Rozmowy powołanego przez największe na Śląsku centrale związkowe komitetu protestacyjno-strajkowego z delegacją rządową trwały w czwartek w Katowicach ponad siedem godzin. Rozmawiano m.in. o formach pomocy dla firm dotkniętych kryzysem, wsparciu dla energochłonnego przemysłu, emeryturach pomostowych, oświacie i reformie systemu opieki zdrowotnej. Według związkowców pełna zbieżność była tylko w kwestii przyszłej likwidacji centrali NFZ. Przedstawiciele rządu deklarują natomiast, że w całości lub części przyjęli aż 6 z 9 postulatów służących utrzymaniu miejsc pracy w zagrożonych firmach.

Termin czterogodzinnego strajku, planowanego na przedświąteczny wtorek, ujawnił po rozmowach szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz. Ma to być generalny strajk solidarnościowy, czyli - formalnie - gest solidarności z tymi branżami, które nie mają prawa do strajku. Związkowcy skorzystali z tej formy prawnej, ponieważ przepisy nie dają im możliwości strajku przeciwko rządowi. By protest był legalny, przeprowadzili wcześniej referenda w ok. 600 firmach. Ponad 95 proc. spośród blisko 147 tys. głosujących poparło strajk. Ma do niego dojść między godz. 6 a 10 rano. Mają stanąć zakłady przemysłowe, m.in. kopalnie i huty, a także kolej i komunikacja miejska; protest ma też objąć niektóre szpitale.

"Wiemy o tym, że są takie działy w niektórych przedsiębiorstwach (...), gdzie strajk musi być ograniczony, by nie robić szkody w przedsiębiorstwie. Jestem jednak przekonany, że znakomita większość tych, którzy uczestniczyli w referendach, podejmie czynną akcję strajkową" - powiedział szef regionalnej "S". Potwierdził, że strajk w takiej formie może oznaczać paraliż - także komunikacyjny - regionu.

Kolorz zadeklarował, że związkowcy gotowi są zawiesić strajk, jeżeli rząd wycofa się z nowelizacji Kodeksu pracy, przewidującej 12-miesięczny okres rozliczeniowy czasu pracy. W tym zakresie obecnie rozpatrywane są w Sejmie dwa projekty: poselski i rządowy.

Piechociński zapowiedział, że w najbliższy wtorek przekaże ustalenia z rozmów - także ten związkowy warunek - rządowi. Podkreślił jednak, że proponowane przez rząd rozwiązanie jest korzystne dla rynku pracy i nie narusza ani praw pracowniczych, ani związkowych. Zastrzegł, że nowe rozwiązania dotyczące rozliczania czasu pracy mają być możliwe tylko w tych zakładach, gdzie dojdzie do pełnego porozumienia pracodawcy i strony społecznej w tym zakresie.

Piechociński, który przewodniczył delegacji rządowej, zaapelował do związkowców, by ogłoszony przez nich protest nie był dotkliwy dla firm i nie prowadził do utraty miejsc pracy w tych zakładach. Prosił, by "potencjalna akcja protestacyjna nie utrudniała i nie uderzała w miejsca pracy i była najmniej bolesna dla zakładów pracy". "Apelujemy o to, żeby wykorzystywać takie formy protestu - jeśliby do niego doszło, które nie powodują przerw w produkcji, nie pogarszają miejsc pracy" - dodał. Zadeklarował dalszy dialog ze związkowcami na Śląsku.

Wicepremier powiedział, że nie było możliwości porozumienia ze związkowcami np. w kwestii zniesienia lub obniżenia akcyzy na energię elektryczną, rekompensat dla przemysłu energochłonnego lub powrotu do starego systemu emerytur pomostowych. Dyskusja o zmianach w oświacie ma być kontynuowana np. w komisji wspólnej rządu i samorządu.

Sporne kwestie pozostały także w rozmowach o tzw. ustawie antykryzysowej, która ma pomóc przedsiębiorstwom w trudnej sytuacji, by utrzymały miejsca pracy. Strona rządowa zgodziła się m.in., by objąć pomocą firmy, których przychody spadły o 15 proc., a nie - jak zakładano początkowo - o 20 proc. Dla związkowców to i tak zbyt wygórowana wielkość. Jak mówił Kolorz, sytuacja dużej firmy przemysłu ciężkiego, która straciła 15 proc. przychodów, jest już naprawdę zła. Związki chcą, by z rozwiązań antykryzysowych mogło skorzystać więcej firm; argumentują, że z podobnych rozwiązań z 2009 r. skorzystało ich bardzo mało. Udało się natomiast ustalić, że z ustawy będą mogły skorzystać także te firmy, które wprawdzie zalegają np. z podatkami, ale prowadzą postępowanie układowe.

"W naszej dyskusji było wiele punktów wspólnych. Jeżeli mówimy o ustawie o ochronie miejsc pracy, która jest w konsultacjach społecznych i za tydzień stanie na Komisji Trójstronnej, na dziewięć zgłoszonych postulatów strona rządowa przyjmuje sześć. Na pewno nie można nas posądzić o brak dobrej woli" - skomentował minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz.

Przedstawiciele komitetu protestacyjno-strajkowego potwierdzili, że czwartkowe rozmowy były konstruktywne, jednak - jak mówił Kolorz - "zbyt mało było elementów zbieżności", stąd decyzja o strajku. Lider związku Sierpień 80 Bogusław Ziętek zaznaczył, że jeżeli dojdzie do strajku, nie będzie to winą uczestniczących w rozmowach wicepremiera Piechocińskiego i ministra Kosiniaka-Kamysza, którzy podjęli merytoryczny dialog, choć niezakończony porozumieniem.

Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy został utworzony w październiku 2012 r. W jego skład wchodzą: śląsko-dąbrowska Solidarność oraz regionalne struktury OPZZ, Forum Związków Zawodowych, Sierpnia 80 i Związku Zawodowego Kontra. Związkowe postulaty były w minionych tygodniach omawiane w pięciu związkowo-rządowych zespołach: ds. przemysłu i rynku pracy, ds. stabilnego zatrudnienia, ds. służby zdrowia, ds. emerytur oraz ds. oświaty. Związkowcy krytycznie oceniają postępy prac zespołów.

Postulaty dotyczyły spraw społeczno-gospodarczych. Chodzi przede wszystkim o stworzenie osłonowego systemu regulacji finansowych oraz ulg podatkowych dla firm utrzymujących zatrudnienie w okresie niezawinionego przestoju produkcyjnego, czyli tzw. pakiet antykryzysowy. Inny postulat to wprowadzenie systemu rekompensat dla przedsiębiorstw objętych skutkami pakietu klimatyczno-energetycznego - chodzi m.in. o wsparcie dla przemysłów energochłonnych.

Związki chcą też utrzymania dotychczasowych rozwiązań emerytalnych przysługujących pracownikom zatrudnionym w warunkach szczególnych i szczególnym charakterze; zastrzegają, że rozmowy nie dotyczą systemu emerytur górniczych. Pozostałe żądania dotyczą uchwalenia przez Sejm ustaw ograniczających stosowanie tzw. umów śmieciowych, likwidacji NFZ i stworzenia systemu opieki zdrowotnej na zasadach dawnych kas chorych oraz zaprzestania likwidacji szkół i przerzucania finansowania szkolnictwa na samorządy.