Zmiany wprowadza nowela Prawa Oświatowego, którą opublikowano już w Dzienniku Ustaw. Po wejściu w życie nowych przepisów, starając się o zgodę na spełnienie obowiązku szkolnego poza placówką, rodzice nie będą musieli uzyskiwać opinii poradni psychologiczno- pedagogicznej. Jak podkreślali pomysłodawcy, "edukacja domowa sprawdza się zarówno wśród dzieci wybitnie uzdolnionych, dzieci przeciętnych jak i dzieci z różnorodnymi ograniczeniami czy wręcz upośledzeniami". Zauważają, że na opinię trzeba było długo czekać, a i tak nie była wiążąca dla dyrektora. Kolejną zmianą jest zniesienie wymogu, by uczeń objęty edukacją domową uczył się w województwie, w którym zamieszkuje.
Czytaj w LEX: Zdalne nauczanie i praca zdalna w placówce oświatowej w kontekście RODO >
Zmiany oceniane pozytywnie
- Myślę, że zmiany idą w dobrym kierunku, ponieważ odbiurokratyzują edukację domową, a w większości są to dobre doświadczenia – oceniał Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. - Zazwyczaj ludzie, którzy chcą edukować swoje dzieci w ten sposób - bardzo się starają. Uważam, że należy wykazać się zaufaniem wobec rodziców - jeżeli chodzi o ewentualne nieprawidłowości, to - jeżeli się zdarzają - są to marginalne przypadki. Opinia poradni psychologiczno-pedagogicznej dotyczyła zresztą jedynie gotowości szkolnej ucznia, wcale nie wyłapałaby ewentualnych nieprawidłowości – tłumaczył.
Nowe rozwiązania dobrze oceniał też Wojciech Starzyński, prezes Zarządu Fundacji "Rodzice Szkole". Podkreślał, że w oświacie powinna istnieć różnorodność i skoro rodzice chcą takiej formy nauczania, to należy im ją umożliwić - mówi serwisowi Prawo.pl. Dodaje, że zniesienie wymogu "przywiązania" ucznia do szkoły na danym terenie to dobry pomysł, choć wymaga dyskusji i pewnego doprecyzowania - zbyt liberalne podejście do tej kwestii może doprowadzić do tego, że to powiązanie ucznia i rodziców ze szkołą będzie fikcją.
Sprawdź w LEX: Czy do prowadzenia edukacji domowej niezbędna jest zgoda obojga rodziców? >
Opinia traci na znaczeniu
Pewne wątpliwości zgłosili natomiast samorządowcy zrzeszeni w Związku Gmin Wiejskich RP, którzy zauważają, że taka nowela podkopie znaczenie opinii poradni psychologiczno-pedagogicznej.
- Jest to próba bezzasadnego podważenia niewątpliwej wartości funkcjonowania poradni psychologiczno-pedagogicznych w systemie oświaty. Opinia poradni jest kluczowa w sytuacji korzystania przez dziecko z formy nauczania w jakikolwiek sposób odbiegającej od tradycyjnej i daje możliwość oceny predyspozycji dziecka do spełniania obowiązku szkolnego lub obowiązku nauki w danej formie. W kontekście niniejszego projektu mowa więc o systemowym rozwiązaniu, które daje podłoże do podjęcia przez dyrektora odpowiedzialnej decyzji w zakresie wyrażenia lub nie zgody na kształcenie ucznia poza szkołą – podkreślają samorządowcy. Zauważają, że cały ciężar decyzji spocznie na dyrektorze.
Sprawdź w LEX: Czy rodzice mogą wnioskować o cofnięcie zezwolenia na edukację domową w trakcie trwania roku szkolnego? >
Dodają również, że nie ma potrzeby finansowania uczniów spełniających obowiązek poza szkołą taką samą kwotą subwencji.
- Nie widzimy potrzeby wzrostu wskaźnika, który aktualnie służy naliczaniu subwencji oświatowej na uczniów w edukacji domowej - tłumaczą. Podkreślają, że pieniędzy nie dostaną rodzice, którzy ponoszą koszty kształcenia, a szkoły - w tym przypadku, jak wyliczają, w większości niepubliczne.
Raczej nie jest to pole do nadużyć finansowych
Jak mówi Prawo.pl, radca prawny Robert Kamionowski, partner w Peter Nielsen & Partners Law Office, zmiana – nawet jeżeli liczba uczniów w edukacji domowej wzrośnie – nie doprowadzi do jakichś większych obciążeń dla gmin. Nie będzie to też jakaś szczególna gratka dla placówek niepublicznych, nawet jeżeli zdecydują się przyciągnąć większą liczbę takich uczniów swoją ofertą edukacyjną.
Sprawdź w LEX: Czym się różni obowiązek szkolny od obowiązku nauki? >
- Problemem dla samorządów mógłby być ewentualnie odpływ dużej części uczniów z placówek publicznych, co raczej w tym przypadku nikomu nie grozi. W takiej sytuacji gmina nie otrzymywałaby sporej części subwencji, a musiałaby utrzymywać szkoły - mówi mec. Kamionowski. - Szkoły niepubliczne i tak muszą rozliczyć dotację, wykazując, na co ją wydały, nie widzę tu jakiegoś szczególnego pola do nadużyć - tłumaczy. Dodaje, że trudno też wyobrazić sobie, by było to jakieś szczególnie duże obciążenie finansowe dla samorządów.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.