Pięcioro doświadczonych sędziów z Sądu Okręgowego w Rzeszowie zostało obwinionych przez rzecznika dyscyplinarnego o to, że przekraczają swoje uprawnienia jako funkcjonariusze państwowi. Mianowicie – błędnie stosują przepis o zwrocie utraconych zarobków przez świadka, który na wezwanie sądu spełnia swój obywatelski obowiązek (art. 618b par. 3 kpk). Tymczasem sędziowie bronią się twierdząc, że mają prawo zastosować rozproszoną kontrolę konstytucyjności przepisu – stosowaną już od wielu lat w sądownictwie.
Ci sędziowie to: Marta Krajewska-Drozd, Anna Romańska, Marzena Ossolińska-Płąs , Marcin Świerk i Tomasz Wojciechowski.
Czytaj też: Ostra wymiana pism w SN: Dyscyplinarka dla Prusinowskiego i oskarżenie Manowskiej o instytucjonalne bezprawie>>
Wykładnia językowa przepisu
Właśnie w czwartek 6 kwietnia br. odbyła się pierwsza taka rozprawa przed Sądem Najwyższym. Sędzia W. został obwiniony o to, że:
- w styczniu 2021 r, jako przewodniczący i funkcjonariusz publiczny przekroczył swoje uprawnienia przez to, że zamiast 82 zł orzekł, że świadkowi Anieli J. należy się zwrot 134 zł tytułem utraconych zarobków, w związku ze stawiennictwem na rozprawie i naraził Skarb Państwa na szkodę,
- w lipcu 2021 r. jako przewodniczący orzekł o zwrocie świadkowi Markowi B. 252 zł zamiast 82 zł. utraconych zarobków za jeden dzień pracy. Złamał w ten sposób przepisy w sposób oczywisty i rażący ( art. 618 kpk)
Zobacz procedurę w LEX: Orzekanie w przedmiocie kosztów procesu >
Sporny przepis kodeksu postępowania karnego stanowi, że górną granicę należności za stawiennictwo świadka stanowi równowartość 4,6 proc. kwoty bazowej dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, której wysokość, ustaloną według odrębnych zasad, określa ustawa budżetowa. W przypadku gdy ogłoszenie ustawy budżetowej nastąpi po dniu 1 stycznia roku, którego dotyczy ustawa budżetowa, podstawę obliczenia należności za okres od 1 stycznia do dnia ogłoszenia ustawy budżetowej stanowi kwota bazowa w wysokości obowiązującej w grudniu roku poprzedniego.
WZORY DOKUMENTÓW:
Wniosek o przyznanie należności świadkowi w związku z wezwaniem na rozprawę >
Wniosek o przyznanie należności osobie towarzyszącej świadkowi >
Minimalna stawka godzinowa za pracę wynosi 22, 80 zł, a więc za cztery godziny w sądzie można wypłacić 82, 31 zł i to jest maksymalna kwota przewidziana ustawą. Jeśli jednak świadek w sądzie spędzi cały dzień roboczy, tj 8 godzin to powinien otrzymać 182 zł – takie było rozumowanie sędziego Tomasza W.
Zobacz procedurę w LEX: Zwrot utraconego zarobku lub utraconego dochodu wezwanemu świadkowi >
Cena promocyjna: 94.06 zł
Cena regularna: 99 zł
Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł
Donos do rzecznika
Z taką wykładnią nie zgodził się prezes SO – Rafał Puchalski i zawiadomił rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych o „nadużyciach” sędziego Tomasza W. i innych czterech sędziów tego sądu. Przypomnijmy, że prezes Puchalski w 2022 roku był wezwany przez SSP „Iustitia” do stanowczego i publicznego zaprzeczenia uczestnictwa w działalności nieformalnej grupy "antykasta", a także do złożenia rezygnacji ze stanowiska.
Czytaj w LEX: Odpowiedzialność dyscyplinarna sędziów i asesorów sądowych >
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych Michał Lasota przekonywał Sąd Najwyższy, że sędzia Tomasz W. dowolnie i wbrew przepisowi uznał, że kwota tam wymieniona jest zbyt niska i postawił się w roli Sejmu. Tym samym, nie popełnił błędu, ale zakwestionował porządek prawny.
