Do biura prof. Ireny Lipowicz wpływa coraz więcej skarg na polski system szkolnictwa. Z wystąpień generalnych kierowanych przez rzecznik do innych organów wynika, że placówki oświatowe mają problemy z przestrzeganiem zagwarantowanych w Konstytucji praw, a przekazywana w nich wiedza przyczynia się do pogłębiania stereotypów, z którymi szkoła powinna walczyć. Cięgi - głównie za oszczędności - zbierają również organy prowadzące.

Polska szkoła uczy nietolerancji
Wykorzystywane w szkole pomoce dydaktyczne oraz program nauczania przyczyniają się do pogłębiania problemu dyskryminacji różnych grup społecznych ucząc młodych ludzi stereotypowego myślenia. W polskiej szkole brakuje także kompleksowej edukacji o prawach człowieka - wynika z dwóch lipcowych wystąpień prof. Ireny Lipowicz. 
Jedno skierowane jest przeciwko podręcznikowi do języka angielskiego, który tajników angielskiej gramatyki uczy na przykładzie konwersji czasownika "gwałcić" (szerzej pisaliśmy o tym tutaj). W książce znalazły się m.in. zdania - Linda jest gwałcona codziennie.Panna Puff (wyjątkowa brzydula) nie zostanie zgwałcona przez tego człowieka (chłopcy zaczęli się zakładać!)Tom właśnie (akurat gdy mówimy, w drugim pokoju...) gwałci Lindę (świntuch, niegodziwiec - ale nie wybawimy Lindy, bo mogłaby się na nas obrazić!).
Zdania te rzecznik uznała za niedopuszczalne i poniżające kobiety. Takie formy przekazu są degradujące w stosunku do kobiet oraz uprzedmiatawiają je i traktują w charakterze obiektów seksualnych. Kształtowanie obrazu kobiet w sposób naruszający godność kobiet ma wpływ na sposób ich traktowania we wszystkich dziedzinach życia" - napisała rzecznik w swoim wystąpieniu skierowanym przeciwko książce.
Od całej sprawy kategorycznie odciął się resort edukacji, podkreślając, że nie dopuścił jej do użytku szkolnego, co sprawia, że książka oficjalnie podręcznikiem szkolnym nie jest.
Jak się jednak okazuje, podręczniki, które są dopuszczone do użytku szkolnego, wcale nie poprawiają sytuacji dyskryminowanych grup i również  - chociaż w oczywiście w mniej prostackiej formie - problem ten pogłębiają.
Role kobiece prezentowane w podręcznikach są skupione w sferze prywatnej (role żony, matki czy córki), role mężczyzn natomiast są przedstawiane w sferze publicznej (aktywności zawodowe i publiczne). Kobiety prezentowane w podręcznikach nie pracują m. in. w zawodach technicznych, związanych ze sprawowaniem władzy publicznej i prestiżem, nie są eksponowane w sferze publicznej jako pełniące kierownicze funkcje społeczne. - pisze rzecznik praw obywatelskich w wystąpieniu do minister edukacji z 3 lipca 2012 r. Rodziny przedstawiane w podręcznikach są zawsze pełne, nie pojawia się w nich problem niepełnosprawności, nie przedstawiają nigdy osób o innej orientacji seksualnej. Taka formuła - zdaniem rzecznik - zamiast uczyć tolerancji, pogłębia problemy związane z dyskryminacją. 
Wątpliwości budzą także podręczniki do historii, które przedstawiają Polskę w sposób bardzo jednostronny, bardzo mało miejsca poświęcając, budzącym do dzisiaj kontrowersje, stosunkom polsko-ukraińskim i polsko-żydowskim. Prowadzi to do kształtowania postaw ksenofobicznych i rasistowskich.
@page_break@  
W programie nauczania nie znalazło się miejsce na problematykę tzw. przestępstw z nienawiści, tj. czynów zabronionych skierowanych przeciwko przedstawicielom dyskryminowanych grup społecznych. Co, jak uważa prof. Lipowicz, prowadzi do tego, że młodzież nie potrafi w prawidłowy sposób reagować na tego typu zjawiska. A jest to o tyle ważne, że ze względu na globalizację rośnie zróżnicowanie społeczeństwa i wobec braku zmian w polityce edukacyjnej, problem ten może narastać.  

