Wyrok dotyczy byłej studentki stacjonarnych studiów magisterskich. Przed rozpoczęciem nauki studentka zawarła z prywatną uczelnią umowę, w której zgodziła się płacić czesne w ratach. Gdy dziewczyna zalegała z czesnym, dziekan wydziału skreślił ją z listy studentów, a następnie uczelnia sprzedała swoją wierzytelność spółce zajmującej się odzyskiwaniem wierzytelności. Spółka pozwała byłą studentkę do sądu.
Początkowo Sąd Rejonowy w Słupsku oddalił powództwo, bo stwierdził, że minęły już dwa lata i roszczenie się przedawniło. Sąd uznał, że do umów o świadczenie usług edukacyjnych należy stosować przepisy kodeksu cywilnego o umowie zlecenia, a dla takich umów termin przedawnienia wynosi dwa lata.
Wyrok ten uchylił Sąd Okręgowy w Słupsku. Orzekł, że czesne przedawni się dopiero po dziesięciu latach.
Sąd Okręgowy stwierdził, że umowa zawierana z niepubliczną uczelnią jest nowym rodzajem umowy, uregulowanym w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym. Dlatego nie należy do niej stosować przepisów dotyczących umowy zlecenia, a w szczególności dwuletniego terminu przedawnienia.
Zdaniem sądu niezapłacone czesne nie przedawnia się również po trzech latach - tak, jak wszystkie roszczenia o świadczenia okresowe oraz roszczenia związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Sąd przypomniał, że prowadząc działalność dydaktyczną, naukową, badawczą, doświadczalną, artystyczną czy sportową uczelnia nie wykonuje działalności gospodarczej w rozumieniu ustawy o swobodzie działalności gospodarczej.
To oznacza - zdaniem słupskiego sądu - że "roszczenie uczelni o świadczenia z tytułu umowy o warunkach odpłatności za studia przedawniają się z upływem dziesięcioletniego okresu przedawnienia" (sygn. IV Ca 328/13).
Wyrok jest nieprawomocny.