O zamiarze zwolnienia 211 osób, spośród 1070 obecnie zatrudnianych przez zakłady Sharpa w Ostaszewie, poinformowano już działające w firmie związki zawodowe. Na razie nie ogłoszono imiennych list, ale wiadomo już, że wręczanie wypowiedzeń ma się rozpocząć 14 marca.
Jak poinformował dziennikarzy dyrektor zakładu Sharp Manufacturing Polska Witalis Korecki, dyrektor fabryki, konieczność redukcji jest efektem trudnej sytuacji ekonomicznej związanej z dużym spadkiem zamówień na wyroby zakładu. Firmy nie stać na utrzymywanie licznej załogi w sytuacji, gdy nie ma dla jej znacznej części zatrudnienia.
Od stycznia podtoruńska fabryka na własną prośbę przestała korzystać z przywilejów, jakie dawała jej lokalizacja na terenie podstrefy Pomorskiej Specjalnej strefy Ekonomicznej. Jednocześnie zarząd firmy zapewnia, że Sharp nie zamierza likwidować zakładu w Ostaszewie.
Zakład produkcyjny Sharpa w Ostaszewie, zgodnie z początkowymi deklaracjami, miał do końca 2013 roku osiągnąć zatrudnienie na poziomie 3 tys. osób. Od dłuższego czasu wiadomo było jednak, że w obecnej sytuacji rynkowej jest to nierealne, a co miesiąc pracę traciło 20-30 osób, więc formalnie nie były to zwolnienia grupowe.
Mniejsze od deklarowanego zatrudnienie było niedotrzymaniem jednego z warunków, pod jakimi Sharp uzyskał zgodę na działanie w strefie ekonomicznej i związaną z tym pomoc publiczną w formie zwolnienia podatkowego. Wygaszenie zezwolenia nie oznacza jednak, że Sharp nie może prowadzić działalności w strefie, a jedynie utracił prawo do pomocy publicznej.
Kłopoty Sharpa dotyczą także innych firm branży elektroniki użytkowej, które ulokowały zakłady w Ostaszewie i opierały swą działalność w znacznej części na kooperacji z Sharpem. Pod koniec ubiegłego roku o zwolnieniu większości załogi - 156 ze 185 osób - poinformowały zakłady Sumika. Pozostały tylko osoby niezbędne do utrzymania nieczynnego zakładu. Krótko przed końcem 2012 roku decyzję o grupowych zwolnieniach podjęto także w zakładach Orion Electric Poland: produkcję zatrzymano, a ze 177-osobowej załogi pozostało także tylko kilkanaście osób doglądających nieczynnej fabryki.