Sąd Najwyższy rozpatrywał sprawę rezydenta biura podróży, który podczas porannej toalety w hotelowym apartamencie, wychodząc z wanny, poślizgnął się i upadł, doznając uszkodzeń prawej ręki. W tym czasie rezydent przebywał za granicą, opiekując się grupą polskich turystów.

 

Obrażenia były poważne i rezydent wystąpił o odszkodowanie z ubezpieczenia wypadkowego oraz o inne świadczenia z tytułu wypadku przy pracy. Twierdził, że do zdarzenia doszło podczas podróży służbowej i że z racji swoich obowiązków pozostawał on stale w dyspozycji pracodawcy.

 

ZUS odmówił wypłacenia mu należności, podobne orzeczenia wydały także sądy, do których rezydent się odwoływał. Sąd I instancji oddalił odwołanie twierdząc, że wypadek nie miał związku z pracą. Zdarzył się podczas porannej toalety, a zatem czynności niezależnej od rodzaju wykonywanej pracy. Ubezpieczenie wypadkowe - jak przypomniał sąd - ma niwelować ryzyko związane z wykonywaną pracą, a nie ryzyka życia codziennego. Z taką interpretacją zgodził się sąd II instancji oddalając apelację.

 

Sprawa trafiła na wokandę Sądu Najwyższego, który wyrokiem z 18 listopada 2011 r. (sygn. I UK 140/11) również oddalił skargę kasacyjną rezydenta. W uzasadnieniu wyroku SN zwrócił uwagę na dwie sprawy: różnicę między wypadkiem przy pracy i wypadkiem podczas podróży służbowej oraz na to, kiedy w ogóle mamy do czynienia z wypadkiem przy pracy.

 

SN wskazał, że różnica między wypadkiem przy pracy i wypadkiem podczas podróży służbowej polega w szczególności na tym, że wypadek przy pracy powinien pozostawać w związku z pracą, natomiast wypadek podczas podróży służbowej musi się wiązać z wykonywaniem zadań powierzonych na czas podróży służbowej. Przykładowo, bez związku z zadaniami służbowymi w podróży są zachowania pracownika, która mają charakter czysto prywatny, np. gdy pracownik udaje się do restauracji na kolację z przygodnie poznanymi osobami.

 

W rozpatrywanej sprawie SN uznał, że rezydent w ogóle nie przebywał w podróży służbowej. Był bowiem rezydentem biura podróży za granicą. Wykonywał zadania na miejscu, na wyspie, na której zamieszkiwał. To było jego miejsce świadczenia pracy. Skoro tak, to doszło do zdarzenia, które powinno być badane bardziej jako wypadek przy pracy niż jako wypadek w czasie podróży służbowej - stwierdził SN.

 

W tej sprawie jednak SN uznał, że nie był to także wypadek przy pracy. Wprawdzie bowiem rezydent doznał uszkodzenia ciała w trakcie rezydentury, ale nie w czasie wykonywania zajęć zawodowych. Upadł w czasie porannej toalety, wychodząc z wanny. Wobec tego nie można uznać, że był to wypadek przy pracy. Zdarzenie miało miejsce poza godzinami wykonywania pracy i nie miało żadnego związku z zatrudnieniem - stwierdził SN. (PAP)

 

cmi/ kjed/