Szacunki są zatrważające: 20-30 proc. prac dyplomowych pochodzi z internetu! Ale wielu studentów nie rozpatruje tego zjawiska w kategoriach przestępstwa czy oszustwa. Twierdzą, że zakup pracy to często jedyny sposób zdobycia "papierka".
Wyborcza.pl podaje przykład ogłoszenia znalezionego w sieci: "Musisz napisać pracę, a brak ci czasu, pomysłu lub umiejętności? Posiadam wiedzę, zapał i doświadczenie, których potrzebujesz! Od wielu lat pomagam w pisaniu oryginalnych prac magisterskich, licencjackich i zaliczeniowych na 5 Z PLUSEM!". Takich ogłoszeń jest wiele. Dla niektórych pisanie prac dyplomowych to codzienne, nieźle płatne zajęcie. Jednak już nie tylko prywatne osoby, ukrywające się pod specjalnie wygenerowanymi adresami e-mailowymi, zarabiają na czarnym rynku prac dyplomowych. Pisanie prac to również sposób na zarabianie zarejestrowanych firm, które wcześniej skupują od studentów ich prace.
Według prof. Janusza Barty i Ryszarda Markiewicza z Instytutu Prawa Własności Intelektualnej UJ samo określenie "plagiat" nie tylko nie jest definiowane, ale nawet nie jest używane w aktach prawnych. Istnieje natomiast teoretycznie możliwość ukrócenia handlu pracami naukowymi zgodnie z treścią art. 115 ust. 1 Prawa Autorskiego, który stanowi: "Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech". Zdaniem Barty i Markiewicza zakupienia zamówionej pracy naukowej nie można rozpatrywać jako "przywłaszczania" cudzego autorstwa, gdyż nie nastąpiło ono wbrew woli twórcy. Spełniona zostaje jedynie przesłanka "wprowadzenia w błąd co do autorstwa". O wiele trudniejsze jest jednak pociągnięcie do odpowiedzialności karnej tych, którzy współpracują z firmami piszącymi prace. Należy za każdym razem wykazać "czyn zmierzający do wyłudzenia nieprawdy poprzez wprowadzanie w błąd", gdyż prawo nie zakazuje tego rodzaju działalności.
- Winny jest też polski system kształcenia - informuje anonimowy profesor. - Studenci mają niesamowite braki w kształceniu, bo żeby zdać maturę na 30 procent, wystarczy wykuć klucz, według którego rozwiązuje się zadania w części humanistycznej. Potem taki abiturient dostaje się na wyższą uczelnię, gdzie wymaga się tylko umiejętności czytania ze zrozumieniem i pisania spójnych wypowiedzi. Gdy po trzech latach przychodzi moment, że trzeba napisać pracę, jest bezradny... Zabrnęliśmy w wyścig szczurów.
Cały tekst na wyborcza.pl
------------------------------------------------------------------------------------------------
Wszystkim studentom przygotowującym pracę dyplomową polecamy publikację "Piszę akademicką pracę promocyjną - licencjacką, magisterską, doktorską". Książka zawiera wiele praktycznych przykładów, schematów i wzorów, w tym wzory notek bibliograficznych, przypisów, stron tytułowych.