Sprawa toczy się już ponad 7 lat i może przedłużyć się o kolejne dwa lata, gdyż sąd odwoławczy musi się jeszcze raz pochylić nad problemem profesora Ryszarda P.
W 2005 roku były prorektor Politechniki Częstochowskiej złożył oświadczenie lustracyjne. W oświadczeniu wskazał, że nie pracował, nie pełnił służby i nie był współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa. To oświadczenie zakwestionował Instytut Pamięci Narodowej. Uznał bowiem, że profesor jest kłamcą lustracyjnym, gdyż Służba Bezpieczeństwa PRL traktowała Ryszarda P. jako tajnego i świadomego współpracownika przez dwa lata: od stycznia 1981 r. do lutego 1983 r . I nadała mu pseudonim "Zbyszek".
Profesor jest kłamcą lustracyjnym?
Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Gliwicach. Sąd orzekł, że przez pięć lat Ryszard P. nie może startować w wyborach do Sejmu, Senatu, Parlamentu Europejskiego i samorządu terytorialnego ani pełnić funkcji publicznych. Ten wyrok zaakceptował Sąd Apelacyjny w Katowicach i 27 czerwca 2014 r. utrzymał orzeczenie z pierwszej instancji.
Kasację od tego wyroku złożył prof. Piotr Kruszyński. Na rozprawie przed Sądem Najwyższym dowodził, że sądy I i II instancji nie wykazały, że współpracownik SB "Zbyszek' to jest prof. Ryszard P. Nie ma na to żadnych dokumentów: ani pisemnej zgody na współpracę, ani oświadczenia o zachowaniu tajemnicy rozmowy z funkcjonariuszem SB.
- Wyrok sądu odwoławczego to klasyczny przykład złamania zasady in dubio pro reo - mówił obrońca lustrowanego. - Funkcjonariusz SB, Edward A. nie rozpoznał tajnego współpracownika w Ryszardzie P.
Prof. Kruszyński podał dwa przykłady błędnej interpretacji akt SB w sprawie Zyty Gilowskiej i prof. Michała Kuleszy. Uznani oni zostali przez IPN za tajnych współpracowników tylko na podstawie akt sporządzanych przez funkcjonariuszy.
Prokurator odpowiedział, że funkcjonariusz napisał 14 notatek ze spotkań z lustrowanym, wobec czego współpraca miała miejsce. A ponadto w praktyce SB od osób znanych nie brano oświadczeń o współpracy.
Sąd Najwyższy nie podzielił tego poglądu.
Domniemania zamiast faktów
W wyroku z 5 lutego br. uchylił orzeczenie sądu II instancji i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia.
- Sądy obu instancji nie wyjaśniły dostatecznie wątpliwości, czy współpracownik "Zbyszek" to Ryszard P. Sądy nie oceniły dowodów, napisały tylko sprawozdanie - wyjaśniał sędzia Jacek Sobczak. - SN nie spotkał się jeszcze z sytuacją skazania, gdy brak jest w sprawie oświadczenia o współpracy, dowodów pobrania pieniędzy od SB, czy zobowiązania do zachowania tajemnicy - dodał.
Nie ma wątpliwości, że były kontakty lustrowanego z funkcjonariuszem SB, ale z tych spotkań nie wynika, że był on tajnym i świadomym współpracownikiem służb, że przekazywał informacje o pracownikach Politechniki.
Sędzia Sobczak dodał, że sprawa jest zbyt poważna dla zainteresowanego, aby można było ocenę faktów zastąpić domniemaniami.
Sygnatura akt IV KK 315/14, wyrok z 5 lutego 2015 r.