Główną podstawą zarzutu były wiele razy zmieniane zeznania samego Zirajewskiego, zatrzymanego jeszcze przed zabójstwem Papały. Obrońcy M. twierdzili, że ułożył on sobie w areszcie historię o M. na podstawie prasy i rozmów z oficerami CBŚ, którzy mieli proponować współpracę kilku oskarżonym w gdańskim procesie płatnych zabójców.
W 1998 r. "Iwan" był "ochroniarzem" trójmiejskiego gangstera Nikodema Skotarczaka. W 1999 r. "Iwan" zeznał, że słyszał w kwietniu 1998 r., na spotkaniu Skotarczaka w hotelu Marina w Sopocie z nieznanymi mężczyznami, że "tego psa trzeba pozbyć się jak najszybciej, bo się wycofał" i "trzeba to załatwić jak najszybciej, bo ma wyjechać za granicę". Rozmówcy mieli czekać na sygnał od "człowieka z MSW" i że chodzi o jakiś "układ interesów".
Skotarczak miał powiedzieć Zirajewskiemu, że jego rozmówcami w Marinie byli m.in. gangster Andrzej Z., ps. Słowik i Edward M. "Odniosłem wrażenie, że wiodącą osobą w sprawie Papały jest Edek" - mówił Zirajewski. Według niego zlecenie za 40 tys. dolarów przyjął gangster Siergiej Sienkiw. Potem w 2000 r. "Iwan" przyznał, że "pewne elementy wcześniejszych zeznań wyolbrzymił", bo na spotkaniu w Marinie nie było mowy o zleceniu zabójstwa Papały. Przyznał, że to, co zeznawał w 1999 r., było "zbudowaną przez niego hipotezą na podstawie własnych przemyśleń". Dodawał, że nie był zmuszany do zeznań.
Z kolei w zeznaniach w 2005 r. Zirajewski twierdził, że w Marinie M. wymienił imię i nazwisko Papały jako ofiary zlecenia. W 2002 r. jako uczestnika spotkania w Sopocie Zirajewski rozpoznał M. Twierdził wtedy, że na spotkaniu w 1998 r. w hotelu M. mówił, iż Papała jest "przeszkodą w interesach" i z "czegoś się nie wywiązał". Według Zirajewskiego M. obiecał też wtedy, że po tym zleceniu "będzie następne na terenie USA".
Pytany w 2002 r. przez prokuratora o rozbieżności w swych zeznaniach, Zirajewski wyjaśniał je "obawą o bezpieczeństwo swych bliskich". Mówił, że boi się zemsty osób, które wymienił. Bał się też postawienia mu zarzutu udziału w zabójstwie Papały. Podkreślał, że ma nadzieję na nadzwyczajne złagodzenie kary 15 lat więzienia za udział w tzw. klubie płatnych zabójców.
W 2010 r. Zirajewski zmarł na oddziale szpitalnym gdańskiego aresztu. Śledztwo wykazało, że celowo zatruł się lekami, by ułatwić sobie ucieczkę.
Jeszcze w 2002 r. M. został w Polsce zatrzymany i przesłuchany w całej sprawie. Zaraz potem został zwolniony bez zarzutu i wyjechał z Polski. W mediach pojawiały się wtedy informacje, że zwolniono go na polecenie ówczesnego prokuratora krajowego Karola Napierskiego i że uniknął zarzutu i aresztu, bo Urząd Ochrony Państwa zaświadczył, że jest "czysty". Napierski mówił, że była to decyzja nie jego, lecz kolegialna. W 2007 r. umorzono śledztwo, nie dopatrując się przekroczenia kompetencji prokuratorów w tej sprawie.
W kwietniu 2005 r. Polska przekazała stronie amerykańskiej wniosek o aresztowanie i ekstradycję M. "Wydaje się, że szanse na ekstradycję są dość znaczne" - oceniał ówczesny minister sprawiedliwości Andrzej Kalwas. M. został aresztowany przez FBI w październiku 2006 r. Wniosek podtrzymał kolejny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro (PiS). Po wizycie w USA w 2006 r. oceniał on, że są szanse na ekstradycję.
W lipcu 2007 r. amerykański sąd nie zgodził się na ekstradycję, uznając, że przedstawione dowody nie są wystarczające, a Zirajewski - niewiarygodny jako główny świadek oskarżenia. Amerykański sędzia uznał, że zeznania "pospolitego przestępcy" to za mało, by wydać Polsce amerykańskiego obywatela. "Po uważnym rozpatrzeniu i ocenie dowodów sprawy przedstawionych przez rząd polski i dowodów przedstawionych przez obronę pana M., sąd uważa, że rząd nie wykazał, iż istnieje znaczne prawdopodobieństwo popełnienia przez niego zarzuconego mu przestępstwa" - oświadczył sędzia Arlander Keys.
Nakazał on też zwolnienie M. z amerykańskiego aresztu. Sam M. oświadczył przed sądem, że nie miał nic wspólnego z zabójstwem Papały. Podkreślał, że nie był w Trójmieście w kwietniu 1998 r. i nie zna nikogo z wymienianych przez "Iwana" gangsterów.
