- Matura nie pełni żadnej innej roli, oprócz tego, że jest potrzebna do rekrutacji na studia. To jest egzamin dojrzałości... ale do studiów wyższych. Cały problem polega więc na tym, żeby odsiać pewną liczbę ludzi, którzy się nie nadają do studiowania. Można by nie robić matury, ale wtedy trzeba by wrócić do egzaminów wstępnych. Ale rezygnacja z matury w skali kraju byłaby natychmiast odebrana przez patriotów jako szarganie tradycji, ogłupianie Polaków. Więc żaden rząd by na to nie poszedł. - tłumaczył profesor zapytany o cel istnienia egzaminu dojrzałości. Dodaje, że mitem jest twierdzenie, że bez matury nie ma szans na pracę, ponieważ jeżeli ktoś ma umiejętności, to i tak sobie poradzi.
Mimo wszystko profesor nie uważa, by obecna forma matury była zła. Jego zdaniem matura z matematyki nie odbiega poziomem od starej matury, nieco inaczej jest z językiem polskim.
- Co do egzaminu z języka polskiego, zgadzam się - na poziomie podstawowym jest skrojony na miarę półinteligenta. Ale na poziomie rozszerzonym? Jest właściwie taka sama jak poprzednia matura. To narzekanie na tzw. nową maturę jest mało uzasadnione. A ma ona jedną wielką przewagę nad starą maturą - jej sprawdzanie jest scentralizowane i nie ma kogoś, komu można dać łapówkę lub postawić piwo, bo nie wiadomo komu je postawić - mówił Konarzewski. Według niego masowe kształcenie zawsze będzie obarczone wadami, ale podobnie jak z demokracją - ludzie na razie nie wymyślili lepszego systemu. Więcej>>
Polecamy: "Istota uczenia się. Wyniki badań w praktyce" książką, która pozwala wyjść poza schemat