Czytaj: Sąd: ekstradycja Polańskiego do USA niedopuszczalna >>
Uzasadnienie liczy ponad 230 stron; sąd przygotował również jego elektroniczną wersję. W ciągu siedmiu dni od daty jego otrzymania strony mogą wnieść zażalenie na to postanowienie.
Jeżeli żadna ze stron nie wniesie zażalenia, postanowienie uprawomocni się i będzie ostateczne. W przypadku złożenia zażalenia - sprawa trafi do sądu apelacyjnego. Jeżeli utrzyma on w mocy postanowienie o niedopuszczalności ekstradycji, będzie ono ostateczne.
Jeżeli sąd apelacyjny prawomocnie stwierdzi dopuszczalność ekstradycji, ostateczna decyzja w tej sprawie należeć będzie do ministra sprawiedliwości.
30 października krakowski Sąd Okręgowy uznał, że ekstradycja Romana Polańskiego do USA jest niedopuszczalna. Postanowienie jest nieprawomocne. Sąd odroczył o tydzień sporządzenie pisemnego uzasadnienia, a po jego sporządzeniu w sądzie trwało przepisywanie i prace redakcyjne.
Po ogłoszeniu postanowienia obrońcy zapowiedzieli, że nie będą składać zażalenia. Prokuratura podejmie decyzję w sprawie ewentualnego zażalenia po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem postanowienia.
Ekstradycji Polańskiego domagały się Stany Zjednoczone. W 1977 r. reżyser został uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią Samanthą Gailey (obecnie Geimer).
Obrońcy Polańskiego - adwokaci Jan Olszewski i Jerzy Stachowicz - wykazywali przed sądem, że wniosek o ekstradycję jest bezzasadny z powodu zawarcia ugody przed sądem amerykańskim i odbyciu kary przez poszukiwanego.
Jak wskazywali obrońcy, w 1977 r. Polańskiemu zarzucono sześć przestępstw, w tym gwałt na osobie pod wpływem narkotyków i molestowanie nieletniej. Na mocy zawartej ze stronami ugody Polański przyznał się do uprawiania seksu z nieletnią, a prokuratura wycofała pozostałe zarzuty.
W ramach uzgodnionej kary reżyser dobrowolnie stawił się do zakładu karnego i spędził tam 42 dni na tzw. obserwacji diagnostycznej, która maksymalnie może trwać 90 dni. Po tym okresie został zwolniony przez władze więzienne, według których jego dalszy pobyt w więzieniu nie był wskazany.
Jednak przed ogłoszeniem wyroku reżyser opuścił USA, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma warunków zawartej ugody. O tych okolicznościach mówi m.in. film dokumentalny "Roman Polański. Ścigany i pożądany" Mariny Zenovich z 2008 r., z którym zapoznał się sąd. Transkrypcja wypowiedzi sędziego i prokuratora z filmu została zaliczona w poczet materiału dowodowego.
Krakowski sąd po przeanalizowaniu bogatego materiału dowodowego podzielił argumenty obrońców i uznał, że przed sądem w USA została zawarta ugoda z Romanem Polańskim, a kara - wykonana. Dlatego stwierdził niedopuszczalność ekstradycji.
Sąd w ustnym uzasadnieniu szczegółowo zrelacjonował przebieg postępowania przeciwko Polańskiemu w USA, w trakcie którego - jak stwierdził - złamano zawartą ugodę i proponowano inną, nie dającą gwarancji Polańskiemu, że zostanie dotrzymana.
Wskazywał także, że łączny okres pozbawienia wolności Romana Polańskiego - razem z pobytem w zakładzie karnym w USA i aresztem domowym w Szwajcarii - wyniósł już równowartość 365 dni kary. "Jest to ośmiokrotność kary według pierwszej ugody i czterokrotność późniejszej, narzuconej ugody" - mówił w uzasadnieniu sędzia Dariusz Mazur.
Sędzia wskazał również, że Polska jest stroną Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności - i że w przypadku stwierdzenia dopuszczalności ekstradycji doszłoby do naruszenia praw Romana Polańskiego, a Polska naraziłaby się na zarzuty złamania tej konwencji. Jak wyjaśnił, w ocenie sądu ekstradycja byłaby związana z bezprawnym pozbawieniem wolności na co najmniej kilka tygodni w trudnych warunkach. "Trudno uznać, że osadzenie 82-letniej osoby w areszcie w celu wyjaśnienia nieprawidłowości i stwierdzenia, że kara została odbyta, jest konieczne" - mówił sędzia Mazur.
Podkreślił rolę adwokatów w tym postępowaniu, którzy "zdołali zebrać całe dossier i przedstawić je sądowi, by ocenić całe tło zdarzenia". W przeciwnym razie "sąd opierałby się na materiale ekstradycyjnym i nie wiedział, jak toczyło się postępowanie, bo nie było o tym mowy w dokumentach z USA". "Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że prawa Romana Polańskiego zostały złożone na ołtarzu dobrej opinii sądu, nadszarpniętej w latach 1977-78 przez sędziego Laurence'a Rittenbanda i prokuratora Davida Wellsa" - powiedział sędzia. Wyraził też opinię, że "prawdopodobnie gdyby nie chodziło o Romana Polańskiego, do którego przykleiła się opinia złego chłopca, ugoda nie zostałaby zerwana".
Sąd również na gruncie Kodeksu postępowania karnego dopatrzył się podstaw do odmowy ekstradycji. Ekstradycja bowiem powinna zmierzać albo do wykonania kary, albo do dalszego procedowania, a w przypadku Romana Polańskiego żaden z tych przypadków nie zachodzi.
Roman Polański powiedział dziennikarzom po ogłoszeniu postanowienia, że jest bardzo szczęśliwy z zakończenia sprawy. "To mnie kosztowało dużo wysiłku, zdrowia i kłopotów. Cieszę się, że zaufałem polskiej sprawiedliwości. Byłem zawsze przekonany, że to się dobrze skończy" - mówił. (PAP)
Dowiedz się więcej z książki | |
Prawo i postępowanie karne po nowelizacji - PAKIET
|