Program tzw. kierunków zamawianych jest jednym ze sztandarowych projektów ministerstwa nauki. Jego ideą jest promowanie studiów, które rząd uznał za istotne dla gospodarki. W praktyce składa się z dwóch głównych filarów – pierwszym z nich są dotacje budżetowe na wprowadzenie odpowiednich kierunków, a drugim – stypendia dla studentów, które mogły wynieść nawet tysiąc złotych miesięcznie.
DGP: kierunki zamawiane w kryzysie
Resort nauki wycofuje się z zachęt finansowych dla studentów kierunków zamawianych. Uczelnie, które do tej pory otrzymywały dotacje w ramach programu, obawiają się, że nie znajdą kandydatów na studia zamawiane i nie spełnią ministerialnych wymogów. Część szkół wyższych już zapowiada rezygnację z ministerialnych kierunków. O sprawie pisze Dziennik Gazeta Prawna.
„Nie ma już finansowanych przez budżet zachęt do podjęcia studiów ścisłych”, pisze Urszula Mirowska-Łoskot z Dziennika Gazety Prawnej. Same uczelnie nie otrzymają środków na zwiększenie liczby miejsc na kierunkach zamawianych.
Te dwa fakty stawiają pod znakiem zapytania cały program. Już teraz trudno znaleźć kandydatów na trudne techniczne i matematyczne kierunki – uczelnie już wcześniej przedłużały rekrutację do końca września, aby rozdać wszystkie indeksy. Bez dodatkowego stypendium – takie studia stają się zdecydowanie mniej atrakcyjne dla potencjalnych studentów.
Resort nauki zapowiada, że program będzie kontynuowany w nowej perspektywie finansowej UE na lata 2014-2020. Dziennikarze Gazety Prawnej zaznaczają, że zmieniona zostanie lista kierunków.
Program został wprowadzony w 2008 roku. Do tej pory przeznaczono na niego 1,2 mld złotych – w znacznej części z budżetu Unii Europejskiej. Najnowsze dane pokazują, że na 87 tys. osób, które podjęły naukę na kierunkach, zaledwie 9 tys. osób je ukończyło. Oczywiście należy wziąć poprawkę, że znaczna część osób nadal studiuje, co w mogłoby poprawić statystyki.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, 4 czerwca 2013 r.