Grażyna M. była dyrektor szkoły podstawowej domagała się przeprosin od członków Związku Nauczycielstwa Polskiego oraz zadośćuczynienia na cel społeczny. Związkowcy w skierowanym do wójta gminy piśmiezarzucił jej: „przekroczenie uprawnień oraz uporczywe nierespektowanie obowiązującego prawa podpartego jednoznaczną opinią prawników oraz zaleceń organu prowadzącego”. Według powódki naruszyło to jej dobra osobiste.
Krytyka surowa, ale dopuszczalna
Sąd Okręgowy w Szczecinie oddalił powództwo, ale nie dlatego, że związkowców nie można pozwać za tego typu opinię. Sąd uznał, że fakt, że pozwani składając skargę do wójta występowali w charakterze organu - zarządu oddziału ZNP - to nie ma przeszkód by ponosili odpowiedzialność cywilną za naruszenie dóbr osobistych.
Sąd ustalił, że skarga do wójta, jako organu nadzoru dotyczyła kwestii zawodowych - prawidłowości stosowania przepisów Karty Nauczyciela do nauczycieli zatrudnionych w przedszkolu. Ostatecznie powódka została odwołana ze stanowiska, ale nie miało to związku z działaniem związku. W tej sprawie nie bez znaczenia był status osoby pokrzywdzonej. Powódka, która jest dyrektorem szkoły podstawowej, z racji zajmowanego stanowiska powinna liczyć się z tym, że jej praca będzie przedmiotem krytycznego osądu nie tylko ze strony pracowników szkoły, związku zawodowego nauczycieli, ale także społeczności lokalnej.
Działanie w ramach interesu zawodowego
Sąd podkreślił, że skarga, którą pozwani skierowali do wójta została sformułowana w sposób adekwatny do celu jakiemu miała służyć, tj. uzyskanie interwencji ze strony wójta gminy. Dla oceny bezprawności skargi, nie miało przy tym znaczenia, czy zarzuty, który związek formułował pod adresem powódki były zasadne czy też nie. Skarga, która jest nieuzasadniona nie staje się przez to bezprawna.
Sąd dodał, że skarga sformułowana została w umiarkowany sposób, a ponadto w zgodzie z celem dla którego związek został powołany tj. reprezentacji i obrony interesów zawodowych oraz socjalnych pracowników placówek oświatowych. Sąd zauważył jednocześnie, że to nie sama skarga, a dopiero odwołanie powódki przez wójta ze stanowiska dyrektora oraz nagłośnienie tego faktu w lokalnej społeczności były źródłem negatywnych doświadczeń dla powódki. Obu faktów nie można jednak łączyć.
Sąd apelacyjny rozstrzygnięcia nie zmienił i przedstawił szerszy kontekst całej sytuacji
Otóż oddział przedszkolny w placówce prowadzonej przez powódkę traktowany był jako placówka nieferyjna i nauczycielom, świadczącym w niej pracę nie przysługiwał urlop w czasie ferii. Inaczej było w drugiej ze szkół podlegających gminie. Zróżnicowanie uprawnień nauczycieli trwało od kilku lat, a kwestia ta mimo, że była podłożem konfliktów, nie była jednoznacznie wyjaśniona. Dlatego wójt przekazał dyrektorom szkół, w tym powódce, opinię prawną z której wynikało, że wszystkim nauczycielom zatrudnionym w tej szkole, a więc także przedszkolankom przysługuje urlop wypoczynkowy w czasie ferii. Mimo otrzymanych zaleceń powódka nakazała nauczycielom stawienie się do pracy w przedszkolu w okresie ferii świątecznych. Dopiero ten akt sprowokował sporządzenie przez związek skargi do wójta.
Warto przeczytać: MEN: To dyrektor odpowiada za to, że uczeń późno kończy lekcje
Związek krytykował, ale nie sugerował rozwiązania
Sąd podkreślił, że powódka, która poczuła się pismem skrzywdzona, rzeczywiście nie zastosowała się do otrzymanych zaleceń. Krytyka ze strony związku była zatem wskazana. Co ważne, związek oczekiwał jedynie wyjaśnień, ujednolicenia sytuacji i warunków zatrudnienia nauczycieli zatrudnionych w dwóch placówkach w tej samej gminie. Ponadto ani związek, ani pozwani w żaden sposób nie nagłaśniali tej sprawy.
Granica dozwolonej krytyki osoby pełniącej funkcję kierowniczą w placówce prowadzonej przez organy samorządowe z publicznych środków nie została zatem przekroczona. Dodał, że pozwani nie mają także związku z późniejszymi zarzutami, jakie pod adresem powódki sformułował organ nadzoru odwołując ją ze stanowiska tj. stosowania mobbingu, nierównego traktowania, karania i nękania pracowników. A to one wywołały negatywne skutki w życiu osobistym i zawodowym powódki. Pozwani nie mieli bowiem wpływu na działania wójta, który samodzielnie w ramach przysługujących mu kompetencji podjął decyzję o zwolnieniu powódki, która ostatecznie w ocenie organu nadrzędnego i sądu pracy okazała się niezasadna.
Wyrok SA w Szczecinie z 27.07.2018 r. I ACa 120/18.