W odpowiedzi obrońca sędziego adwokat Marcin Harasimowicz stwierdził, że obwiniony nie popełnił deliktu dyscyplinarnego, gdyż zachowanie sędziego W. było legalne, zastosował on przyjęty w orzecznictwie model wykładni prokonstytucyjnej, systemowej w ujęciu pionowym. Jest to spór filozowiczno-prawny na gruncie koncepcji aktywistycznej sędziego.
Z kolei drugi obrońca, prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych dr Piotr Prusinowski powiedział: - Zarzuty stawiane sędziemu W. pasują do nas – sędziów Sądu Najwyższego – do pana Wiesława Kozielewicza, do pana sędziego Zbigniewa Korzeniowskiego, którzy tu zasiadają i do mnie, bo my wszyscy stosujemy na co dzień wykładnię funkcjonalną. Pięciu sędziów Sądu Okręgowego w Rzeszowie (z tym, że jeden sędzia zmarł) mają zarzuty karne z tego powodu, a wykonują przecież czynność orzeczniczą. Dzisiaj na stanowiska sędziów powoływane są osoby, które myślą kategoriami, że każde wyjście poza literalne brzmienie przepisu przez sędziego to przestępstwo – wyjaśniał Prusinowski. – Sędzia jest po to, aby myśleć, sędzia W. nie działał na szkodę interesu publicznego, a orzeczenia sądu, bo przecież nie prywatne działania, nie mogą być traktowane jako przestępstwo - dodał.
Obwiniony sędzia jest niewinny
Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN uniewinniła Tomasza W. od zarzucanych mu czynów. Jednak wyrok jest nieprawomocny i rzecznik dyscyplinarny może go zaskarżyć do innego wydziału tej Izby.
- Demokratyczne państwo prawa, a takim państwem jest Polska, działa na zasadzie trójpodziału władzy. Każdy segment władzy ma przyznany mu obszar uprawnień – przypomniał przewodniczący Wiesław Kozielewicz. – Władze w pewnych granicznych elementach nakładają się na siebie. Tendencją każdej władzy jest „rozpychanie się”, np. parlament próbuje aktami ustawowymi rozstrzygać indywidualne sprawy. Są dyskusje, jak daleko Prezydent może wkraczać w kompetencje władzy sądowniczej na płaszczyźnie prawa łaski. I trzeci problem – władza wykładnicza sądu. Nie da się skonstruować przepisu prawa, który nie wymagałby wykładni. Nie da się opisać jeżykiem prawa wszystkich możliwych sytuacji życiowych. Sąd ma wielką władzę – nad interpretacją przepisów i tu pojawiają się zarzuty. Bo wykładając przepis tworzą określoną normę prawną – dodał przewodniczący. I wskazał, że czasem prawo się zmienia, a linia interpretacyjna – pozostaje, jest mocniejsza niż norma prawna.
Czytaj w LEX: Muszyński Mariusz, Tożsamość konstytucyjna jako granica lojalności państwa wobec UE >
Słowem – sędzia W. mógł dokonać wykładni rozszerzającej przepisu, gdyż nie ma jednej przez wszystkich akceptowanej wykładni, ale to nie zawiera znamion deliktu. - Spór dotyczy stosowania wykładni właśnie – wskazał Kozielewicz. – Wiele wykładni ze sobą współistnieją, a więc zachowanie sędziego nie było rażącym naruszeniem prawa - dodał.
Nie oznacza to, że sędzia nie odpowiada za swój błąd orzeczniczy. Odpowiada, gdy stwierdzi ten błąd instancja wyższa. Od wskazywania takich błędów jest też wytyk orzeczniczy, gdy doszło do błędnej wykładni, ale nie postępowanie dyscyplinarne – wskazał SN.
( sygnatura akt I ZSK 43/22).
Czytaj w LEX: Laskowski Michał, Granice wolności wypowiedzi sędziego w warunkach kryzysu praworządności >
Chcesz zapisać ten artykuł i wrócić do niego w przyszłości? Skorzystaj z nowych możliwości na Moje Prawo.pl