Ośrodki opiekuńczo-wychowawcze łamią prawa człowieka

Dwie z ostatnich interwencji rzecznik praw obywatelskich skierowane były przeciwko działaniom ośrodków opiekuńczo wychowawczych, których działania łamią prawa człowieka oraz godzą w zasady ujęte w Konstytucji.
Za niekonstytucyjne rzecznik uznała kary wprowadzone w młodzieżowych ośrodkach wychowawczych (pisaliśmy o tym tutaj ). Osoby przebywające w młodzieżowych ośrodkach wychowawczych korzystają z konstytucyjnej ochrony praw i wolności na równi z pozostałymi obywatelami, dlatego nie ma mowy, by kary, które ograniczają ich prawa i wolności były wprowadzane aktem niższej rangi niż ustawa.
Takie stanowisko - przedstawione w wystąpieniu generalnym do minister edukacji - nie zgadza się z interpretacją przepisów prezentowaną przez resort oświaty, który podnosi, że do wychowanków ośrodków wychowawczych zasada ta nie znajduje zastosowania. 
Niekonstytucyjna jest także zasada, która pozwala zatrzymać pełnoletniego wychowanka młodzieżowego ośrodka wychowawczego w placówce bez jego zgody.
Przepis dopuszczający możliwość przedłużenia pobytu w ośrodku wychowanka, który uzyskał pełnoletniość w trakcie roku szkolnego, na czas, który pozostał do zakończenia tego okresu, rzecznik uznaje za niezgodny z art. 70 Konstytucji, który stanowi, że nauka w szkole jest obowiązkowa do 18. roku życia (pisaliśmy o tym tutaj).
W obu wystąpieniach, skierowanych do minister Szumilas, rzecznik apeluje o podjęcie działań w celu zmiany kontrowersyjnych przepisów.

Rekrutacja do przedszkoli narusza ustawę o systemie oświaty
O szybkie zmiany rzecznik apeluje także w przypadku rozporządzeń dotyczących rekrutacji do przedszkoli. Jej zdaniem zostały one wydane z przekroczeniem upoważnienia ustawowego. 
Jest dla mnie zrozumiałym, że dzieci rodziców, którzy znajdują się w trudnej sytuacji majątkowej, rodzinnej czy zdrowotnej powinny mieć pierwszeństwo przy odbywających się rekrutacjach do przedszkoli publicznych. Niemniej jednak, ponieważ stanowi to ograniczenie zasady powszechnego dostępu do przedszkoli publicznych wyrażonej w art. 6 ust. 1 pkt 3 ustawy o systemie oświaty, to tego rodzaju ograniczenia powinny wynikać z ustawy, a nie z rozporządzenia. Nieujęcie bowiem tej materii w upoważnieniu ustawowym, art. 22 ust. 1 pkt 1 ustawy o systemie oświaty, musi być oceniane jako nieprzekazanie przez ustawodawcę kompetencji do uregulowania tego zagadnienia przez Ministra Edukacji Narodowej w rozporządzeniu. Tym samym, aby rozwiązać ten problem, należy rozpocząć pracę nad nowelizacją ustawy o systemie oświaty i kwestie ewentualnych ograniczeń, a także kwestię przetwarzania w związku z realizacją tego celu danych osobowych, określić w ustawie. - pisze prof. Lipowicz w swoim wystąpieniu.
@page_break@ Tryb rekrutacji do przedszkoli godzi w zasadę powszechnego dostępu do tych placówek. Brakuje także regulacji dotyczących przetwarzania danych osobowych w tym procesie, na co zwracał także uwagę generalny inspektor ochrony danych osobowych i o co dotychczas trwa spór, ponieważ resort oświaty odpowiedzialnością za ustalenie procedur obarcza gminy (pisaliśmy o tym tutaj ). 

