"Raport o stanie edukacji 2014" jest w całości poświęcony egzaminom zewnętrznym i ich roli w edukacji.
Egzaminy zewnętrzne wprowadzono do polskiego systemu edukacji w 2002 r. Były jednym z elementów reformy edukacji rządu Jerzego Buzka. "Wcześniejsze egzaminy wstępne do szkół średnich i na studia słabo się sprawdzały. Były postrzegane, jako nieprzejrzyste i niesprawiedliwe, a niekiedy wręcz korupcjogenne. Nie zawsze liczyła się wiedza i umiejętności, ale inne cechy osób ubiegających się o przyjęcie na studia" - przypomniał wicedyrektor IBE dr Michał Sitek, współautor raportu.
Jak mówił, egzaminy są ważne w kontekście decentralizacji szkół i rosnącej autonomii nauczycieli. "Zauważyli to ówcześni polscy reformatorzy. Zauważane jest to też w innych krajach, tam gdzie zwiększana jest autonomia szkół i nauczycieli. Egzaminy w warunkach decentralizacji nauczania jest tym, co pozwala na egzekwowanie podstawy programowej" - zaznaczył Sitek.
"Dosyć mocne było też przekonanie, że wprowadzenie egzaminów pozwoli lepiej monitorować jakość edukacji, czyli zwracać uwagę na to, co rzeczywiście umieją uczniowie, absolwenci. Wcześniej wiadomo było tylko, ile na danym etapie edukacji mają lat nauki za sobą" - powiedział badacz. "To też jest trend, który jest obecny w wielu krajach" - dodał.
Sitek zwrócił uwagę, że polski system egzaminacyjny jest bardzo zrównoważony jeśli chodzi o konsekwencje dla ucznia. Wynik sprawdzianu dla szóstoklasistów nie ma wpływu na przyjęcie ucznia do gimnazjum rejonowego, wynik egzaminu gimnazjalnego jest tak samo ważny jak oceny na świadectwie szkolnym przy przyjmowaniu do szkoły ponadgimnazjalnej. Tylko w przypadku matury jej wynik jest jedynym kryterium przy ubieganiu się o przyjęcie na studia.
"W naszym raporcie staramy się pokazać obraz mocnych i słabych stron egzaminów, czyli tych rzeczy, które przemawiają za egzaminami, i tych, które są przeciwko nim" - zaznaczył badacz.
Wśród argumentów za utrzymaniem egzaminów zewnętrznych wymienił to, że pokazują one i sprawdzają to, co jest ważne, czyli wiedzę i umiejętności z tych przedmiotów, które dany system edukacji uważa za najważniejsze; w polskim systemie jest to język polski, matematyka i język obcy. "Pomagają egzekwować realizację podstawy programowej. Ewoluują w tę samą stronę co podstawa. W przypadku rozprawki z języka polskiego, starają się coraz bardziej mierzyć umiejętność rozumowania, argumentacji" - mówił Sitek.
Według niego, egzaminy dają informację zwrotną dla szkół, nauczycieli i polityki edukacyjnej, są też sprawiedliwsze i bardziej profesjonalne od innych testów szkolnych, czy rekrutacyjnych.
"Są też negatywne skutki egzaminów zewnętrznych. To to, co potocznie nazywane jest uczeniem pod testy, czyli zawężaniem treści nauczania. Szkoły i nauczyciele mimowolnie, a czasami w bardziej świadomy sposób starają się uczyć tego, co jest na egzaminie. Obserwujemy to też w Polsce. Na przykład to, że polscy uczniowie słabo mówią w językach obcych, a mają dobrą znajomość słownictwa i gramatyki, to efekt tego, że umiejętność mówienia w języku obcym sprawdza się dopiero na maturze" - zauważył badacz.
