Wrzutki zrobiły zawrotną karierę w Sejmie. Szybko i po cichu można przepchnąć niewygodne, mało popularne społecznie przepisy, naprawić popełniony wcześniej błąd, przedłużyć termin i najważniejsze... przypodobać się wyborcy. Pod koniec kadencji Sejmu ich liczba zdecydowanie wzrosła.
Ustawodawca "budzi się" w ostatniej chwili, że coś jeszcze trzeba uchwalić. Dokleja więc, upycha kolanem przepisy, gdzie się da. Przykłady można mnożyć. Jedne z ostatnich to wrzutki w ustawie o zasadach udzielania przez Skarb Państwa gwarancji za zobowiązania Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego, której autorem jest rząd. Sejm uchwalił ustawę wieczorem 17 sierpnia. Jej celem jest powołanie do życia nowej agencji, która jak czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy będzie: " gwarantem bezpieczeństwa energetycznego. Rolą Agencji będzie dostosowanie harmonogramu odstawień poszczególnych bloków węglowych do potrzeb KSE, przy jednoczesnym uwzględnieniu uwarunkowań ekonomicznych tych bloków węglowych, tak aby nie nastąpiła sytuacja deficytów mocy".
W sumie ustawa ma 40 artykułów, ale tylko 16 rzeczywiście dotyczy Agencji, reszta to głównie mieszkaniowo-budowlane wrzutki. Żeby było ciekawiej, są wśród nich i dodatkowe niespodzianki. Nie wszystkie mają charakter nieruchomościowy i znienacka wśród nich pojawia się np. zmiana do przepisów dotyczących... pomocy obywatelom Ukrainy. Mamy więc doklejone zmiany m.in. do ustaw: prawa budowanego; o wpłatach z zysku przez jednoosobowe spółki Skarbu Państwa, prawa energetycznego; o ułatwieniach w przygotowaniu i realizacji inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących; o pomocy państwa w ponoszeniu wydatków mieszkaniowych w pierwszych latach najmu mieszkania; o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym, czy do niedawno uchwalonej nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.
Lwia część tych zmian była wcześniej procedowana jako niezależne akty prawne tylko ustawodawca się "zgapił", że upływa mu kadencja. Zastosował więc drogę na skróty. Czy tak powinna wyglądać legislacja? Odpowiedź jest oczywista - nie. Nie dość, że akty prawne tworzone są często na kolanie, a po ich lekturze nie można się częstokroć zorientować, co autor miał na myśli, to jeszcze zmiany upycha się po cichu, bez należytych konsultacji społecznych w regulacjach normujących kompletnie odległe materie. A i błędy nie są wcale rzadkością.
Takim przykładem jest wrzutka dotycząca prawa budowlanego. Nowelę przygotował rząd. Długo jej nie procedowano i raptem w wakacje prace ruszyły z kopyta. Zmiana zawierała wiele kontrowersyjnych rozwiązań. Nie zbierała więc pochlebnych recenzji wśród ekspertów. Przez sejmową komisję odesłana rządowi do poprawienia. Wszyscy byli przekonani, że trafi już do kosza. A tu proszę - znów niespodzianka! Z projektu wyrzucono część najbardziej kontrowersyjnych rozwiązań, a resztę - chwytliwych wyborczo - doklejono do ustawy o NABE. Dalej budzą kontrowersje, ale kto by się tym przejmował. PR-rowo sprzedają się przecież świetnie.