Projekt ustawy autorstwa PiS zakłada również, że nauczanie historii w gimnazjum i szkołach ponadgimnazjalnych będzie obowiązkowe przez cały okres nauki i powinno obejmować zarówno historię Polski, jak i dzieje powszechne. Zapisano w nim także, że minimalny wymiar lekcji historii to 180 godzin na każdym etapie edukacyjnym, czyli minimum dwie lekcje tygodniowo. Lekcji mogłoby być więcej dla uczniów, którzy wybiorą rozszerzony poziom nauczania historii.
W projekcie znalazła się preambuła, w której autorzy projektu podkreślili "wyjątkowe znaczenie nauczania historii dla zachowania dziedzictwa kulturowego Polski i kształtowania postaw odpowiedzialności obywatelskiej za wspólnotę narodową oraz za przyszłość Państwa Polskiego, a także dla zachowania niepodległości i suwerenności przez Rzeczpospolitą Polską".
Projekt jest związany z wprowadzeniem od 1 września do szkół ponadgimnazjalnych nowej podstawy programowej nauczania. Zgodnie z nią w drugiej i trzeciej klasie szkoły ponadgimnazjalnej uczniowie będą wybierali, których przedmiotów będą się uczyć na poziomie rozszerzonym, a których jako uzupełniających. Ci, którzy zdecydują się uczęszczać np. do klasy przyrodniczej, politechnicznej czy ekonomicznej, będą mieli obowiązkowy przedmiot "Historia i społeczeństwo". Nowa podstawa programowa oraz "Historia i społeczeństwo" są krytykowane przez PiS.
Jak mówił Kazimierz Michał Ujazdowski (PiS) na posiedzeniu komisji, w imieniu autorów projektu, nowelizacja ustawy ma być gwarancją nauczania historii, która nie jest zwykłym przedmiotem szkolnym, lecz "sercem edukacji patriotycznej i obywatelskiej". Dlatego - jak zaznaczył - powinna być przedmiotem odrębnym, integralnym i kompletnym. Mówił także, że dobrze nauczana historia uczy, wychowuje społeczeństwo kreatywne, zdolne do samodzielnego myślenia. "Marginalizacja humanistyki absolutnie nie jest wyrazem nowoczesności" - ocenił.
Sławomir Kłosowski (PiS) zaapelował do posłów, by potraktowali projekt "ponadpartyjnie, po nauczycielsku, z patriotyzmem w sercach". "Warto ten projekt rozpatrzyć, a w niedalekiej przyszłości rozszerzyć go na podstawowe przedmioty" - mówił Lech Sprawka (PiS). Przypomniał, że w ustawie o systemie oświaty jest już określony wymiar godzin wychowania fizycznego.
"Żadne zapisy ustawowe nie zagwarantują poziomu nauczania. Ten zależy od programów i realizujących ich nauczycieli" - zaznaczyła Krystyna Łybacka (SLD). Jak zauważyła, określona liczba godzin lekcji WF zapisana w ustawie nie przełożył się na jakość prowadzenia zajęć.
W dyskusji głos zabrał także Aleksander Pawlicki, nauczyciel historii, jeden z autorów podstawy programowej nauczania. "W szkole, gdzie uczę - to jest liceum - jest nadal realizowana dawna podstawa programowa nauczania. Ta podstawa i ten sposób uczenia (...) ma z pewnością trzy cechy: jest przedmiotem odrębnym, integralnym, kompletnym i uczniowie nie chcą na nią chodzić. Trzeba ich bardzo dyscyplinować, aby zgodzili się na nią chodzić" - powiedział. Pytał autorów projektu nowelizacji: jaki jest związek "pomiędzy tym, że program jest kompletny, integralny - cokolwiek znaczą te przymiotniki - a tym, że jest uczony dobrze?".
Swoje wystąpienie Pawlicki zakończył słowami: "Tyle tu dobrych rzeczy nasłuchałem się na temat historii. Wzruszyłbym się i zachwycił, gdyby nie to, że za moimi plecami stoi bogini Klio i mówi: +Pamiętaj, ty nie ucz mnie na kolanach, ty ucz mnie dobrze+". Część posłów nagrodziła je oklaskami.
Nowej podstawy programowej bronił także wiceminister edukacji Mirosław Sielatycki. Mówił że, nowy sposób uczenia historii w szkołach ponadgimnazjalnych ma uczynić ten przedmiot bardziej atrakcyjnym dla uczniów. Jak mówił z przeprowadzonego w czerwcu przez Instytut Badań Edukacyjnych badania wynika, że w szkołach ponadgimnazjalnych w około 30 proc. klas realizowane będzie nauczanie historii na poziomie rozszerzonym. "To odsetek porównywalny z innymi przedmiotami: matematyką, geografią, biologią. One też będą realizowane w 30 proc. szkół" - zaznaczył.
Sielatycki zauważył także, że nowa podstawa programowa wprowadzana jest już od kilku lat i obejmuje już trzy czwarte systemu oświaty, czyli klasy I-IV szkół podstawowych, klasy I-III gimnazjów i I klasy szkół ponadgimnazjalnych.
Wniosek o odrzucenie projektu nowelizacji złożył Marek Rząsa (PO). Za odrzuceniem projektu głosowało 21 posłów, 10 - było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Ostatecznie o odrzuceniu projektu lub o dalszych pracach nad nim zdecyduje w głosowaniu cały Sejm. (PAP)
dsr/ abe/