- Kiedy po raz dwudziesty znalazłam w plecaku Maćka spleśniałe kanapki, dałam sobie spokój. Nie szykuję mu już jedzenia do szkoły - mówi portalowi matka gimnazjalisty - Pilnuję tylko, żeby rano zjadł płatki z mlekiem, a do szkoły daję mu pieniądze. Umówiliśmy się, że będzie za to kupował jogurt i coś w piekarni, ale sam nieraz przyznaje, że kasę wydał na colę i słodycze. Ręce opadają.
Jak wynika z raportu "Talent do niemarnowania" aż połowa kanapek przynoszonych do szkoły ląduje w śmietniku.
- Nie pomogą tu żadne kazania - podkreśla dr Urszula Sajewicz-Radtke, psycholog rozwojowy w sopockim wydziale Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Sopocie. - Mogę się odwoływać do myślenia logicznego, tłumaczyć, że wyrzucanie jedzenia to wyrzucanie pieniędzy, i niektóre dzieci z pewnością to przyjmą. Ale nie wszystkie. Dlatego najlepszą formą nauki jest modelowanie. Jeśli ja, rodzic, wyrzucam jedzenie, a moje dziecko to obserwuje, nie mogę mieć do niego pretensji o to, że czasem wrzuci kanapkę do śmieci. To przecież ja mam wpływ na to, co i w jakiej ilości jest w lodówce, to ja robię zakupy. Więcej>>
Dzieci wstydzą się przynosić kanapki do szkoły
![Dzieci wstydzą się przynosić kanapki do szkoły](/gfx/prawopl/_thumbs/pl/wkdokumenty/000/126/914/1/przedszkole_dzieci_zabawki_00001_istock,nICD62SaolTLo7bXW5mZ.jpg)
Kanapki z domu to obciach - uważają uczniowie. Zamiast przynosić jedzenie z domu, wolą kupić coś w szkolnym sklepiku - informuje portal gazeta.pl.