Lekarz medycyny Przemysław P. stanął przed sądem dyscyplinarnym po zarzutem popełnienia błędu diagnostycznego. Udał się on w niedzielę po południu do domu państwa Ś. celem porozmawiania i zbadania psychiatrycznego Ryszarda Ś. na polecenie sądu. Zastał drzwi zamknięte, więc zadowolił się obserwacją pacjenta przez okno. Po czym wydał zaświadczenie na podstawie wywiadu środowiskowego. Zaświadczenie to dowodziło, że pacjent cierpi na zaburzenia urojeniowe, które przejawiają się w izolowaniu się od rodziny, zakładaniu kamer w domu, konfliktach w pracy. Lekarz wydał więc skierowanie do szpitala psychiatrycznego bez zgody pacjenta. Sądy dyscyplinarne obu instancji zarzuciły Przemysławowi P. naruszenie ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, która nakazuje zbadać osobiście pacjenta, a nie tylko opierać się na wypowiedziach rodziny (art. 30). Co więcej sądy dopatrzyły się też przewinienia dyscyplinarnego polegającego na tym, że lekarz zajmujący się praktyką prywatną, nie pracujący w ZOZ-ie nie może wystawiać skierowania do szpitala (art. 40 zasad etyki lekarskiej). Za pierwsze z tych przewinień lekarz otrzymał karę nagany, a za drugi czyn – upomnienie.
Skutki złej opinii
Kasacje od orzeczenia złożył obrońca obwinionego twierdząc, że Przemysław P. nawet bez nawiązania kontaktu słownego mógł wydać diagnozę. Wystarczył wywiad środowiskowy i relacje syna i zony pokrzywdzonego. Ponadto lekarz uznał, że powołani dwaj biegli różnią się w opiniach i należało powołać trzeciego eksperta. W imieniu Naczelnego Rzecznika Dyscypliny Zawodowej przed SN wystąpiła dr Teresa Korta.
- Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego nakazuje badać osobiście pacjentów, objawy psychopatologiczne nie mogą być inaczej diagnozowane – mówiła dr Korta. – Nie można podejmować badania bez zawiadomienia i zgody pacjenta – dodała. – Ustalono jednak, że Ryszard Ś. nie otrzymał żadnej informacji o wizycie lekarza. A badanie nie dawało podstaw do wystawienia skierowania do szpitala psychiatrycznego.
Sam poszkodowany, w stanie wojennym internowany opozycjonista, stwierdził na rozprawie, że diagnoza lekarza psychiatry zaważyła na jego życiu. Jako pracownik naukowy Politechniki Wrocławskiej zaczął być postrzegany źle, a nawet prześladowany, co skończyło się zwolnieniem z pracy.
Oddalenie kasacji
Sąd Najwyższy oddalił kasację lekarza od wyroku Naczelnego Sądu Lekarskiego z 25 listopada 2010 r. jako bezzasadną. W postępowaniu przed sądami lekarskimi nie doszło do rażącego naruszenia prawa, a zwłaszcza prawo do obrony zostało zachowane. Powołanie trzeciego biegłego, jak wnosił obwiniony nie zmieniłoby ostatecznego orzeczenia– zaznaczył sędzia Piotr Hofmański. SN nie jest trzecią instancją i nie może kontrolować merytorycznie orzeczenia.
Sygnatura akt SDI 16/11
Skutki złej opinii
Kasacje od orzeczenia złożył obrońca obwinionego twierdząc, że Przemysław P. nawet bez nawiązania kontaktu słownego mógł wydać diagnozę. Wystarczył wywiad środowiskowy i relacje syna i zony pokrzywdzonego. Ponadto lekarz uznał, że powołani dwaj biegli różnią się w opiniach i należało powołać trzeciego eksperta. W imieniu Naczelnego Rzecznika Dyscypliny Zawodowej przed SN wystąpiła dr Teresa Korta.
- Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego nakazuje badać osobiście pacjentów, objawy psychopatologiczne nie mogą być inaczej diagnozowane – mówiła dr Korta. – Nie można podejmować badania bez zawiadomienia i zgody pacjenta – dodała. – Ustalono jednak, że Ryszard Ś. nie otrzymał żadnej informacji o wizycie lekarza. A badanie nie dawało podstaw do wystawienia skierowania do szpitala psychiatrycznego.
Sam poszkodowany, w stanie wojennym internowany opozycjonista, stwierdził na rozprawie, że diagnoza lekarza psychiatry zaważyła na jego życiu. Jako pracownik naukowy Politechniki Wrocławskiej zaczął być postrzegany źle, a nawet prześladowany, co skończyło się zwolnieniem z pracy.
Oddalenie kasacji
Sąd Najwyższy oddalił kasację lekarza od wyroku Naczelnego Sądu Lekarskiego z 25 listopada 2010 r. jako bezzasadną. W postępowaniu przed sądami lekarskimi nie doszło do rażącego naruszenia prawa, a zwłaszcza prawo do obrony zostało zachowane. Powołanie trzeciego biegłego, jak wnosił obwiniony nie zmieniłoby ostatecznego orzeczenia– zaznaczył sędzia Piotr Hofmański. SN nie jest trzecią instancją i nie może kontrolować merytorycznie orzeczenia.
Sygnatura akt SDI 16/11