Aplikanci, którzy publikują w internecie informacje z propozycjami wzięcia substytucji ryzykują postępowaniem dyscyplinarnym – tak uważa część palestry. Problem analizowany jest także w kontekście zakazu reklamowania się.
Przeczytaj także: Zwara: nie pierwszy raz adwokatura zmienia zakres działalności >>>
– Kiedy byłem aplikantem, zlecenia zastępstw od adwokatów dostawałem w bufecie sądowym, z czasem – po wyrobieniu sobie opinii – telefonicznie. Tylko wtedy nie było tylu aplikantów i nie musiałem oferować nikomu swojej pomocy, bo wystarczyło, że byłem gotowy odpowiedzieć na ofertę ze strony adwokatów. Dzisiaj jest inaczej. Aplikanci często nie pracują w kancelariach, a jeśli już, to nierzadko za mało w nich zarabiają – mówi Andrzej Michałowski, adwokat z kancelarii Michałowski Stefański. – E-mail z ofertą współpracy to współczesna, dostosowana do rzeczywistości internetu próba znalezienia nauki, doświadczenia i... pieniędzy – dodaje. Podkreśla, że jeżeli taka wiadomość utrzymana jest w konwencji koleżeńskiej informacji, nie powoduje wzburzenia.
Przeczytaj także: W 2015 roku zniknie aplikacja ogólna >>>
W środowisku pojawiają się jednak również zgoła odmienne zdania. „W takiej sytuacji powinno być wszczęte z urzędu postępowanie dyscyplinarne. Pomijam kwestie patrona, ale ta forma jest zaczerpnięta chyba z reklamówek, które zachęcają kierowców do skorzystania z określonych usług. Akceptowanie takiego stanu rzeczy prowadzi do dalszej erozji zawodu” – tak problem skomentował jeden z prawników na portalu społecznościowym.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Krzysztof Sobczak