Kinga Mierzyńska: Dlaczego zdecydował się Pan na studia za granicą? 

Adam Ziemba: Już pod koniec gimnazjum wiedziałem, że będę składać dokumenty na uniwersytety poza granicami Polski. Dzięki swoim rodzicom, którzy wspierali mnie w wyjazdach na zagraniczne wymiany studenckie, konferencje oraz inne programy, zdałem sobie sprawę z możliwości oraz bogatych ofert akademickich i pozaakademickich na zagranicznych uczelniach. Ponadto bardzo podobał mi się międzynarodowy charakter uczelni amerykańskich.
 
Przyznam, że do końca nie miałem pewności, gdzie spędzę cztery lata zdobywając stopień Bakałarza. Moim największym marzeniem były studia w USA, ale dokumenty składałem również do Holandii i Kanady. Rozważałem również uczelnie w Hong Kongu i Singapurze.
 
K.M.: Jak zatem wyglądała Pana ścieżka na Harvard? 

A.Z.: Moja przygoda z procesem rekrutacyjnym na amerykańskie uniwersytety rozpoczęła się w trzeciej klasie gimnazjum. Choć niektórym może ciężko w to uwierzyć, ale 8 lat temu zasoby internetowe nie były tak obszerne jak dzisiaj. Szukałem więc informacji wszędzie gdzie mogłem. Przeszukiwałem wszelkie dostępne strony internetowe oraz fora, rozmawiałem z absolwentami zagranicznych szkół wyższych. Byłem także w kontakcie z biurami rekrutacyjnymi uczelni, które są najbardziej rzetelnym źródłem informacji. 
 
Po zapoznaniu się z konkretnymi wymogami, już w trzeciej klasie gimnazjum rozpocząłem przygotowania do aplikacji. W momencie aplikacji, tj. na rok poprzedzający rozpoczęcie nauki wysłałem dokumenty na uczelnie, a 31 marca 2010 otrzymałem listy z zaproszeniem na rozpoczęcie studiów. Jednym z nadawców takich listów był Harvard.
 
K.M.: Istotnym aspektem jest sam proces rekrutacyjny. Jakie dokumenty są niezbędne podczas aplikacji? 

A.Z.: Proces rekrutacyjny na Harvard University i inne uczelnie należące do „Ivy League” jest procesem holistycznym, tj. oficerowie rekrutacyjni biorą pod uwagę wszystkie elementy aplikacji. Patrzą oni na każdego kandydata indywidualnie, oceniając np. przygotowanie akademickie, zaangażowanie pozaakademickie, doświadczenia zawodowe oraz wolontariat. Na stopnień Bakałarza na Harvardzie wymagane są między innymi standardowe egzaminy (SAT oraz dwa SAT Subject Tests, TOEFL), działalność akademicka i pozaakademicka, tzw. „personal essay” (dłuższa wypowiedź pisemna), listy rekomendacyjne i inne.
 
W Stanach Zjednoczonych, prawo jest kierunkiem drugiego stopnia (tzw. professional degree J.D.). Z tego powodu, na prawo zdaje się dopiero po ukończeniu czteroletnich studiów bakałarskich. Wymagania rekrutacyjne na prawo (J.D.) to test LSAT, rejestracja z LSAC Credential Assemby Service, osiągnięcia akademickie, listy rekomendacyjne, „personal statement,” resume (amerykańska wersja curriculum vitae) i inne. Osoby, które studiowały prawo (J.D.) poza granicami kraju mogą zdecydować się na zdobycie dodatkowych akredytacji poprzez program LL.M.
 
K.M.: Pamięta Pan swoje początki na Harvard University? Jak wyglądał w Pana przypadku proces asymilacji kulturowej w nowym miejscu, bez rodziny i przyjaciół?

A.Z.: Jak najbardziej! Nie mogłem doczekać się wyjazdu do Bostonu, gdzie na początku uczestniczyłem      w tzw. Freshman International Program (FIP). Podczas tego 3-dniowego programu, zagraniczni studenci mają możliwość poznania tajników studiowania, założenia konta w banku czy kupienia telefonu. Przed wyjazdem do USA, miałem ogromne oczekiwania względem Harvardu. Harvard bardzo pozytywnie mnie zaskoczył przerastając wszystko, co mogłem sobie wyobrazić.
 
