Beata Igielska: Jak pan dziś ocenia kondycję psychiczną młodych?

Obecny kryzys psychiczny młodych jest reakcją na pandemię. Każdy z nas reaguje subiektywnie i niepowtarzalnie. Wszystko zależy od tego, jaką wartość nadajemy danej sytuacji. Dlatego reakcje młodych na nauczanie zdalne są różne. Osoby mocno introwertyczne, mające szeroko pojęte „fobie szkolne”, cieszą się z tego.

 

Jaki może być procent zadowolonych uczniów?

Maksymalnie 10, 20 proc. Jednak zdecydowanie ponad połowa młodych ludzi czuje się gorzej lub dużo gorzej niż przed pandemią. Każdy kolejny tydzień nauczania zdalnego pogarsza ich stan psychiczny. I nie mówię o osobach, które wcześniej były chore. Energooszczędność wymuszona przez izolację, bardzo wzmacnia ich objawy. Ale również osoby zdrowe zostały zepchnięte w komunikację zapośredniczoną i mimo że wcześniej bardzo dużo korzystały z technologii, w tej chwili jest ich to jedyne okno na świat. Robiliśmy zbiórkę rzeczy dla biedniejszych uczniów w naszej szkole. Ponad połowa moich uczniów, 80 uczę wiedzy o społeczeństwie, jest gotowa natychmiast wrócić do szkoły do edukacji stacjonarnej. Słyszę od nich: nigdy w życiu nie myślałem, że coś takiego powiem, chcę do szkoły. Brakuje mi relacji między nami, stacjonarnych lekcji przynajmniej z niektórymi nauczycielami.

 

Młodzi mówią, że lekcje online nigdy nie będą tak atrakcyjne, jak lekcje stacjonarne.

To prawda, nawet wtedy gdy nauczyciel zna narzędzia i bardzo stara się. Jako nauczyciel wykorzystuję różne techniki. Pamiętam, że relacje mimo że zapośredniczone, są realne. Jednak czuję, że gdyby te lekcje były realizowane stacjonarnie, byłyby o wiele bardziej atrakcyjne, mimo że na przykład jeżdżę do muzeum, gdzie mnie wpuszczają, robię film, dyskutujemy, są quizy. Co ciekawe, bardzo dużo moich uczniów chodzi na zajęcia dodatkowe online z wiedzy o społeczeństwie, mimo że odbywają się o godzinie 18, 19 lub 20:00. Najbardziej popularne są: „Polska polityka”, potem „Uczucia i emocje” oraz „Chcemy pomagać innym”. Ta ostatnia grupa napisała wiersz, nakręciła film, zorganizowała zbiórkę na święta i po raz pierwszy od wielu lat w naszej szkole chce uruchomić sztab Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Połowa moich uczniów, czyli 40 osób, uczęszcza na te zajęciach dodatkowe.

 

O czym to świadczy?

Chcą się spotkać, chcą dyskutować, wymieniać się poglądami, zabierać stanowisko w sprawie, chcą swojej ekspresji, czują się zmuleni technologią. Poszukują jakichkolwiek relacji. Mają dość lekcji, gdzie nauczyciel jest gadającą głową, ale z drugiej strony daje im to pewien komfort: nie muszą włączać kamery, nie muszą też włączać mikrofonu. Wystarczy, że napiszą na czacie: mam zepsuty mikrofon, przepraszam, jestem obecny. To ich całkowicie wyizolowuje na 30 minut lekcji. Mogą robić, co chcą. Wielu uczniom dało to poczucie luzu, braku stawiania wymagań, poczucie pseudokomfortu... Obawiam się powrotu do edukacji stacjonarnej.

 

Co będzie, gdy edukacja zdalna się skończy?

Nie wiem. Młodym ludziom, których silne objawy introwertywne, lękowe zostały wzmocnione, będzie bardzo trudno wrócić do edukacji stacjonarnej. To, że zgłaszają poprawę komfortu w okresie edukacji zdalnej, nie znaczy, że jest dla to dla nich dobra sytuacja. Nie każdy komfort jest dobry.

 

Wielu młodych ludzi jest bardzo smutnych, mimo że mają lepsze oceny. Gdy nauczyciele ich pytają, dlaczego jesteście smutni, odpowiadają: nie wiem.

To jest obraz, pokazujący to, co się dzieje. Ta energooszczędność, ten brak możliwości osiągania sukcesów, doświadczenia pozytywnych aspektów edukacji… Nauczyciele próbują robić konkursy, zadania dodatkowe dla chętnych, ale to nie jest to. Młodzi często mogą nie wiedzieć, jakie podłoże ma ich smutek czy obniżony nastrój. Od pół roku mieliśmy zaplanowaną kilkudniową wycieczkę na koniec lutego i początek marca, bo co roku robię wycieczkę, której tematem jest wielokulturowość, różnorodność. Jeździmy do meczetów, spotykamy się z ciekawymi ludźmi z innych krajów, żeby się oswoić międzykulturowo. Gdy teraz spotykam ucznia na ulicy, czy też gdy wspólnie odwozimy karmę do schroniska, najczęściej słyszę pytanie, czy ta wycieczka się odbędzie. Za pytaniem stoi wręcz lęk, że nawet to może być odwołane. Bardzo potrzebują, żeby coś wreszcie w życiu się zadziało. Podsumowałbym to tak: mają czas wielkiej energooszczędności, teoretycznie powinno to przynosić im poprawę komfortu, bo nie potrzebują tyle energii, żeby wykonywać te same obowiązki i dostawać lepsze oceny. Ale oni czują, że nie tędy droga, że to ich cofa, regresuje. Energooszczędność zazwyczaj jest objawem depresji lub niskiej samooceny. Dziś dobija nawet tych, którzy nie mają depresji. Niektórzy już przyzwyczajają się do energooszczędnego modelu życia, do komunikacji zapośredniczonej. Człowiek jako gatunek uczy się cały czas przystosowania. Moim zdaniem nasi uczniowie przystosowują się do edukacji zdalnej.

