Obniżenie wieku szkolnego ma dotyczyć też szkół artystycznych, które podlegają Ministerstwu Kultury. – Współpracujemy z tym resortem przy planowaniu wprowadzania zmian – mówi Barbara Milewska, rzeczniczka prasowa MEN.
Jednak ani dyrektorzy szkół artystycznych, ani nauczyciele nie wiedzą, jak ma wyglądać nauka w ich placówkach. Bo poradniki, jakie wydaje MEN na temat reformy (w których opisuje na przykład, że klasy mają być podzielone na część edukacyjną z tablicą i ławkami oraz rekreacyjną z dywanem i zabawkami), trafiają tylko do zwykłych podstawówek. Szkoły artystyczne nie otrzymują również żadnych informacji z resortu kultury. Nikt nie pracuje nad dostosowaniem programów z przedmiotów artystycznych do potrzeb młodszych dzieci.
Ministerstwo Kultury twierdzi, że to niepotrzebne. Bo, jak wyjaśnia rzeczniczka prasowa resortu Iwona Radziszewska, kształcenie w szkołach artystycznych z założenia jest zindywidualizowane i dostosowane do różnego tempa rozwoju uzdolnień uczniów.
– Obniżenie wieku szkolnego nie stanowi przesłanki do tworzenia nowych podstaw programowych dla zawodów szkolnictwa artystycznego – mówi Radziszewska. – Planowana reforma będzie dla szkół muzycznych korzystna, bo naukę gry na instrumencie należy rozpoczynać jak najwcześniej.
Dyrektorzy szkół muzycznych są innego zdania. Ich zdaniem obniżenie wieku szkolnego to katastrofa. Sześcioletnie dzieci nie poradzą sobie w szkołach muzycznych. Teraz, gdy rodzice dobrowolnie mogą wcześniej posłać do pierwszej klasy dzieci, odradzają im to. Twierdzą również, że reforma spowoduje, iż do szkół artystycznych będzie się trudniej dostać. Przez pierwsze trzy lata reformy o przyjęcie ubiegać się będą dwa roczniki uczniów: sześcio- i siedmiolatki.
Brakuje również pieniędzy na dostosowanie wyposażenia szkół do potrzeb sześciolatków. A Ministerstwo Kultury chce dać placówkom tylko po 5 tys. zł na świetlice szkolne.
Źródło: Rzeczpospolita, 16.10.2008 r.