Jeśli konto bankowe, kartę bankomatową czy kredytową przejmie hacker czy oszust i wypłaci sobie pieniądze czy zaciągnie kredyt, to bank powinien zwrócić utracone środki niezwłocznie. Tak wynika między innymi z unijnej dyrektywy w sprawie usług płatniczych PSD2 oraz ustawy o transakcjach płatniczych. Zwykle jednak banki odmawiają zwrotu pieniędzy. I tak było w sprawie, w której zainterweniował Rzecznik Finansowy.
Czytaj również: Banki mogą mieć problem z nieautoryzowanymi transakcjami płatniczymi >>
Spór o 140 tysięcy złotych
Zdaniem rzecznika bank BNP Paribas nie zrealizował ciążącego na nim obowiązku zwrotu kwoty nieautoryzowanej transakcji płatniczej, wynikającego z przepisów ustawy o usługach płatniczych. Dlatego 23 września 2020 r. Rzecznik Finansowy złożył do Sądu Okręgowego w Warszawie pozew przeciwko bankowi. Wnosi w nim o zasądzenie na rzecz klienta, którym jest rolnik z województwa lubuskiego, zapłaty 140 tys. zł.
- Po analizie dostarczonej dokumentacji, zdecydowałem o niezwłocznym wniesieniu pozwu w tej sprawie ze względu na rozmiary strat oraz okoliczności zdarzenia - mówi dr hab. Mariusz Jerzy Golecki, rzecznik finansowy. - Z opisu sprawy wynika, że klient padł ofiarą zorganizowanego oszustwa. Trudno tu mówić o jakimkolwiek niedbalstwie z jego strony. Transakcja została przeprowadzona bez jego wiedzy i zgody. W opinii moich ekspertów w tej sytuacji bank jest zobowiązany do niezwłocznego zwrotu środków w ustawowych - dodaje.
Przypadek rolnika jest szczególny, bowiem nieuczciwa praktyka polegała na dokonaniu nieautoryzowanej transakcji zarówno z rachunku bankowego pokrzywdzonego jako osoby fizycznej, jak też z rachunków bankowych spółdzielni rolniczych, w imieniu których działał pokrzywdzony. - W tym wypadku mogliśmy wystąpić tylko o zwrot środków należących do indywidualnego rolnika. Nie mamy niestety uprawnień do podjęcia działań na rzecz spółdzielni rolniczej. Liczę jednak, że podjęte działania doprowadzą finalnie do zwrotu całości skradzionych przez przestępców środków, czyli łącznie około 375 tys. zł – mówi Mariusz Golecki.
Ile czasu mają banki na zwrot pieniędzy
Unijne i polskie przepisy określają termin zwrotu środków wynikających z nieautoryzowanej transakcji w oparciu o tzw. zasadę D+1. Oznacza to, że pieniądze powinny wrócić na konto klienta nie później niż do końca dnia roboczego następującego po dniu stwierdzenia wystąpienia nieautoryzowanej transakcji lub po dniu otrzymania zgłoszenia od klienta. Jedynym wyjątkiem od zasady zwrotu kwoty nieautoryzowanej transakcji w tym terminie jest uzasadnione i należycie udokumentowane podejrzenie próby oszustwa ze strony klienta. Równocześnie, bank powinien na piśmie poinformować o takim podejrzeniu organy ścigania. W skrócie oznacza to, że bank powinien najpierw niezwłocznie oddać klientowi pieniądze, a następnie – jeżeli ma podstawy, by sądzić, że klient powinien w całości lub części odpowiadać za nieautoryzowaną transakcję – dochodzić tej kwoty od klienta na przykład przed sądem. W ubiegłym roku rzecznik finansowy przygotował analizę pt. "Nieautoryzowane transakcje - zasady i główne problemy". Podkreślił w niej, że banki mają właśnie niezwłocznie zwracać pieniądze. Według Związku Banków Polskich rzecznik się myli. Po pierwsze w tak krótkim terminie trudno ustalić, czy klient przyczynił się do nieautoryzowanej transakcji, a w takiej sytuacji bank nie musi oddać mu pieniędzy.
Czytaj również: Nieautoryzowane transakcje - banki chcą więcej czasu na zwrot pieniędzy klientom >>
Problemy mają tysiące klientów
Na podstawie ankiety przeprowadzonej przez rzecznika można oszacować, że w skali rynku trafia do banków około 15-18 tys. zgłoszeń nieautoryzowanych transakcji miesięcznie. Z tego niecała połowa spraw jest rozpatrywana w ustawowym terminie. Niewłaściwe działanie banków w odniesieniu do nieautoryzowanych transakcji jest coraz częściej przedmiotem interwencji Rzecznika Finansowego. W I półroczu 2020 r. takich spraw trafiło 416. Stanowiło to aż 80 proc. wszystkich wniosków związanych z naruszeniem ustawy o usługach płatniczych. Dla porównania w całym 2019 r. wniosków o interwencję było 612. Skargi trafiające do Rzecznika Finansowego to jednak czubek „góry lodowej”.