Eksperci przyznali, że rynek kapitałowy w Polsce mógłby działać bez Otwartych Funduszy Emerytalnych, jednak nie byłby już taki sam. "Rynek kapitałowy byłby zupełnie inny i raczej nie moglibyśmy mówić, że jesteśmy największym rynkiem kapitałowym w regionie" - powiedział prezes Domu Maklerskiego Banku Handlowego Witold Stępień.
Przyznał, że fundusze emerytalne to długoterminowi inwestorzy. "Wiemy, że jeżeli OFE decyduje się na inwestycję w daną spółkę, to z tego nie wycofają się za dwie minuty, czy dwie godziny; często tak bywa z inwestorami zagranicznymi - teraz kupują, a za godzinę już ich nie ma" - podkreślił.
Wtórował mu prezes Asseco Adam Góral, który przyznał, że ceni sobie współpracę z OFE. "To jest właśnie stabilny inwestor (...), OFE to dużo dobrego (...), a wszystko dobre trzeba chronić" - stwierdził. W jego opinii radykalna zmiana warunków gry spowodowałaby "odrzucenie naszego kraju przez rynki kapitałowe, stracimy wiarygodność".
Z kolei członek zarządu PZU Ryszard Tarczyński podkreślił, że gdyby nie OFE, "polska giełda byłaby zaściankiem europejskim". "OFE wniosły bardzo dużą stabilizację - kodeks dobrych praktyk. Stosują standardy, które powodują, że na polskiej giełdzie zaczął funkcjonować ład korporacyjny w pełnym tego słowa znaczeniu. To jest bardzo istotne dla potencjalnych akcjonariuszy" - powiedział.
Prezes GPW Adam Maciejewski ocenił natomiast, że dzięki OFE nasz rynek kapitałowy jest atrakcyjny dla inwestorów. Przyrównał też fundusze do aut, które zostały kiedyś zaprojektowane, ale przez lata ich nie modernizowano. "Uważam, że dobrze, iż ten samochód został zaprojektowany, dobrze że jeździ, ale przyszedł już najwyższy czas, aby pewne zmiany w jego konstrukcji wprowadzić" - stwierdził.
Prezes Alior Banku Wojciech Sobieraj ostrzegał, aby nie likwidować funduszy. "Nie podcinajmy tej jednej nogi, w której jest kapitał. (...) Nie zarzynajmy tego i nie przesiadajmy się na rower" - przekonywał, odnosząc się do motoryzacyjnego porównania szefa GPW. W opinii Sobieraja, gdyby nie OFE, to jego bank "byłby teraz prawdopodobnie departamentem zamorskim jakiegoś dużego banku".
Wiceminister gospodarki Jerzy Pietrewicz powiedział, że OFE można oceniać z kilku punktów widzenia. W jego opinii fundusze te mają "fundamentalne znaczenie dla rynku kapitałowego w Polsce". Dodał jednak, że jeśli wyjdziemy poza rynek kapitałowy, to obraz OFE nie jest już taki jednoznaczny. "Z punktu widzenia aktywizacji, stymulacji oszczędności w polskiej gospodarce, to nie widzę tutaj pozytywnego efektu. Jeśli popatrzymy na kwestię alokacji zasobów w gospodarce, również nie sądzę, aby OFE wniosły tutaj nową jakość. Stąd też wydaje się, że ogólny bilans jest dodatni dla OFE, ale nie do końca jednoznaczny" - stwierdził.
Wiceminister ocenił też, że "w gruncie rzeczy OFE to antyrynkowy skansen". "To jest towarzystwo kilkunastu funduszy, które niepoddane są żadnej dyscyplinie rynkowej" - powiedział.
Dodał, że fundusze porównują się tylko i wyłącznie względem siebie. "Po prostu one nauczyły się nie konkurować ze sobą. W związku z tym czy instytucja, która jest niepoddana dyscyplinie konkurencyjnej będzie stymulowała konkurencję względem innych - mam tutaj wątpliwości. To jedno z moich zasadniczych zastrzeżeń względem OFE" - mówił.
Pietrewicz podkreślił też, że jego resort nie jest przeciwny OFE, bo są one potrzebne. "Mój pogląd jest taki, że OFE powinny zostać poddane dyscyplinie rynkowej, tak jak wszystkie inne podmioty funkcjonujące w gospodarce" - powiedział.
Rząd przeprowadza przegląd systemu emerytalnego, co nakazuje ustawa o systemie emerytalnym. Premier Donald Tusk zapowiedział na początku kwietnia, że w maju, czerwcu rząd przedstawi propozycje dotyczące przyszłości OFE. Dodał, że obecnie nie ma planów likwidacji funduszy, ale też nie muszą one za wszelką cenę dalej funkcjonować.