Barbara Nowacka, minister edukacji, spotkała się w sobotę z uczestnikami festiwalu Góry Literatury w Zamku Sarny w Ścinawce Górnej. Podkreśliła, że minister nie powinien decydować o tym, jakie książki znajdą się w kanonie lektur. - Kanon lektur jest pewną podstawą rozumienia kultury i tradycji, historii, kontekstu. Ja nie znam ministrów, którzy mieliby takie kompetencje jak osoby, które powinny układać listę lektur – powiedziała Nowacka.

Zdaniem szefowej resortu edukacji wyraziła opinię, że listę lektur muszą układać eksperci oraz - przede wszystkim - praktycy. - Nauczyciele, którzy widzą przez lata co młodzież czyta, co młodzież interesuje – dodała.

Czytaj również: "Odchudzona" podstawa programowa od września>>

Jak podała PAP, według Nowackiej układanie kanonu lektur przez ministra edukacji jest „patologią i wkładaniem ideologii do szkoły” - Dziś ten proces wygląda tak, że po pierwsze powstał zespół ekspercki, który odchudzał podstawę programową z języka polskiego (…). Oni złożyli pierwsze propozycje (…) potem lawina uwag, kolejna praca zespołu eksperckiego i spotkania z nauczycielami, znów konsultacje i na końcu wychodzi produkt, lista lektur, pod którą podpisuje się minister. Ja listę lektur przejrzałam tylko dwukrotnie, nie chcąc zakłócać procesu opracowywania kanonu lektur – wyjaśniła Nowacka. Jak powiedziała, chciałaby, aby w przyszłości podstawa programowa nie była układana w resorcie edukacji, ale w Instytucie Badań Edukacyjnych. - Instytut dostałby do tego upoważnienie, budżet, będzie miał czas na badania i rozmowy z nauczycielami – oznajmiła. Według niej takie rozwiązanie odpolityczni pracę nad podstawą programową.