Dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego w Warszawie dr Małgorzata Gałązka-Sobotka powiedziała na spotkaniu z dziennikarzami, że raport „Depresja – analiza kosztów ekonomicznych i społecznych” po raz pierwszy zawiera kompleksowe zestawienie wydatków na leczenie tej choroby.
Zobacz także: Jak pracodawcy mogą wpływać na zmniejszenie stresu u swoich pracowników?
„Wynika z nich, że koszty depresji ponoszone przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych są prawie pięciokrotnie większe niż środki przeznaczane na jej leczenie” – podkreśliła dyrektor IZWOZ. Narodowy Funduszu Zdrowia wydaje na terapie chorych na depresję prawie 170 mln zł. Z kolei zwolnienia lekarskie i renty kosztują ZUS 762 mln zł.
„W żadnej innej chorobie nie ma tak dużej dysproporcji w wydatkach ponoszonych przez ZUS i NFZ” – podkreślił jeden z głównych autorów raportu, dr Jerzy Gryglewicz z Uczelni Łazarskiego.
Melania Brzozowska z NFZ powiedziała, że różnice w tych wydatkach są nieco mniejsze, ponieważ dane w opracowaniu nie uwzględniają refundacji leków przeciwdepresyjnych. W 2013 r. przeznaczono na to 108 mln zł, podczas gdy w 2011 r. – 101 ml zł. „Jednocześnie spadły wydatki na leki przeciwdepresyjne ponoszone przez pacjentów” - dodała.
Zobacz także: Depresja pracowników generuje koszty u pracodawców
Autorzy raportu podkreślają, że depresja generuje zarówno wysokie koszty bezpośrednie, jak i pośrednie. Wyliczyli, że z jej powodu co roku tracimy 25 tys. lat produktywności. „W zależności od wartości kapitału ludzkiego oznacza to od 1 mld do 2,6 mld zł kosztów pośrednich” - podkreślają. Koszty te dominują we wszystkich wydatkach ponoszonych na depresję.
W 2013 r. zarejestrowano prawie 3 760 000 dni absencji chorobowej z powodu epizodu depresyjnego oraz 1 620 000 dni z powodu nawracających zaburzeń depresyjnych. Średnio jedna osoba z epizodem depresji miała w ciągu roku ponad 60 dni zwolnienia lekarskiego, a chorzy z depresją nawracającą – 51 dni.
„Wydajność u chorych na depresję jest zwykle o 5,6 godzin pracy tygodniowo mniejsza w porównaniu do osób zdrowych. To tak, jakby pracowali oni o prawie jeden dzień krócej tygodniowo” – powiedziała dyr. Gałązka-Sobotka. Dodała, że ponad 80 proc. chorych na depresje to ludzie młodzi, w wieku produkcyjnym, od 30 do 59 roku życia. Większość z nich to kobiety.
Wiceprezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego prof. Janusz Heitzman powiedział, że konieczna jest poprawa skuteczności leczenia chorych na depresję. „Trzeba zwiększyć dostępność do psychiatrów. Na wizytę do tych specjalistów trzeba obecnie czekać od 2 do 3 miesięcy. Do psychiatry dziecięcego kolejka pacjentów jest jeszcze dłuższa, sięga prawie pół roku” – podkreślił. Aby to zmienić należy poszerzyć kształcenie w tej specjalności.
Specjalista dodał, że konieczne jest zwiększenie refundacji leków przeciwdepresyjnych najnowszej generacji, które poprawiają zarówno tzw. napęd pacjentów, jak i nastrój. Dostępność do tych preparatów w naszym kraju jest wciąż zbyt mała.
Prezes Fundacji Pomocy Rodzinie „OPOKA”, psychiatra i psychoterapeuta dr Krzysztof Tronczyński powiedział, że trzeba zwiększyć również szkolenie psychoterapeutów. „Jest ich teraz co najmniej 10 razy za mało” – dodał. Podkreślił, że leczenie farmakologiczne jest równie ważne jak psychoterapia. Jedynie takie skojarzone leczenie daje najlepsze efekty.
„Leczeniem depresji powinni zajmować się wyłącznie odpowiednio przygotowani do tego specjaliści. Z tą chorobą nie radzą sobie zarówno lekarze rodzinni, jak i neurolodzy” – podkreślił.
Prof. Heitzman powiedział, że poprawa skuteczności leczenie depresji nie nastąpi bez wzrostu nakładów. Obecnie przeznacza się na nią zaledwie 3 proc. wszystkich wydatków na opiekę medyczną. „To zdecydowanie za mało, w Unii Europejskiej odsetek ten sięga 5,6 proc." - ocenił.
Autorzy raportu uważają, że depresja powinna być traktowana priorytetowo wśród wszystkich chorób psychiatrycznych. Jej leczenie nie powinno być limitowane. Zwracają uwagę, że jest to choroba powodująca wysokie koszty społeczne, zagrożona zgonem z powodu wysokiego ryzyka samobójstwa, a jednocześnie można ją skutecznie leczyć przy zastosowaniu odpowiednich terapii.
Zbigniew Wojtasiński (PAP)