich mediów najprawdopodobniej będzie sprzeczne z podstawowymi zasadami prawnymi Unii Europejskiej – Swobody Przedsiębiorczości oraz Swobody Przepływu Kapitału.
Czy w ogóle pomysł repolonizacji/dekoncentracji mediów jest zgodny z prawem?
Bartosz Graś: Wszystko zależeć będzie od tego, w jaki sposób skonstruowane zostaną przepisy nowej ustawy – nie można wykluczyć, że jeśli będą one wzorowane na przepisach francuskich i niemieckich, będą one zgodne z prawem unijnym. Pamiętajmy jednak, że nieuzasadniona ingerencja we wspomniane wyżej Zasady Prawa UE stanowi atak na podstawowe wartości Unii, więc przy konstrukcji takich przepisów należy zachować szczególną ostrożność. Nie zawsze to, co obowiązuje w innych krajach Unii Europejskiej daje się w całości „przekopiować” do naszego systemu prawnego.
Jakie konsekwencje może spowodować?
Bartłomiej Serafinowicz: Wprowadzenie ustawy mającej na celu dekoncentrację rynku medialnego w Polsce z całą pewnością początkowo wywoła ogromną niepewność, jak również chaos – najprawdopodobniej bowiem dojdzie do znacznej zmiany w strukturze kapitałowej każdego dużego podmiotu medialnego, ze szczególnym uwzględnieniem tych podmiotów, które obecnie są w posiadaniu zagranicznych osób prawnych. W przypadku, jeśli ustawa naruszać będzie przepisy prawa Unii Europejskiej, może się to spotkać ze zdecydowaną reakcją organów Unii – włącznie z wszczęciem postępowania przeciwko Polsce przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości.
Jak należy rozwiązywać kwestie nadmiernej koncentracji na gruncie obowiązującego w Polsce prawa?
Bartłomiej Serafinowicz: Na dzień dzisiejszy odnosić trzeba się do Ustawy o Ochronie Konkurencji i Konsumentów, która służy ochronie przed nadmierną koncentracją, jak również działaniami polegającymi na nadużywaniu pozycji dominującej.
W jakich sytuacjach stosuje się przepisy antymonopolowe i z czego to wynika?
Bartłomiej Serafinowicz: Zgodnie z Ustawą o Ochronie Konkurencji i Konsumentów Ustawa reguluje zasady i tryb przeciwdziałania praktykom ograniczającym konkurencję, praktykom naruszającym zbiorowe interesy konsumentów oraz stosowaniu niedozwolonych postanowień wzorców umów, a także przeciwdziałania anty konkurencyjnym koncentracjom przedsiębiorców i ich związków, jeżeli te praktyki, stosowanie niedozwolonych postanowień lub koncentracje wywołują lub mogą wywoływać skutki na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
Widzimy więc, że musi przede wszystkim dojść do naruszenia zasad uczciwej konkurencji, natomiast sama sytuacja, w której istnieje monopol lub pozycja dominująca danego podmiotu, ale nie wywiera skutków w postaci naruszenia zasad uczciwej konkurencji, nie jest w Polsce zakazana. Musi więc dojść do naruszenia tych zasad.
Czy obowiązujące u nas przepisy są wystarczające i czy należy jednak wprowadzić jakieś dodatkowe unormowania?
Bartosz Graś: Na chwilę obecną rynek mediów w Polsce, z pewnymi wyjątkami, ma przejrzystą strukturę z udziałem bardzo wielu podmiotów, zaś na samym rynku mediów panuje poszanowanie zasad konkurencji. Co za tym idzie, projektowane zmiany wydają się być niepotrzebne, a co gorsza mogą stanowić sposób na ugruntowanie szkodliwych dla systemu prawnego praktyk.
Rozmawiał: Andrzej Lutogniewski