Oszczędności w szkole pogarszają sytuację uczniów
Irena Lipowicz krytykuje nie tylko same placówki oświatowe, zaprotestowała również przeciwko zmianom organizacyjnym, których dokonują gminy, aby ominąć prawo i zaoszczędzić pochłaniane przez wydatki na oświatę pieniądze. 
Chodzi tu o praktyki samorządów polegające na przekazywaniu szkół spółkom prawa handlowego. Zdaniem rzecznik samorządy powinny ponosić odpowiedzialność za prowadzenie placówki i zaciągane przez nią zobowiązania i realizacja tego postulatu była głównym celem, jaki przyświecał ustawodawcy przy tworzeniu przepisów dotyczących prowadzenia szkół.
Zapewnienie miejsca w szkole podstawowej oraz w gimnazjum każdemu zamieszkującemu na terenie gmin dziecku jest obowiązkiem gminy, a jego niewykonanie stanowi naruszenie przepisów prawa. Trudno zatem wyobrazić sobie sytuację, w której na rynku lokalnym istniałyby niezaspokojone potrzeby mieszkańców uzasadniające prowadzenie szkoły podstawowej przez spółkę komunalną. - podkreśla rzecznik.
Irena Lipowicz nie ma wątpliwości, że gminy przekazują szkoły, aby poprzez zmianę ich formy prawnej uniknąć odpowiedzialności za zobowiązania placówki oraz wydatków, które wymusza stosowanie przepisów Karty Nauczyciela.
Podkreśla, że przy dużej skali zjawiska, przejmowanie szkół przez spółki utworzone przez gminę mogłoby doprowadzić do obniżenia standardu nauczania i opieki w szkołach podstawowych (pisaliśmy o tym tutaj).
W jednym z ostatnich wystąpień Irena Lipowicz zajęła się także problemem likwidacji szkolnych stołówek. Przeciwko ich likwidowaniu oraz przekazywaniu prywatnym podmiotom protestowali rodzice oraz rzecznik praw dziecka (pisaliśmy o tym tutaj).
W swoim wystąpieniu do minister Szumilas prof. Irena Lipowicz podkreśla, że organizacja żywienia w szkołach nie może być nastawiona wyłącznie na zysk, nie taki też cel przyświecał ustawodawcy przy tworzeniu zasad dotyczących wydawania szkolnych posiłków.  
Prowadzenie stołówki należy bowiem do zakresu zadań oświatowych organu prowadzącego szkołę i finansowane jest ze środków publicznych, rodzice zaś ponoszą wyłącznie koszt produktów, z których przygotowywane są posiłki (tzw. wsad do kotła).
Rzecznik podziela obawy rodziców o cenę i jakość posiłków. Mechanizmy rynkowe, ze względu na brak konkurencji (wybrany przedsiębiorca będzie działał na terenie placówki jako jedyny), nie będą w stanie spełnić tej funkcji.
Wybór konkretnego przedsiębiorcy lub decyzja o zrezygnowaniu z jego usług, jakkolwiek może być ściśle konsultowana z rodzicami, będzie przede wszystkim zależeć od ofert, które napłyną do szkoły. Praktyka pokazuje zaś, że prowadzenie działalności polegającej na dostarczaniu posiłków do szkół nie gwarantuje przedsiębiorcy wysokich zysków (cena całego obiadu osiąga najwyżej 8-9 zł.), brakuje zatem chętnych do przedstawiania konkurencyjnych ofert. Szkoły, które chcą zapewnić nieprzerwane dostawy obiadów nie mają szerokiego wyboru możliwości, nie mogą więc stawiać przedsiębiorcom wygórowanych warunków. Dzieci otrzymują zatem produkt, którego cena jest możliwie niska. Rodzice obawiają się, że będzie to oznaczało także niską jakość obiadów. - pisze rzecznik w wystąpieniu (pełny tekst tutaj).
To zestawienie - zawierające jedynie wystąpienia z ostatnich dwóch miesięcy - pokazuje, że tezy o poważnym kryzysie, jaki przechodzi polskie szkolnictwo, mogą nie być przesadzone. Tym bardziej, że świadczy o ogromnej liczbie skarg, które napływają do biura rzecznik praw obywatelskich oraz o tym, że w polskiej oświacie jest jeszcze wiele do zrobienia i to nie tylko - w najczęściej podnoszonej ostatnio kwestii - nauczycielskich przywilejów, gwarantowanych w Karcie nauczyciela.