Posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Przyszłości Edukacji rozpoczął Piotr Prokopczyk z Najwyższej Izby Kontroli (NIK), który streścił wyniki kontroli z 2016 r. Wykazała ona wiele nieprawidłowości w całym procesie rozwoju zawodowego pedagogów. 

Negatywna selekcja do zawodu

Problemem jest już sam wybór zawodu – jak wynika z raportu NIK – studiów pedagogicznych wcale nie wybierają najlepsi. Nie ma też skutecznego sposobu weryfikacji predyspozycji do wykonywania nauczycielskiej profesji.

Kontrola NIK wykazała także, że na studiach pedagogicznych brakuje zajęć praktycznych – a praktyki nie ma także kadra kształcąca przyszłych nauczycieli, bo wielu akademików nigdy nie pracowało w szkole.

Ocena pracy dyrektora jeszcze bardziej zależna od kuratorium>>

Jak podkreślił Piotr Prokopczyk, kontrole pokazały, że na studiach z wychowania wczesnoszkolnego brakowało języka obcego, nie było też ewaluacji programu kształcenia. Nieefektywny był też system awansu, aż 30 proc. komisji miało nieprawidłowy skład, a w planach rozwoju brakowało celu.

 

Dłuższy staż i egzamin

- Trudno jest mówić o zmianie w zawodzie nauczyciela, jeżeli nie mamy spójnej wizji szkoły – mówiła prof. Hanna Kędzierska, która przedstawiła wyniki ankiet dotyczących statusu zawodowego nauczyciela. Podkreśliła, że system awansu nie nadąża za dynamicznie zmieniającą się rzeczywistością, bo trudno w XXI w. odgórnie i szczegółowo zdefiniować, jak wyglądać ma cała kariera pedagoga.

- Jeżeli określamy to w sposób normatywny, to musimy to potem jakoś weryfikować, określać wskaźniki. Postulowanie dodatkowego stopnia awansu jest nieporozumieniem, bo w istocie nic nie zmienia. Ma to jedynie charakter ekonomiczny i polityczny, daje dyrektorowi kolejny bat na nauczyciela – mówiła prof. Kędzierska. Tłumaczyła także, że obecne stopnie awansu zawodowego lepiej byłoby zastąpić specjalizacją, na wzór zawodów medycznych. Z tym, że – jak tłumaczyła – powinno to dotyczyć osób dopiero rozpoczynających pracę, bo objęcie nowymi przepisami nauczycieli, którzy już zainwestowali swój czas i wysiłek w awans na obecnych zasadach, byłoby niesprawiedliwe.

Jej zdaniem pierwszy etap pracy, w roli nauczyciela stażysty, powinien trwać dwa lata, a pedagog nie powinien mieć w tym czasie pełnych uprawnień nauczycielskich. Te zyskiwałby po zdaniu egzaminu – najlepiej państwowego. Dałoby to osobie, która dopiero rozpoczyna karierę, możliwość zmiany decyzji. Dodatkowo – według prof. Kędzierskiej – powinien powstać system pomocy, który ułatwiłby przekwalifikowanie się absolwentowi znajdującemu się w takiej sytuacji.

Koniec z mitem Siłaczki

Profesor zasugerowała także likwidację innych niż studia pedagogiczne dróg dojścia do zawodu nauczyciela – zwłaszcza kursów, które umożliwiają zdobycie uprawnień. Jej zdaniem duży nacisk trzeba położyć zwłaszcza na rolę opiekunów stażu.

- Trzeba im jednak inaczej liczyć pensum, nie mogą mieć obowiązku wypracowania całości i jeszcze dodatkowych godzin: "ku chwale ojczyzny". Nie ma już Siłaczek i Judymów, są ludzie, którzy pracują i wymagają jasnej, logicznej koncepcji pracy w swoich zawodzie – podkreśliła.

Profesor Hanna Kędzierska zauważyła także, że trudno mówić o reformie bez odpowiednich nakładów finansowych. 
- Jeżeli nie spowodujemy lawinowego wzrostu wynagrodzenia nauczycieli tak, aby zarabiali porównywalnie z osobami wykonującymi inne zawody zaufania publicznego, to możemy od razu darować sobie te reformy – podkreślała.

Podwyżka zamiast kolejnego stopnia

Na nieefektywność systemu awansu zawodowego wskazywał również ostatni raport Warsaw Enterprise Institute. Autorzy raportu podkreślili, że, w  szkole  podstawowej najwyżej uposażeni nauczyciele wcale nie osiągają wyższych wyników zawodowych niż ich tańsi koledzy. Niewielka przewaga nauczycieli dyplomowanych w 2006 r., gdy jeszcze było ich mniej niż mianowanych, rozpłynęła się w następnych latach. W rekomendacjach zasugerowali likwidację systemu awansu i zastąpienie go wynagrodzeniem za wysługę lat.

- To też kiedyś było, nie wiem, czy to coś zmieni – ocenia pomysł dr hab. Danuta Elsner specjalistka od zarządzania oświatą -  Problem zaczyna się już na starcie do zawodu nauczyciela. Jest słabo płatny więc nie przyciąga najlepszych. Potem, z uwagi na skomplikowane procedury trudno jest nauczyciela pracującego poniżej oczekiwań zwolnić - dodaje.

Tłumaczy, że problematyczny jest też pomiar osiągnięć zawodowych, ponieważ na sukcesy nauczyciela, przekładające się na postępy uczniów ma wpływ wiele zmiennych - np. wykształcenie rodziców, zwłaszcza matek.

- Z mojego punktu widzenia lepiej byłoby zlikwidować Kartę Nauczyciela i nauczycieli zatrudniać na umowę o pracę. Gdyby wiedzieli, że na ich miejsce czeka w biurku dyrektora kilka ofert, mobilizowałoby to ich do pracy. No i płacić tak, by warto było zabiegać o pracę w  szkole  - podkreśla ekspertka.

 

X
Szkoła
Potrzebujesz WIĘCEJ wiarygodnych informacji o zagadnieniu Szkoła? Sprawdź, co jeszcze na ten temat znajdziesz w LEX. 
LEX Search – nowa wersja wyszukiwarki LEX z elementami sztucznej inteligencji. Chcesz łatwiej i szybciej znaleźć właściwe dokumenty?

Sprawdź, co zyskasz dzięki LEX Search >>