Student Marcin H. złożył wniosek o przyznaniu mu stypendium naukowego za wybitne osiągnięcia naukowe. Przedstawił swoje sukcesy w postaci średniej ocen 4, 72, czterech wystąpień na konferencjach naukowych, publikacji w prasie specjalistycznej, dwa projekty badawcze.

Zobacz: Ambitni mają gorzej - za przekroczenie limitu ECTS trzeba będzie płacić>>>

Oceny wniosków o przyznanie stypendium dokonuje zespół, w skład którego wchodzi 27 ekspertów, reprezentujących osiem obszarów nauki i sztuki. Zespół przedstawia ministrowi nauki ranking wniosków, uszeregowany według największej liczby punktów. Zespół kieruje się regulaminem pracy z 7 listopada 2012 r. Organ ustalił, iż stypendium będzie przyznane 969 studentom, których wnioski uzyskały co najmniej 20 punktów. Wniosek Marcina H. został sklasyfikowany na 997 pozycji, uzyskując 19 punktów, dlatego też minister odmówił mu przyznania stypendium.
 
Marcin H. odwołał się do ponownie do ministra, a następnie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który uchylił decyzję odmowną. Sąd podkreślił, że porównanie decyzji ministra z grudnia 2012 r. z jego decyzją z marca 2013 r. w sposób dobitny uwidacznia, że minister zlekceważył skarżącego, gdyż powtórzył treść swojej wcześniejszej decyzji. W ocenie Sądu, świadczyć to może o pozorności działania organu, godzącej w zasadę dwuinstancyjności postępowania administracyjnego (art. 15 kpa w związku z art. 78 Konstytucji RP). Ponadto minister oparł się na decyzji zespołu, który pełni funkcje doradcze, sam zaś pod nią tylko się podpisał. Co więcej - zespół ekspertów należy traktować jak biegłych, wobec tego nie mogą te same osoby wydawać opinii w dwóch instancjach. Muszą oni w II instancji zostać wyłączeni.
 
 
Minister nauki złożył skargę kasacyjną do NSA. Zakwestionował w niej zarówno znaczenie ekspertów jako biegłych oraz wykroczenie poza granice uznania administracyjnego.
 
Naczelny Sąd Administracyjny utrzymał jednak w mocy wyrok WSA, choć nie ze wszystkimi argumentami I instancji się zgodził.
Więcej na lex.pl
 
Krzysztof Sobczak