Ziobro komentował, że nie przekonuje go argumentacja o uznaniu za niewiarygodne zeznań płatnego zabójcy, bo - jak mówił - jego twierdzenia "zostały zweryfikowane i potwierdzone przez inne dowody". Polscy prokuratorzy zapowiadali zaś, że nadal zbierają dowody na udział M. w zbrodni i mówili, że gdy takie zgromadzą - ponowią wniosek o ekstradycję. Departament Stanu USA uznał jednak sprawę za zamkniętą.
W czerwcu 2009 r. PAP ustaliła, że powołany przez prokuraturę biegły psycholog policyjny podważył wiarygodność słów Zirajewskiego i uznał, że "nie spełniają one większości psychologicznych standardów wiarygodności".
W listopadzie 2009 r. śledztwo ws. zabójstwa Papały przeniesiono z Warszawy do Łodzi. Prokurator krajowy Edward Zalewski uznał, że po 11 latach śledztwo wymaga "nowego spojrzenia", łódzka prokuratura ma dokonać swoistego "bilansu otwarcia", a prokuratorzy ze stolicy powinni się skoncentrować na procesie "Słowika" i Ryszarda Boguckiego.
Boguckiego oskarżono o obserwowanie miejsca zabójstwa Papały i bezskuteczne nakłanianie w 1998 r. za 30 tys. dolarów gangstera Zbigniewa G. do tego zabójstwa. "Słowikowi" prokuratura zarzuciła nakłanianie za 40 tys. dolarów Zirajewskiego do zabójstwa Papały. M. nie chciał zeznawać jako świadek w tym procesie (miał do tego prawo).
W 2012 r. łódzka prokuratura ujawniła, że do zabójstwa Papały doszło w wyniku napadu rabunkowego z użyciem broni palnej, a sprawcy zamierzali ukraść - należący do niego - samochód daewoo. Podczas napadu jeden z mężczyzn miał oddać do Papały śmiertelny strzał. "Wszystko wskazuje na to, że runęła wersja z udziałem M. w zabójstwie; jestem tym bardzo usatysfakcjonowany, od początku wierzyłem w niewinność mego klienta" - powiedział wtedy mec. Piotr Kruszyński, polski obrońca M.
W 2013 r. "Słowik" i Bogucki zostali uniewinnieni przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd krytycznie ocenił wiele działań organów ścigania w sprawie, dowody uznał za "kruche", a Zirajewskiego za niewiarygodnego świadka oskarżenia. Według sądu "Iwan" powinien mieć wręcz postawiony zarzut podżegania do zabicia Papały. Prokuratura nie apelowała.
W 2013 r. prokuratura w Łodzi uchyliła postanowienie o areszcie wobec M.; odwołano też poszukiwanie go międzynarodowym listem gończym. Jednym z dowodów, który miał wpływ na taką decyzję, była analiza billingów biznesmena, zawierająca wykaz logowań jego telefonu komórkowego w okresie zabójstwa generała.
68-letni dziś M. wyemigrował z Polski do USA w 1962 r. Pod koniec lat 80. założył spółkę Bakoma produkującą jogurty i kefiry. Kilkanaście lat temu sprzedał swe udziały i zainwestował m.in. w łączność satelitarną.
Media twierdziły, że M. miał być agentem tajnych służb PRL, a po 1990 r. - UOP. Pisano, że prowadzić go miał oficer SB, a potem UOP Ryszard Bieszyński, który przed sądem w Chicago złożył zeznania na jego korzyść, a w 2002 r. miał opowiadać się za jego zwolnieniem.
Bedzie pozew o odszkodowanie?
Adwokat Edwarda M., mec. Piotr Kruszyński zapowiedział, że będzie namawiał swojego klienta do złożenia wniosku przeciwko państwu polskiemu o odszkodowanie za „niewątpliwie niesłuszne aresztowanie”.
W środę Prokuratura Apelacyjna w Łodzi prowadząca śledztwo ws. zabójstwa gen. Marka Papały umorzyła postępowanie w części dotyczącej polonijnego biznesmena Edwarda M. Był on podejrzany o to, że nakłaniał płatnego zabójcę Artura Zirajewskiego ps. Iwan do zabójstwa Papały, oferując 40 tys. dolarów.
Edward M. został aresztowany przez FBI w październiku 2006 r. na wniosek polskiej strony. W lipcu 2007 r. amerykański sąd nie zgodził się na ekstradycję, uznając, że przedstawione dowody nie są wystarczające, a Zirajewski - niewiarygodny jako główny świadek oskarżenia. Amerykański sędzia Arlander Keys uznał, że zeznania "pospolitego przestępcy" to za mało, by wydać Polsce amerykańskiego obywatela. Nakazał też zwolnienie M. z amerykańskiego aresztu.
Mec. Kruszyński powiedział PAP, że "śledztwo trzeba było umorzyć już w 2007 r., gdy sędzia Keys +rozjechał+ polski wniosek o ekstradycję i podważył wartość zeznań Zirajewskiego". Dodał, że szkoda, iż postępowanie trwało jeszcze dodatkowe 7 lat. (ks/pap)