Rośnie liczba oszustw podczas egzaminów maturalnych. Do okręgowych komisji egzaminacyjnych (OKE) wpływają donosy na tych, którzy zamierzają oszukiwać - ich liczba rośnie z roku na rok.
Jak informują gazetę egzaminatorzy, nauczyciele wiedzą o procederze lub nawet sami w nim uczestniczą.
– Próby ściągania nie mogą umknąć uwadze osób, które uczniów pilnują. Widać przecież wzmożony ruch, niepokojące zachowania. Jeśli nauczyciel nie chce, żeby jego podopieczni ściągali, to zauważy takie sytuacje – mówi Roman Dziedzic, dyrektor OKE w Jaworznie.
Uczniowie chwytają się różnych sposobów, by poprawić swoje wyniki. Częstą praktyką jest fotografowanie arkusza smartfonem i udostępnienie pytań w internecie. Są gotowi zaryzykować unieważnienie egzaminu, którym grozi wniesienie telefonu na salę. Zdarza się też, że do egzaminu przystępują osoby, które już zdały maturę, a ich celem jest jedynie rozpowszechnienie pytań egzaminacyjnych (zgłaszają chęć poprawienia wyników).
Polecamy: Matura 2014: zdający ma dwa dni na zgłoszenie zastrzeżeń
Nauczyciele pomagają ściągać na maturze?
Niektóre szkoły akceptują nieprawidłowości podczas egzaminu maturalnego albo nawet same pomagają swoim podopiecznym, bo chcą poprawić swoje wyniki - alarmuje Dziennik Gazeta Prawna.