Wakacje we Włoszech trwają rekordowo długo, aż trzy miesiące, ale zgodnie z tradycją niemal wszyscy uczniowie spędzą ich część z książkami i zeszytami.
Nauczyciele w szkołach podstawowych zalecili rodzicom zakup wskazanych przez nich książek na lato, zawierających ćwiczenia i zadania z najważniejszych przedmiotów: włoskiego, matematyki i angielskiego. Są tam też fragmenty lektur szkolnych, lekkie w formie opowiadania, gry, zabawy i zagadki.
Takich wakacyjnych podręczników jest w sprzedaży bardzo dużo i mają je w ofercie niemal wszystkie wydawnictwa.
Książki na wakacje polecono także kupić uczniom szkół średnich; niekiedy są one fakultatywne.
Oblicza się, że włoskie rodziny wydadzą łącznie na zakup takich książek około 200 milionów euro, co budzi co roku coraz większe protesty powiększającego się grona ich przeciwników.
Ale w szkołach średnich, przede wszystkim w gimnazjach, oprócz lekkich w formie książek uczniowie dostali dodatkowo prace domowe z kilku przedmiotów. Wśród nauczycieli dominuje przekonanie, że nastolatki nie powinny nudzić się w wakacje. Dlatego zadano im dziesiątki zadań z języka włoskiego i nauk ścisłych. Nauczyciele polecili także dokończenie wszystkich podręczników, czyli samodzielne opanowanie materiału, który nie został przerobiony w szkole.
Nasze dzieci są za bardzo obciążone, nie można tyle zadawać na wakacje - protestuje 9 milionów rodziców, bo tyle według mediów jest przeciwników obowiązujących w oświacie zasad.
Rodzice ci, wśród których mobilizacja trwa głównie w portalach społecznościowych, argumentują, że nie jest winą uczniów to, że w szkole zabrakło czasu na realizację programu. Przypominają, że nauczyciele regularnie organizują - w odpowiedzi na apele związków zawodowych - strajki w szkołach, z powodu których w mijającym roku szkolnym stracono kilka dni nauki.
Nauczycielskie strajki ogłaszane są głównie na znak protestu przeciwko cięciom w nakładach na oświatę. Szczególnie dużo odbyło się ich za rządów premiera Mario Montiego gdy gabinet ekspertów, naprawiający finanse państwa oskarżany był o zubażanie szkoły i redukcje nakładów z budżetu.
Do buntujących się przeciwko nauce latem rodziców dołączyli niektórzy pediatrzy. Wyrażają opinię, że pozbawianie dzieci prawa do całkowicie beztroskich wakacji to wyrządzanie im krzywdy. Lekarze apelują do nauczycieli, by nie obciążali uczniów i zadawali jak najmniej.
Cytowany przez media pediatra Italo Farnetani ocenił, że zadawanie lekcji na lato jest niepotrzebne i szkodliwe. „Szkół nie zamyka się, by wysłać tylko nauczycieli na wakacje, ale aby pozwolić odpocząć uczniom”- napisał doktor Farnetani w petycji, rozpowszechnionej w Internecie. Wyraził przekonanie, że dla higieny fizycznej i psychicznej uczniów niezbędne jest całkowite oderwanie się od stresu szkoły i nadmiaru zajęć.
Zwolennicy uwolnienia uczniów od letnich zadań argumentują, że żadna inna kategoria społeczna nie zgodziłaby się na to, aby w czasie urlopu wykonywać swoje obowiązki związane z codzienną pracą. Tymczasem uczniowie są do tego zmuszani- zauważa się.
Natomiast zwolennicy letniej pracy uczniów nad książkami twierdzą, że jest ona konieczna ze względu na to, że najmłodsze pokolenia Włochów czytają coraz mniej a coraz więcej czasu spędzają przy smartfonach, tabletach i komputerach. Poza tym jest to - ich zdaniem - gwarancja tego, że zdobyta w roku szkolnym wiedza nie przepadnie w ciągu trzech miesięcy wakacji.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)