Jak podał portal "Chronicle of Higher Education", w 2011 roku 42 rektorów prywatnych college'ów zarobiło ponad 1 mln dolarów, gdy rok wcześniej w tej grupie było 36 osób. Najwięcej zarobił rektor University of Chicago, Robert Zimmer. Jego dochody podwoiły się w porównaniu z rokiem poprzednim i wyniosły 3,3 mln USD, z czego sama pensja stanowiła ponad 900 tys., a na resztę złożyły się różnego rodzaju dodatki, premie i rekompensaty.
Następni w kolejności pod względem wysokości zarobków byli: rektor Northeastern Univeristy (Boston) Joseph Aoun (3,1 mln USD); rektor Marist College (Nowy Jork) Dennis Murray (2,6 mln USD) oraz rektor Columbia University (Nowy Jork) Lee Bollinger (2,3 mln USD). Na ich wynagrodzenia też w znacznej mierze złożyły się różne premie i dodatkowe świadczenia, w tym emerytalne.
W czołówce nie ma natomiast rektor Harvardu, Drew Gilpin Faust. Faust zarobiła w 2011 roku "tylko" 899 tys. dolarów, co plasuje ją dopiero na 54 pozycji, choć Harvard to najbogatsza amerykańska uczelnia z rocznym budżetem w wysokości 3,9 mld USD oraz funduszem o żelaznym kapitale 30 mld USD.
Zgodnie z "Chronicle of Higher Education" 180 spośród 550 rektorów prywatnych college'ów w USA zarobiło w roku 2011 ponad 500 tys. dolarów. W roku 2004 było takich pięćdziesięciu.
Tymczasem ministerstwo edukacji szacowało w połowie roku, że koszty studiów wzrosły w USA średnio o 6,7 proc. - do ponad 7,5 tys. dolarów za rok nauki w czteroletnim college'u.
Te koszty są trudne do udźwignięcia dla wielu amerykańskich rodzin. Studenci zmuszeni są brać kredyty na naukę, które spłacają przez lata po jej zakończeniu. Poza tym kryzys finansowy sprawił, że banki zaostrzyły warunki udzielania kredytów. Prezydent Obama zaapelował niedawno o reformę w celu zwiększenia dostępności wyższych uczelni dla klasy średniej. Zaproponował m.in. wprowadzenie przejrzystego systemu oceny college'ów, który pomógłby w wyborze uczelni, uwzględniającym wysokość czesnego i jej wyniki.