W sobotę przed gmachem MEN odbędzie się ogólnopolska manifestacja ZNP pod hasłem "Mamy dość!". ZNP chce m.in. podwyżek płac nauczycieli na poziomie 1 tys. zł i odwołania minister edukacji narodowej.
Zapowiadając protest prezes ZNP Sławomir Broniarz zaznaczył, że wdrażane od 1 kwietnia podwyżki nie poprawią sytuacji finansowej nauczycieli; nie podnoszą prestiżu zawodu. Przypomniał, że płaca zasadnicza nauczycieli wzrosła od 93 zł do 168 zł brutto. Według niego nauczyciele, mimo podwyżki, wciąż należą do najgorzej uposażonych grup zawodowych w kraju.
Odnosząc się do tej sprawy Zalewska powiedziała dziennikarzom, że każdy ma prawo demonstrować, jednak - jej zdaniem - "protest (jest) oparty na nieprawdziwych przesłankach m.in. na tym, że nie zostały wypłacone podwyżki dla nauczycieli".
"Jeszcze raz powtórzę, rozporządzenie zostało podpisane na czas, od 1 kwietnia podwyżki obowiązują. Jest czas dla samorządowców, którzy być może się z tym spóźnili (...). To dopiero początek podwyżek. W styczniu 2019 r. następna podwyżka i w styczniu 2020 r. kolejna. To da podnoszoną przez związek kwotę 1 tys. zł" - powiedziała Zalewska. Przypominała, że za trzy lata będzie można otrzymać co miesiąc dodatkowe 500 zł za uzyskanie oceny wyróżniającej.
"Chciałabym uspokoić nauczycieli. Wszystko jest w trosce o ich dobro, pracujemy razem, czasami się nie zgadzamy ze związkami, ale dzisiaj razem dyskutowaliśmy" - powiedziała.
Zalewska: Nauczyciele dostali podwyżki, nie ma powodów do protestu
Protest ZNP oparty jest na nieprawdziwych przesłankach; podwyżki nauczycieli obowiązują od 1 kwietnia tego roku; kolejne dadzą wskazaną przez związek kwotę 1 tys. zł - powiedziała w czwartek minister edukacji narodowej Anna Zaleska.