W ten sposób placówka chce ukrócić falę kradzieży, rodzicom nie spodobał się jednak ten środek zaradczy.
- Sytuacja jest kuriozalna. Najpierw czekamy karnie przed drzwiami, a potem, jak już dostaniemy się do środka, jesteśmy popędzani, by jak najszybciej ubrać dziecko i wyjść, bo trzeba już zamknąć drzwi - skarżą się gazecie.
Rodzic spóźniony - dziecko na komisariacie>>
Dyrektorka placówki tłumaczy, że nie było innego wyjścia, rodzice przedszkolaków kradli bowiem rzeczy z szatni, a przedszkole nie ma pieniędzy ani na montaż kamer, ani też na zatrudnienie woźnej, która przypilnowałaby szatni.
- Sytuacja jest kuriozalna i rodzice mają prawo się irytować - ocenia odpowiedzialny za edukację w mieście wiceprezydent Tadeusz Matusz. Obiecuje przedszkolu pomoc przy składaniu wniosku o pieniądze na monitoring. Więcej>>
Źródło: "Gazeta Wyborcza", stan z dnia 28 listopada 2014 r.
Monitoring w szkole - bezpieczeństwo ważniejsze niż prywatność>>