Już pierwszego dnia poznałem swoich nowych kolegów, koleżanki oraz znajomych, którzy z czasem stali się moimi bliskimi przyjaciółmi. Poziom intelektualny i ciekawość świata studentów na Harvardzie nie przestają mnie zadziwiać. Bardzo dobrze pamiętam wielogodzinne dyskusje na temat praw człowieka w Tybecie, ludobójstwa w Kambodży w 1975-1979, sytuacji ekonomicznej w Japonii czy wpływu grup lobbyingowych na prawo stanowe w USA. Równie inspirującym elementem uniwersytetu jest różnorodność studentów pod względem rasowym, etnicznym, religijnym, społeczno-ekonomicznym, orientacji seksualnych i wielu innych. Harvard jest jednym z niewielu tak fantastycznych miejsc, gdzie można poznać niesamowite historie. Na przykład, mój opiekun akademicki z pierwszego roku jest Japończykiem pochodzenia żydowskiego urodzonym na Hawajach, który wraz ze swoim mężem mieszkał na Harvardzie. Pytania?
K.M.: Czy Harvard oferuje pomoc finansową osobą niezamożnym, lecz wykazującym ponadprzeciętne umiejętności i pragnącym rozwijać się naukowo?

A.M.: Tak.  Harvard jest w stanie zaoferować wszystkim swoim studentom pełną pomoc stypendialną. Uczelnia pokrywa koszty nauki, zakwaterowania, wyżywienia, i nawet powrotu do domu na przerwę zimową czy wakacyjną. Jedynym wymogiem są zarobki rodzinne poniżej 60 tys. dolarów na rok. Pieniędzy tych nigdy nie trzeba zwracać. Studenci mogą otrzymać też granty na programy wakacyjne, zimowe i inne projekty.
 
K.M.: Na stronie internetowej opowiada Pan o swojej działalności na Harvardzie. Jest Pan zaangażowany w wiele interesujących projektów.  Znajduje Pan czas na pasje czy całkowicie pochłania Pana studiowanie i działalność naukowa?

A.Z.: Harvard dał mi odpowiednie warunki, aby jeszcze szerzej otworzyć swoje skrzydła. To tutaj nauczyłem się poświęcać czas temu, na czym najbardziej mi zależy. Moja działalność naukowa obejmuje stosunki międzynarodowe, ekonomię oraz cywilizacje i nauki bliskiego wschodu (arabistyka). Swoje pasje pogłębiam działalnością naukową i pozaakademicką. W 2013 opublikowałem pracę pt. „Cohesion of the Society and its Impact on the Transitional Movement in the cases of Republic of Tunisia and the Hashemite Kingdom of Jordan” na konferencji MESSA organizowanej przez Georgetown University w Doha.
 
Zaangażowałem się również w różne programy związane ze stosunkami międzynarodowymi, edukacją oraz „youth empowerment”. W 2013 oraz 2014 byłem Prezesem konferencji Harvard Model Congress, organizowanej w Singapurze i Hong Kongu. W Bostonie związany jestem z organizacją Harvard Stories for Orphans, która w 2011 roku wysłała książeczki dla dzieci do jednego z mazurskich domów dziecka. Szerzę również wiedzę nt. kultury, historii i tradycji Polski poprzez swoją działalność w Polskim Towarzystwie na Harvardzie.
 
K.M.: Jest Pan prezesem Polskiego Towarzystwa na Harvardzie. Czym dokładnie zajmuje się ta organizacja? 

A.Z.: Sprawy Polski zawsze są mi bliskie i na bieżąco śledzę, co dzieje się w kraju. Jak już Pani wspomniała, od 2011 roku jestem prezesem Polskiego Towarzystwa na Harvardzie. Polskie Towarzystwo na Harvardzie – bądź też Harvard Polish Society (HPS) – jest jedną z największych i najaktywniej działających organizacji studenckich na kampusie. W trakcie swojej prezydentury, starałem się osiągnąć pięć głównych celów. A mianowicie:
 
- Zwiększenie integracji Polaków (studentów, naukowców) z Harvardu oraz innych uczelni.
- Wspólne uroczyste obchodzenie ważnych świąt narodowych (np. Konstytucja 3 Maja, Dzień Niepodległości)  i religijnych (Boże Narodzenie, Wielkanoc).
- Promowanie studiów na Harvardzie wśród uczniów szkół średnich w Polsce, poprzez regularne wizyty w szkołach i nawiązywanie kontaktów z uczniami.
- Wsparcie dla studentów oraz naukowców przyjeżdżających na Harvard.
- Promowanie kultury polskiej na kampusie (kultura, sztuka, historia).
 
K.M.: Czy dostrzega Pan znaczące różnice między polskimi uniwersytetami a uczelniami zagranicznymi? 

