Sąd Najwyższy rozpatrywał sprawę Heleny K. i jej syna, który bez jej wiedzy i zgody zlikwidował lokaty bankowe założone przez matkę.
Helena K. żyła wraz z mężem Józefem K. w małżeńskiej wspólnocie majątkowej. Nigdy nie mieli rozdzielności majątkowej, nie zawierali żadnych umów o takiej rozdzielności (zwanych intercyzą). Zarobione pieniądze deponowali w banku na odrębnych lokatach. Helena K. zdeponowała w jednym z banków 50 tysięcy złotych. Upoważniła syna Stanisława K. do dysponowania tymi pieniędzmi.
W styczniu 2003 r. Stanisław K., przedstawiając udzielone mu pełnomocnictwem, ale bez wiedzy i zgody matki zlikwidował lokaty. O tym fakcie Helena K. dowiedziała się w 2004 r. i zażądała od syna zwrotu pieniędzy. Stanisław K. tego nie zrobił.
Do śmierci Józefa K. w 2005 r. żadne z małżonków nie złożyło wniosku o ściganie syna. Dopiero w maju 2006 r. Helena K. złożyła doniesienie na syna wraz z wnioskiem o jego ściganie. Zarzuciła mu przywłaszczenie ponad 68 tysięcy złotych, na co składały się kwoty zdeponowane na lokatach wraz z odsetkami.
Sąd rejonowy uznał Stanisława K. za winnego popełnienia czynu z art. 284 § 1 kodeksu karnego, czyli przywłaszczenia mienia i nakazał mu zwrot matce pełnej kwoty ponad 68 tysięcy złotych.
Potem jednak, gdy wyrok ten uchylił sąd okręgowy, sąd rejonowy - ponownie rozpatrując sprawę - nakazał Stanisławowi K. zwrot matce tylko połowy tej kwoty.
Obie strony sporu złożyły apelacje od tego wyroku. W tej sytuacji sąd okręgowy nabrał wątpliwości, czy Helena K. może ścigać przed sądem karnym swojego syna również w imieniu zmarłego męża. A jeśli nie, to czy może złożyć wniosek o ściganie syna w stosunku do całości szkody (stanowiącej do śmierci męża ich majątek wspólny) czy tylko do połowy tej szkody.
Zdaniem sądu okręgowego, ani dotychczasowe orzecznictwo, ani wiedza prawna nie dają jednoznacznej odpowiedzi na te pytania. Dlatego sąd zwrócił się do Sądu Najwyższego o rozstrzygnięcie tej kwestii w uchwale.
W postanowieniu z 26 października 2011 r. (sygn. I KZP 11/11) Sąd Najwyższy odmówił podjęcia uchwały, bo uznał, że przepisy w tym zakresie są jasne i jednoznaczne.
Zdaniem SN, nie ulega wątpliwości, że Helena K. jest „osobą najbliższą” w stosunku do swojego zmarłego męża, Józefa K., a więc może po jego śmierci wykonywać prawa, które by mu przysługiwały, gdyby żył. Nie ma też wątpliwości, że kwota, o której przywłaszczenie oskarżony jest Stanisław K. należała do majątku wspólnego obojga małżonków.
"Zważywszy, że przywłaszczenie pieniędzy miało nastąpić w 2003 r., a więc jeszcze za życia Józefa K., to pokrzywdzonymi tym czynem była zarówno Helena K., jak i Józef K." - stwierdził SN.
"W literaturze podkreśla się jednoznacznie, że osoby najbliższe w razie śmierci pokrzywdzonego mogą wytoczyć powództwo cywilne o przysługujące im roszczenia majątkowe wynikające z popełnienia przestępstwa (art. 63 § 3 kodeksu postępowania karnego), a także wstąpić w prawa zmarłego powoda cywilnego i dochodzić przysługujących im roszczeń" - dodał sąd.
"Nie ulega wątpliwości, że w przypadku, gdy pokrzywdzonym przestępstwem ściganym na wniosek jest więcej niż jedna osoba, to każda z nich może skutecznie złożyć wniosek o ściganie, także, jeśli wykonuje jako osoba najbliższa prawa zmarłego pokrzywdzonego na podstawie art. 52 § 1 kodeksu postępowania karnego" - podsumował Sąd Najwyższy.
Katarzyna Jędrzejewska (PAP)