„Jeżeli rząd się nie zreflektuje, jeżeli chodzi o oświatę, to we wrześniu lub październiku na pewno będzie strajk ostrzegawczy” – powiedział w czwartek w Zakopanem Proksa.
Do września oświatowa Solidarność chce zakończyć procedurę wchodzenia w spory zbiorowe i później przeprowadzić referenda strajkowe, co upoważni nauczycieli do przeprowadzenia dwugodzinnego strajku ostrzegawczego. „Po wyborach rząd powinien zauważyć, że dialog społeczny był źle prowadzony lub w ogóle go nie było i to kosztowało rządzących przegraną w wyborach” – podkreślił Proksa.
W grudniu ubiegłego roku oświatowa Solidarność skierowała do szefowej rządu postulaty, w których domagała się zwiększenia nakładów na edukacje i podwyżek wynagrodzeń dla nauczycieli, zaprzestania prywatyzacji placówek oświatowych oraz poprawienia jakości edukacji i zaprzestania zwalniania nauczycieli. Do tej pory oświatowa „S” nie otrzymała żadnej odpowiedzi.
Rada Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, która w czwartek obradowała w Zakopanem poruszała też problem obowiązku szkolnego la sześciolatków. Jak zauważył Proksa, w szkołach, szczególnie w dużych miastach, powstaje problem, jeżeli chodzi o sale lekcyjne dla sześciolatków.
„W Krakowie nawet władze szukają świetlic na osiedlach, aby zaadaptować je na sale lekcyjne. Ponadto uczniowie będą uczyli się w systemie zmianowym z uwagi na brak sal lekcyjnych, a nauczyciele będą pracowali do wieczora. Przed tym ostrzegaliśmy, zanim rząd wprowadził obowiązek szkolny dla sześciolatków. Nie jesteśmy przygotowani na tą reformę” – mówił Proksa.
MEN: nie lekceważymy nauczycieli>>
Przewodniczący oświatowej „S” mówił, że Polska wydaje najmniej w Unii Europejskiej na edukację czyli 2,5 proc. PKB. Według niego nauczyciele mają najniższe wynagrodzenie w Polsce, jeżeli chodzi o ludzi z wyższym wykształceniem.
Rada mówiła również o „marnotrawieniu potężnych środków unijnych przez Ministerstwo Edukacji”. Proksa zauważył, że w programie „Bezpieczna szkoła” setki milionów zł mają być przekazane dla samorządów na monitoring, ale z jego wiedzy wynika, że tylko 17 proc. z tej kwoty ma zasilić samorządy, a resztę resort planuje przeznaczyć na konferencje i szkolenia.
„Martwi nas też reforma szkolnictwa zawodowego, która wynika z potężnego grantu unijnego na ten cel. Po raz pierwszy szkolnictwem zawodowym zainteresowali się przedsiębiorcy – to będzie typowy skok na kasę - zamiast faktycznie reformować szkolnictwo zawodowe, to pieniądze przejmą przedsiębiorcy i przeznaczą je na szkolenia i doskonalenia zawodowe” – dodał Proksa. Wyjaśnił, że przedsiębiorcy chcą prowadzić u siebie kursy, aby „skonsumować” unijne dotacje. „Pieniądze te powinny być przeznaczone na doposażanie szkół zawodowych, a nie wspomaganie przedsiębiorców” – uważa.(PAP)
MEN: nie lekceważymy nauczycieli>>