Sprawa dotyczyła odszkodowania w wysokości około 5 mln zł, którego domagali się od Skarbu Państwa spadkobiercy małżeństwa ze Skoczowa w woj. śląskim. Odszkodowanie miało być przyznane za 18-hektarowe gospodarstwo wraz z budynkami gospodarczymi, które w 1945 r. zostało odebrane małżonkom przez ówczesne władze. Gospodarstwo rozparcelowano, a wywłaszczenie zalegalizowano decyzjami administracyjnymi w 1960 r.
Decyzje wywłaszczeniowe zostały uchylone w 2008 r. i wkrótce potem do sądu trafił pozew od odszkodowanie - spadkobiercy małżeństwa ze Skoczowa zażądali ok. 5 mln zł za zabrane po wojnie grunty.
W toku procesu powstał problem, ile warta była wywłaszczona nieruchomość. W 2004 r. wydany został bowiem nowy plan zagospodarowania przestrzennego, na mocy którego wywłaszczone grunty zostały przekwalifikowane z rolnych na budowlane.
Sądy obu instancji zasądziły na rzecz spadkobierców żądane przez nich 5 mln zł. Sąd II instancji zwrócił uwagę ma to, że gdyby przodkowie spadkobierców nie zostali wywłaszczeni, to dziś byliby właścicielami działek rolnych przekwalifikowanych na budowlane. Dlatego należy im się odszkodowanie odpowiadające obecnej wartości rynkowej działek budowlanych - uznał sąd.
Z wyrokiem tym nie zgodził się w czwartek Sąd Najwyższy (sygn. V CSK 81/13). SN stwierdził, że wartość odszkodowania należy liczyć według obecnych cen rynkowych nieruchomości, ale trzeba brać pod uwagę stan i przeznaczenie nieruchomości w dniu wydania uchylonej decyzji wywłaszczeniowej. Skoro w 1960 roku 18-hektarowa działka była gruntem rolnym, to odszkodowanie powinno odpowiadać dzisiejszej wartości rynkowej wywłaszczonej nieruchomości kwalifikowanej jako grunty rolne.
"Uchylony wyrok nie bierze pod uwagę także faktu, iż na wywłaszczonym gruncie stały budynki" - podkreślił sędzia Mirosław Bączyk. Dodał, że w tej sytuacji wysokość odszkodowania musi być ponownie ustalona przez sąd II instancji. (PAP)