- Żeby gospodarka mogła funkcjonować, a firmy się rozwijać, potrzebujemy najwyżej trzech absolwentów studiów na dziesięciu wykwalifikowanych pracowników fizycznych - mówi  "GW" prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Eksperci obwiniają za to reformę edukacji i niski prestiż szkół zawodowych.
- Wychowaliśmy całe pokolenie w przekonaniu, że bez studiów zmarnuje sobie życie, bo pracę, prestiż i pieniądze mają głównie ludzie po wyższych uczelniach - mówi Monika Zakrzewska, ekspert rynku pracy PKPP Lewiatan. - Sprawę pogorszyła reforma szkolnictwa, która zlikwidowała część szkół zawodowych, obniżyła rangę techników, a na koniec ułatwiła dostanie się na studia.
Dlatego podejście do zawodówek musi się zmienić, a w kształceniu pracowników powinny wziąć udział firmy, bo bez tego już wkrótce nie będą miały kogo zatrudniać.
- Lepiej, żebyśmy mieli więcej dobrze wyuczonych fachowców niż słabych magistrów. Skorzysta na tym cała gospodarka - podsumowuje Zakrzewska. Więcej>>