Temat edukacji został poruszony podczas V Kongresu Kobiet, w trakcie panelu pod tytułem "Edukacja a rynki pracy". Magdalena Środa, reprezentująca Kongres Kobiet oraz Uniwersytet Warszawski, przyznała, że przez wiele lat była orędowniczką kształcenia uniwersyteckiego, jednak od jakiegoś czasu coraz bardziej docenia szkolnictwo zawodowe.
- Uniwersytet, od czasów Abelarda, był instytucją kształcącą duchowość, nie dawał wąskiej specjalizacji ani kompetencji, które powodują popadanie w rutynę, otwierał horyzonty. Jednak od jakiegoś czasu - tym momentem była zmiana systemu egzaminów - jest coraz gorzej, jeśli chodzi o poziom studentów. Ludzie przychodzą z dużą ilością niepotrzebnej wiedzy, a jeśli uczą się ją selekcjonować, to wyłącznie pod kątem testów - mówiła.
Zauważyła, że większość studentów nie wie, co chce robić w przyszłości, idzie na studia, by się tego dowiedzieć, nie wybiera kierunku pod kątem przyszłego zawodu. Podkreśliła, że w Polsce wciąż wierzymy w wartość studiowania dla samego studiowania, co rozbudza nasze aspiracje zawodowe, tymczasem jest coraz więcej prywatnych uczelni, które produkują buble i coraz częściej młodzi ludzie muszą wyjeżdżać z kraju w poszukiwaniu pracy, niekoniecznie zgodnej z wykształceniem.
- U nas profesor, choćby z najmniej użytecznej dziedziny, sfrustrowany niskimi zarobkami, jest bardziej ceniony niż ktoś z niższym wykształceniem, ale użytecznym zawodem. Był kiedyś taki obrazek przedstawiający profesora z pustym kalendarzem i hydraulika, który nie ma gdzie wcisnąć kolejnego zamówienia. I obaj sobie zazdroszczą. Pora chyba zacząć zazdrościć hydraulikom i trochą przestawić edukację zawodową - przekonywała Środa.