Według niego, istnieje niebezpieczeństwo, że jeśli nauczyciele będą rozliczani tylko z wyników uczniów z przedmiotów, które są oceniane na egzaminach, to będą się skupiać tylko na nauce tych przedmiotów, zaniedbując inne przedmioty (np. artystyczne) i inne umiejętności. Jest one szczególnie duże, gdy wyniki uczniów mają wpływ na środki finansowe otrzymywane przez szkołę, lub gdy on nich bezpośrednio zależy, czy nauczyciel będzie miał pracę, czy też nie.
Efektem negatywnym - zdaniem badacza - jest też pojawienie się różnych rankingów szkół. "Jest to widoczne szczególnie w dużych miastach, gdzie szkoły różnicują się i prowadzą różne strategie marketingowe by przyciągnąć do siebie uczniów" - powiedział.
Szkoła nie nagnie wyników ewaluacji>>
Szkoła nie nagnie wyników ewaluacji>>
"Widać też w różnych badaniach międzynarodowych, że egzaminy zewnętrzne osłabiają poczucie satysfakcji zawodowej nauczycieli i ich poczucie autonomii zawodowej" - podkreślił Sitek.
"Nauczyciele uważają, że na wyniki uzyskane przez uczniów wpływ ma wiele rzeczy, m.in. ich pochodzenie społeczno-ekonomiczne oraz, że wyniki egzaminacyjne mierzą tylko jedną z umiejętności jakich uczą uczniów, w efekcie ich praca jest niesprawiedliwie oceniana. Na przykład uważają, że ich praca nie polega tylko na tym, by uczeń był dobry z języka angielskiego, ale też na tym by był w przyszłości dobrym obywatelem" - zaznaczył Sitek.
"Należy zawsze pamiętać, że egzaminy zewnętrzne są tylko narzędziem, które może być stosowane mądrze, a może być stosowane głupio. Wiele zarzutów, które odnoszą się do egzaminów, czy też testów stosowanych w edukacji, odnosi się nie do samych testów lub egzaminów, ale do konsekwencji, jakie mają one dla systemu edukacyjnego" - podkreślił.
Inny ze współautorów raportu dr Roman Dolata z IBE zauważył, że system egzaminów zewnętrznych jest potencjalnie potężnym narzędziem polityki oświatowej, na wszystkich jej szczeblach - od lokalnego, po centralny.
"Jest to narzędzie, którego właściwie nie ma czym zastąpić. Jeśli zrezygnujemy ze standaryzowanych testów osiągnięć szkolnych, będziemy jak lekarz, który rezygnuje z używania termometru. Termometr może być groźny, gdy się rozbije, zwłaszcza termometr rtęciowy, dlatego został zakazany, ale w jego miejsce pojawiły się inne termometry" - zaznaczył.
"Przeciw standaryzowanym testom wysuwa się argumenty, które można streścić formułę: +dlaczego nie jesteście tym, czym nie jesteście+. Chodzi o pretensje, że nie mierzą umiejętności współpracy, że nie mierzą niektórych bardzie złożonych umiejętności. Oczywiście nie mierzą one wielu umiejętności, ale czy to powinien być argument za tym by je likwidować, zamiast uzupełniać informacje, które dostarczają, uzupełniać innymi wiarygodnymi informacjami" - zaproponował Dolata.
Instytut Badań Edukacyjnych co roku przygotowuje i publikuje raport o stanie polskiej edukacji. Co roku jest on poświęcony innemu obszarowi. I tak np. raport z 2011 r. szczegółowo przedstawiał obraz dwóch obszarów edukacji: szkolnictwa wyższego i szkolnictwa zawodowego, raport z 2012 r. poświęcony był modernizacji systemu kwalifikacji, a raport z 2013 r. nauczycielom jako grupie społeczno-zawodowej. (PAP)
Wizytator nie może narzucić szkole zasad prowadzenia dziennika lekcyjnego>>
Dowiedz się więcej z książki | |
Kompetencje rady pedagogicznej. Komentarz praktyczny. Wzory uchwał z serii Meritum
|