Na kary po dwa lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat za nieumyślne spowodowanie śmierci trzech osób oraz narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu czwartej osoby, która doznała rozległych obrażeń, sąd skazał obu współwłaścicieli białostockiej firmy, która projektowała i montowała rusztowania na budowie Plazy. Wobec obu sąd orzekł także trzyletni zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej z budową rusztowań.
Trzeci skazany w sprawie to brygadzista z tej samej białostockiej firmy odpowiedzialny osobiście za montaż rusztowań. Sąd skazał go na rok i osiem miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata. Przez trzy lata również nie będzie mógł wykonywać swojego zawodu w firmach zajmujących się rusztowaniami.
Skazani współwłaściciele firmy mają również zapłacić po 10 tys. zł na rzecz matki jednego z robotników, który zginął w wypadku. Wszyscy trzej skazani mają również zapłacić grzywny: współwłaściciele po 18 tys. zł, a brygadzista 4,5 tys. zł.
Sąd uniewinnił natomiast pracownika odpowiedzialnego za BHP, inspektorkę nadzoru budowlanego oraz kierownika budowy uznając, że, mimo iż na budowie doszło do wielu zaniedbań, to bezpośredni związek z przyczyną wypadku miała jedynie działalność trzech oskarżonych.
Sąd podkreślił, że głównym powodem wypadku był - tak jak wskazali biegli - nieprawidłowy montaż uszkodzonego dźwigara, który był w złym stanie technicznym. Był zamontowany niewłaściwie, nie wytrzymał zaistniałych obciążeń, gdy kilku mężczyzn stanęło w jednym miejscu na platformie, przewrócił się i załamał. Mężczyźni spadli na posadzkę.
Sąd podkreślił, że wypadek w Suwałkach, mimo, iż bardzo tragiczny w skutkach, nie był katastrofą budowlaną. Zaznaczył, że o takiej kwalifikacji można formalnie mówić, gdy narażone byłoby życie 6-7 osób.
Sąd argumentował również, że nie można mówić o umyślnym działaniu oskarżonych, bo trudno zakładać, że osoby zajmujące się rusztowaniami chciały doprowadzić do tragedii. W ocenie sądu skazani wykazali się jednak dużą niewiedzą w swojej dziedzinie i po prostu nie poradzili sobie z inwestycją, której się podjęli. Wręcz - jak to ocenił sąd - "nie mieli pojęcia" o tym, co robią. O niewiedzy, zdaniem sądu, świadczyło zdziwienie w trakcie dyskusji z biegłymi w trakcie procesu.
Sąd podkreślał jednak, że ze strony skazanych zabrakło wyrażenia, że jest im przykro, że do wypadku doszło i zginęli ludzie. Sędzia Mariusz Kurowski mówił, że to tak, jakby "odpychali od siebie odpowiedzialność" za to, co się stało i starali się to wyprzeć z pamięci. Podkreślił, że "moralnie odpowiedzialni" za wypadek są wszyscy oskarżeni w tej sprawie, a materiał dowodowy w sprawie jest jednoznaczny.
Wypadek w suwalskiej galerii handlowej miał miejsce pod koniec lutego 2010 roku. Czterech robotników spadło wówczas z rusztowania, z wysokości 14 metrów w czasie prac wykończeniowych sufitu w powstającej galerii handlowej. Trzech zginęło, czwarty został ciężko ranny.