A.Z.: Mimo, iż nigdy osobiście nie studiowałem w Polsce, wiele słyszałem na temat studiowania oraz funkcjonowania uniwersytetów w Polsce. Różnic jest rzeczywiście sporo. Temat ten dogłębnie poruszę w książce, którą zacząłem pisać. 
 
 
Szkolnictwo wyższe w USA jest podzielone, podobnie jak w Polsce, na poziom undergraduate (bachelor's degree) i graduate (master's i/lub PhD degree). W USA jednak ogromna większość studentów kończy edukację na bachelor's degree. Osoby, które wiążą swoją przyszłość z prawem, medycyną i pracą naukową na uniwersytecie, kontynuują edukację na poziomie graduate.
 
W przeciwieństwie do polskiego systemu, najlepsze uniwersytety w USA są uczelniami prywatnymi zarządzanymi przez menedżerów. Dzięki temu, administracja może sprawnie, efektywne i innowacyjne zarządzać rekrutacją, zasobami, kadrą i wieloma innymi kwestiami. Ponadto dzięki prywatnemu zarządzaniu, nauka jest niezależna od bieżących wewnętrznych czy zewnętrznych konstelacji politycznych. Głos studentów jest niezwykle ważny w środowisku, które ceni różnorodność, wielokulturowość i wielowymiarowość. 
 
W Polsce, aby zdobyć stopień naukowy magistra wystarczy zdać maturę. Jedynym elementem rekrutacji jest bowiem wynik na maturze, który bardzo często niewiele mówi o wiedzy, zdolnościach i możliwościach kandydatów. W USA, jak wspomniałem, obok wyników z egzaminów SAT równie ważne są: działalność akademicka i pozaakademicka, tzw. „personal statement”, listy rekomendacyjne i wiele innych.
 
 
Ponadto uniwersytety w Polsce są niestety ciągle kombinatami edukacyjnymi, gdzie studenci są nierozpoznawalni, mają ograniczony dostęp do kadry profesorskiej i różnorakich zasobów akademickich oraz słabe możliwości rozwoju. Na Harvardzie każdy student jest rozpoznawalny, na zajęcia nie może przyjść bez wcześniejszego przygotowania, zajęcia są w małych grupach, a każdy student musi być na nich aktywny. Dyskusje z zajęć można kontynuować na konsultacjach i nie spotkałem się z przypadkiem, żeby profesor nie miał na to czasu. Bardzo często stosunki z profesorami przyjmują charakter przyjacielski, ale oczywiście z wielkim wzajemnym szacunkiem. 
 
K.M.: Studiuje Pan nauki polityczne, ekonomię i arabistykę. Jakie są Pana plany na przyszłość? Chciałby Pan podjąć kolejny kierunek studiów czy stawia Pan na praktykę i rozwój kariery zawodowej?

A.Z.: W ciągu najbliższego roku będę zdobywać doświadczenia analityczne, biznesowe i menedżerskie. W międzyczasie będę składać dokumenty o różnego rodzaju fellowships, które pozwolą mi na przeprowadzenie paru ciekawych projektów w Azji. W perspektywie dwóch – trzech lat, chciałbym wrócić na uniwersytet, aby zdobyć magisterium albo doktorat. Po ukończeniu studiów drugiego stopnia, zamierzam wrócić do Polski. Poprzez moją działalność na Harvardzie i nie tylko, gdzie zawsze reprezentuję Polskę i staram się kultywować tradycję i historię Polski, pokazuję, że bardzo mi na niej zależy. Czuję się odpowiedzialny za to, co dzieje się w moim kraju. Dlatego też chciałbym zaangażować się w politykę, którą – jak niewielu dzisiaj – osobiście postrzegam jako służbę wszystkim obywatelom i osobom związanym z Polską.
 
K.M.: Jak zachęciłby Pan studentów prawa do podjęcia studiów na Harvard University? 

A.Z.: Statystyki mówią same za siebie. Harvard University jest najlepszym uniwersytetem na świecie według rankingu szanghajskiego. Harvard ma bardzo bogate zasoby akademickie i pozaakademickie, które otwierają wiele drzwi. Network Harvardczyków jest również niesamowity. Spotkacie ich praktycznie wszędzie – w Polsce znacznie mniej, ponieważ niewiele osób studiowało i studiuje na Harvardzie. Ścieżka na Harvard jest szeroko otwarta – trzeba tylko wyznaczyć sobie taki cel i dążyć do niego. Zapraszam również do polubienia mojego profilu na Facebooku www.facebook.com/ziemba.adam oraz odwiedzenia mojej strony internetowej . 
 
Wywiad przeprowadziła Kinga MIerzyńska - Ambasador portalu student.LEX.pl na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu