Konflikt Lewandowski–Kucharski relacjonują wszyscy: dziennikarze sportowi, gospodarczy, serwisy informacyjne, portale plotkarskie, także te zagraniczne. Publikują szczegóły dotyczące sporu, zawieranych umów, prowadzonej korespondencji. Według mediów Kucharski od dłuższego czasu szukał ugody pozasądowej. 12 sierpnia br. na adres Roberta Lewandowskiego dostarczono – prawdopodobnie drugą i ostatnią – propozycję załatwienia sprawy w Sądzie Arbitrażowym przy Krajowej Izbie Gospodarczej. Jak relacjonują media, w dokumencie wskazano trzydniowy termin odpowiedzi na tę propozycję, w przeciwnym razie Kucharski zapowiedział dochodzenie swoich praw w sądzie.

Dyskretny spór w arbitrażu

Gdyby Lewandowski zgodził się na postępowanie przed naszym sądem, nikt o jego konflikcie z byłym menadżerem by nie słyszał. Dlaczego? Bo arbitraż jest dyskretny, a postępowanie poufne. Postępowanie przed sądem arbitrażowym daje także gwarancję poszanowania interesów obu stron i tajemnic handlowych.  Ponadto należy dodać, że postępowanie przed sądem arbitrażowym ma zawsze element koncyliacyjny i nie prowadzi do takiego antagonizowania stron, jak to ma miejsce w sądownictwie powszechnym – często bowiem strony sporu po opuszczeniu sali sądowej prowadzą kolejne wspólne interesy, zawierają nowe umowy.

 

Cena promocyjna: 207.21 zł

|

Cena regularna: 259 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Arbitraż jest atrakcyjną alternatywą rozwiązywania sporów, zwłaszcza dla przedsiębiorców. Spory pomiędzy nimi często wynikają ze specyfiki stosunku prawnego łączącego strony. Tymczasem sprawy w sądach powszechnych są przydzielane losowo, a sędziowie mają dużą wiedzę prawniczą, jednak nie są specjalistami w zakresie konkretnej działalności gospodarczej. W tym celu powołuje się biegłych, a to nie tylko generuje koszty, ale również wydłuża postępowanie. W przypadku arbitrażu strony same wybierają jednego lub więcej arbitrów, specjalistów w dziedzinie, której konkretna sprawa dotyczy. Na listach polskich sądów polubownych figurują arbitrzy zagraniczni i na odwrót, bo sądy arbitrażowe zawierają dwustronne porozumienia o współpracy.

Czytaj także: Sąd arbitrażowy KIG chce rozstrzygać spory korporacyjne>>
 

Arbitraż możliwy szybciej

Często słyszę, że spory gospodarcze są z natury skomplikowane, więc muszą trwać długo. Nieprawda. Powszechnie przecież wiadomo, iż czas nie jest sprzymierzeńcem przedsiębiorców, zwłaszcza tych będących w sporze sądowym. Lata niepewności w oczekiwaniu na wyrok, piętrzące się zaległości finansowe – dla wielu firm może to oznaczać koniec działalności. Średni czas rozstrzygania sporu w SAKIG zamyka się, od wniesienia pozwu do wydania wyroku, w dwunastu miesiącach. Procedura przyspieszona zakłada natomiast, że wyrok będzie wydany w ciągu sześciu miesięcy od ukonstytuowania się zespołu orzekającego. To znacznie szybciej niż w sądach państwowych.

Warto podkreślić, że postępowanie prowadzone przez arbitrów jest jednoinstancyjne, również z uwagi na rozbudowaną formę analizy materiału dowodowego, czy też specyficzną możliwość „wygrywania częściowego” sporu. Do tego podjęte przez arbitrów rozstrzygniecie ma taką samą wartość, jak wyrok sądu powszechnego. Jest ono również uznawane przez ok. 150 państw.

Sprawa w sądzie trochę potrwa

Konfliktem Lewandowski-Kucharski zajmie się jednak sąd powszechny. Według „Der Spiegel”, do Sądu Okręgowego w Warszawie już trafił pozew Cezarego Kucharskiego przeciwko firmie marketingowej RL Management, w której był udziałowcem razem z Robertem Lewandowskim. Co oznacza, że na rozstrzygnięcie obaj panowie jeszcze poczekają – może nawet lata, w czasie których z pewnością na łamach mediów przeczytamy setki kolejnych relacji na ten temat. Skąd to wiem? Przecież na salę sądową wstęp może mieć każdy, dziennikarze mają także wgląd w akta sprawy. Tak medialny konflikt na pewno będzie się cieszył niesłabnącym zainteresowaniem mediów. Już dziś informują one opinię publiczną, że zdaniem Kucharskiego Lewandowski nieprawidłowo rozliczał się z dochodów firmy, wykorzystywał firmowe pieniądze do prywatnych celów; że Kucharski wypowiedział umowę spółki i domaga się zwrotu tego, co do RL Management wniósł; a wszystkie roszczenia oszacował na 39 mln złotych. 

Czy aby na pewno rozstrzyganie tego typu konfliktów powinno toczyć się na łamach gazet i portali plotkarskich?