Na briefingu przed rozpoczynającą się w Warszawie międzynarodową konferencją poświęconą zabezpieczeniom przed zagrożeniem tlenkiem węgla i pożarami Rakoczy podał, że w sezonie grzewczym 2012/13 w wyniku zatrucia czadem zginęło w Polsce 91 osób. To o 15 mniej, niż w poprzednim sezonie - 2011/12.
"Naprawdę niewielka, niedroga inwestycja w małe urządzenie może spowodować, że czyjeś życie zostanie uratowane, ponieważ człowiek otrzyma wcześniejsze ostrzeżenie o zagrożeniu" - mówił Rakoczy dziennikarzom.
Czujnik czadu oraz dymu sygnalizuje zagrożenie głośnym, intensywnym sygnałem dźwiękowym - wielokrotnie powtarzanym piskiem. Urządzenia kosztują od kilkudziesięciu do stu złotych.
Powodem większości zaczadzeń są niesprawne urządzenia grzewcze - piece, podgrzewacze gazowe wody, zła wentylacja pomieszczeń i zły stan przewodów kominowych. Wiceminister przypomniał, że do większości zatruć tlenkiem węgla dochodzi w miejscu, gdzie czujemy się najbezpieczniej - we własnym mieszkaniu. "Chcielibyśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby tę liczbę zniwelować - najlepiej do zera, albo przynajmniej znacznie zmniejszyć" - dodał.
W ocenie komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej bryg. Wiesława Leśniakiewicza mniejsza liczba ofiar, to jeden z efektów prowadzonej od trzech lat przez strażaków kampanii edukacyjnej "Nie dla czadu!". Najwięcej zdarzeń jest w okresie grzewczym - od października do marca. W tym miesiącu od czadu zginęła już jedna osoba - podał Leśniakiewicz.
Czujka czadu i dymu pozwala też przyspieszyć reakcję i moment wezwania służb. "Często przyjeżdżamy w momencie, gdy pożar jest już na takim etapie, że jest widoczny z zewnątrz, mimo szybkiego czasu dojazdu - maksymalnie do 15 minut od zgłoszenia, a nawet po 5-8 minutach, niewiele można już zrobić" - tłumaczył komendant.
"Nie obawiajmy się zapraszania do siebie kominiarzy, by sprawdzili, czy właściwie działają ciągi wentylacyjne, czy właściwie działają ciągi odprowadzające spaliny - kominy, czy urządzenia grzewcze są właściwie przygotowane do okresu zimowego" - podkreślił Leśniakiewicz. Zaznaczył, że raz w roku mamy obowiązek sprawdzić ciągi wentylacyjne, a kominy, gdzie jest spalanie, dwa-trzy razy w roku.
Rzecznik prasowy Korporacji Kominiarzy Polskich Mirosław Antos podał, że koszt standardowego przeglądu, to ok. 100 zł. "Nie jest to kwota porażająca, gdy pamięta się o tym, że taka wizyta kominiarza może uratować ludzkie życie" - podkreślił. Podał, że w kraju pracuje ok. 3 tys. mistrzów kominiarskich, a kominiarzy jest ok. 8-9 tys.
Czad, czyli tlenek węgla, jest gazem silnie trującym, bezbarwnym i bezwonnym. Powstaje w wyniku niezupełnego spalania gazu, węgla czy innych paliw w zbyt małej ilości tlenu.
Objawy zatrucia czadem to ból i zawroty głowy, duszność, trudności z oddychaniem, senność, nudności. W takiej sytuacji należy wezwać służby ratownicze - pogotowie ratunkowe, straż pożarną czy pogotowie gazowe. Poszkodowanemu trzeba natychmiast zapewnić dopływ świeżego powietrza, jak najszybciej wynieść z pomieszczenia i rozluźnić ubranie. Jeśli zaczadzona osoba nie oddycha, to po jej wyniesieniu na świeże powietrze należy wykonać sztuczne oddychanie i masaż serca.
Tlenek węgla w układzie oddechowym człowieka wiąże się z hemoglobiną krwinek 250 razy szybciej niż tlen, blokując dopływ tlenu do organizmu. Następstwem ostrego zatrucia może być nieodwracalne uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego, niewydolność wieńcowa i zawał albo nawet natychmiastowa śmierć.
Czujnik czadu i dymu - inwestycja dla zachowania życia
Zakup i zamontowanie czujnika czadu i dymu w mieszkaniu, to niedroga inwestycja, która może pozwolić na zachowanie życia - przekonywał we wtorek w Warszawie wiceminister spraw wewnętrznych Stanisław Rakoczy.