 

Czy to dobrze?

Oni sami wiedzą, że to jest niedobrze i że nie tędy droga. W tej chorej sytuacji jest parę plusów, na przykład wielu nauczycieli wymiata w kategorii e-learning. Ale nie wszyscy nauczyciele zrozumieli właściwie tę sytuację. Skrajnym przykładem, który znam, jest ośmioletnie dziecko odpytywane przez telefon.

 

Nie jestem sobie w stanie wyobrazić, żeby ośmioletnie dziecko odpowiadało na pytania przez telefon, bo edukacja nie polega na zasypywaniu dzieci pytaniami. Moim zdaniem jest jednak ogromna różnica między tym, co było pod koniec marca i co jest teraz. Każdy nauczyciel rozwinął się na plus. Niemniej zdarzają się przypadki jak ten, że nauczyciel odpytując ucznia, każe zasłaniać oczy, włączać kamerę i tak dalej. W ogóle sobie nie wyobrażam takich sytuacji. Zawsze proszę, żeby nie zmuszać uczniów do włączania kamer. Dla tych, którzy mają niską samoocenę, kompleksy, jest to dramat. Nienawidzą swojego wyglądu, paranoicznie boją się nagrywania, wyśmiewania.

 

Rzadko mówimy, że nauczyciele ponieśli również gigantyczne straty psychiczne.

Tak. Pokazują to badania umieszczone na zdalnenauczanie.org. Prowadził je między innymi profesor Jacek Pyżalski. Sam jestem nauczycielem, bazującym na relacjach, więc teraz bardzo tęsknię za uczniami, zaczynam rozpoznawać ich po głosie, nie po twarzy, muszę bardzo uważać, żeby życie domowe nie pomyliło mi się z życiem zawodowym. Dlatego dla mnie bardzo ważny stał się Scott Kelly, astronauta, który spędził rok na stacji kosmicznej. Świetne są jego zasady, jak radzić sobie z izolacją: wypracuj rutynę - dostrzeganie ustalonej rutyny daje wrażenie kontroli, panowania nad sytuacją, a przez to zwiększa poczucie bezpieczeństwa; przestrzegaj zasad; organizuj, szukaj rozwiązań, a nie problemów; rozmawiaj, gdy coś idzie nie tak; zadawaj pytania; zachowaj spokój w czasie konfliktu; szanuj obowiązki innych; dostrzegaj zaangażowanie; chwal; okazuj cierpliwość i szacunek; zgłoś się na ochotnika do wykonywania nieprzyjemnych zadań; oferuj i przyjmuj pomoc.

 

Zrobił pan lekcję na temat tych zasad?

Tak, ponieważ uznałem, że zasady, które panują na stacji kosmicznej można by wdrażać dziś w naszych domach w trakcie edukacji zdalnej. Uczniowie zwrócili uwagę na najbardziej kontrowersyjną zasadę: zgłoś się do wykonywania zadań, które nie sprawiają ci przyjemności. Uczeń opowiedział, jak to zaproponował rodzicom, że pozmywa po obiedzie, choć nie znosi zmywać. Nie dość, że rodzice fajnie do tego podeszli, to jeszcze on był z siebie dumny przez 2 dni. Życie w okresie zdalnej edukacji i pandemii składa się właśnie z takich detali. Żyjemy na stacji kosmicznej: nie za duże powierzchnie, cały czas te same osoby, dzień podobny do dnia. Te zasady mogą być też ważne dla, którzy cały czas prowadzą lekcje z domu. Przegadałem je też z rodzicami. W piątkowy wieczór na spotkaniu online pojawiło się kilkanaście osób. Słuchali z zainteresowaniem: zachowaj rytuały, zaplanuj sobie dzień - to ci da poczucie kontroli i bezpieczeństwa. Powiedzieli, że wydrukują i powieszą na lodówce.

 

Młodzi, pokolenie płatków śniegu, piękni i krusi, na stacji kosmicznej…

Oni naprawdę są piękni jak płatki śniegu i krusi. Widać, jak pandemia ich kruszy.

 

Czego możemy życzyć młodym ludziom i nauczycielom na nowy rok? Końca edukacji zdalnej?

Na pewno życzę powrotu do edukacji stacjonarnej. Natomiast jeśli nadal miałaby być edukacja zdalna, wszystkim życzę, żeby pamiętali, że mimo tego, iż relacje są zapośredniczone, jednak są realne. W ciągu całej edukacji zdalnej zrobiłem tylko jedną lekcję z filmu i moja młodzież powiedziała w skrócie: film był świetny, ale nie podobała nam się taka lekcja; chcemy rozmawiać, dyskutować, chcemy widzieć, że pan słucha naszych pytań. Nawet ci nieaktywni też chcą tego słuchać i chcą czuć, że to jest relacja. Naprawdę bardzo chciałbym wrócić do szkoły.