Do rzecznika praw dziecka zgłaszają się rodzice zaniepokojeni zmianami zasad realizacji tzw. edukacji domowej, szczególnie faktem, że MEN zmniejszył środki na taką formę nauki, argumentując, że były one zbyt wysokie w stosunku do realizowanych zadań.
W styczniu br. w ministerstwie edukacji narodowej odbyło się spotkanie z udziałem rodziców dzieci realizujących obowiązek szkolny poza szkołą. Rodzice wskazywali m.in. na potrzebę doprecyzowania sposobu finansowania zadań szkół, których uczniami są dzieci spełniające obowiązek szkolny poza szkołą (zajęcia pozalekcyjne, zajęcia specjalistyczne, egzaminy kwalifikacyjne), standaryzację egzaminów klasyfikacyjnych, przeprowadzanych w szkołach macierzystych, praktykę przekazywania rodzicom środków finansowych na organizację dodatkowych zajęć edukacyjnych lub zajęć rozwijających zainteresowania czy organizację kształcenia dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.
- Zmiany w naliczaniu subwencji spotkały się z krytyką rodziców, ale lista problemów związana z tzw. edukacją domową jest szersza i budzi wątpliwości o skuteczność takiego nauczania. Dobrze byłoby sprawdzić, jak jest naprawdę – komentuje Marek Michalak.
Rzecznik praw dziecka w wystąpieniu do minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej zwraca uwagę na potrzebę przeprowadzenia badań diagnozujących efektywność nauczania organizowanego w trybie art. 16 ust. 8 ustawy o systemie oświaty, w kontekście wyników uzyskiwanych przez uczniów z egzaminów zewnętrznych.
Spełnianie przez dzieci obowiązku szkolnego poza szkołą jest wyborem rodziców. Praktyka ta jest stosowana od początku lat 90. Fundamentalną cechą tej formy nauczania jest organizacja procesu edukacyjnego dziecka przez rodziców/prawnych opiekunów oraz wybrane przez nich osoby.
Rzecznik pyta o edukację domową
Czy uczniowie zdobywający wiedzę w systemie edukacji domowej i zdający egzaminy w trybie zewnętrznym są tak samo wykształceni jak rówieśnicy na co dzień uczęszczających do szkoły? to pytanie, które resortowi edukacji stawia rzecznik praw dziecka.