Porozumienie w sprawie rządowego projektu zmian w systemie emerytalnym może być trudne do osiągnięcia w Sejmie. PSL zapowiada do projektu poprawki - Stronnictwo chce, by kobiety mogły pracować o 3 lata krócej za każde urodzone dziecko, PiS nie wyklucza swojego projektu, własne propozycje ma SLD.
Projekt, zgodnie z którym wiek emerytalny kobiet i mężczyzn będzie stopniowo zrównywany aż osiągnie 67 lat, ma trafić do parlamentu w styczniu. Premier Donald Tusk chce, żeby nowe rozwiązania były przyjęte jeszcze zimą. Nad propozycją rządową pracuje minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL).
Donald Tusk mówił we wtorek, że nie ma większych wątpliwości, że projekt podniesienia wieku emerytalnego zostanie przeprowadzony wspólnie z PSL
"To zrozumiałe, że PSL chce prezentować pewne inne punkty widzenia, ale jestem przekonany, że wszystkie tezy zawarte w expose zyskają wsparcie koalicjanta" - powiedział Tusk. Jak dodał, wszystkie tezy z expose powinny zostać sfinalizowane zimą.
"Jestem tutaj spokojny, jeśli chodzi o naszą determinację i stopień przygotowania. Potem będziemy czekać na wolę posłów, senatorów i podpis prezydenta, ale powaga sytuacji wyraźnie wskazuje, że te rozwiązania są bezalternatyywne, ale mają charakter ewolucyjny i są tak skonstruowane, żeby ludzie nie ucierpieli w sposób nadmierny wskutek tych reform" - podkreślił premier.
"Liczę na zrozumienie wszystkich posłów dla tej umiarkowanej, przemyślanej, kompromisowej - w mądrym tego słowa znaczeniu - drodze, jaką proponujemy Polakom" - dodał szef rządu.
Wicepremier, prezes PSL Waldemar Pawlak uważa, że PO i PSL potrafią znaleźć "rozsądny kompromis" w sprawie wieku emerytalnego kobiet.
"Jeśli chodzi o sprawy emerytalne, pan premier zarysował pewien ramowy program dochodzenia do jednolitego wieku przechodzenia na emeryturę. Rozumiemy konieczności wynikające z uwarunkowań ekonomicznych i demograficznych, ale też zwracamy uwagę na ludzki wymiar polityki. Uważamy, że propozycje PSL, które sprawiają, że kobiety uzyskują prawo - nie przymus - wcześniejszego przechodzenia na emeryturę, jeśli urodziły jedno, dwójkę, trójkę dzieci lub więcej, (...) są w naszym przekonaniu ważne z punktu widzenia społecznego" - powiedział Pawlak.
"To jest propozycja, która w moim przekonaniu znajdzie uznanie pana premiera i będziemy mogli znaleźć rozsądny kompromis. Bo warto jest popracować nad tymi rozwiązaniami w taki sposób, żeby ta polityka miała ludzki wymiar i nie była tylko pasywnym odbiciem żądań i oczekiwań rynków finansowych" - zadeklarował Pawlak.
Wicemarszałek Sejmu Eugeniusz Grzeszczak zapowiedział, że Stronnictwo podczas prac sejmowych zgłosi poprawki, które będą skracać czas pracy kobiet. Zgodnie z nimi, matki, mające jedno dziecko pracowałyby docelowo do 64 roku życia, te z dwójką dzieci do 61, z trójką do 58 roku życia. Obecnie kobiety przechodzą na emeryturę w wieku 60 lat. Wcześniejsza emerytura dla wychowujących dzieci - jak podkreślają ludowcy - miałaby być prawem, nie przymusem.
Szef klubu PO Rafał Grupiński powiedział PAP, że Platforma będzie się starała przekonywać, że propozycja rządu to projekt, który nie wydłuża nadmiernie pracy obecnemu pokoleniu kobiet. Jak tłumaczył, dzisiejsza kobieta 55-letnia będzie miała - w efekcie tej ustawy - wydłużony czas pracy tylko o rok. Zwrócił uwagę, że zmiany obejmą bardziej młode pokolenie.
Pytany o postulat PSL obniżania wieku emerytalnego matek, Grupiński odpowiedział: "Powinniśmy uwzględniać na różne sposoby kwestie posiadania wielu dzieci, szczególnie wspomagać kobiety, oferować ułatwienia i dodatkową pomoc finansową. Zapowiedział to już premier mówiąc o znacznym wzroście świadczeń państwa od trzeciego dziecka wzwyż. Nie mieszałbym zbytnio tego porządku z samą kwestią wieku emerytalnego".
Rozwiązań rządowych nie poprze PiS. Według szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka opóźnienie momentu przejścia na emeryturę jest równoznaczne ze wzrostem bezrobocia w naszym kraju. "Donald Tusk posługuje się rozwiązaniami rodem z PRL, może niedługo zaapeluje do emerytów, aby krócej żyli i w ten sposób odciążyli budżet?" - mówił.
Błaszczak nie wykluczył, że PiS przedstawi "kontrprojekt" do propozycji rządu, który - jak powiedział - na pewno nie będzie zawierał przesunięcia momentu przejścia na emeryturę. Dodał, że projekt pojawi się w Sejmie równolegle z projektem rządowym i będzie dla niego alternatywą.
Również klub Ruchu Palikota nie poprze projektu zakładającego wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat. "Nie poprzemy, bo w Polsce średnia długość życia kobiet i mężczyzn jest niższa niż średnia w UE. Nie poprzemy, bo nie wyobrażamy sobie tego, by jeszcze na barki starszych ludzi przenosić odpowiedzialność za kryzys" - argumentował rzecznik klubu Andrzej Rozenek.
Propozycję rządu odrzuca także SLD. "Premier Donald Tusk, krótko mówiąc, chce przez 7 lat nie płacić Polakom uczciwie wypracowanych emerytur. To jest nieuczciwie" - powiedział PAP poseł Sojuszu Dariusz Joński.
Zapowiedział, że SLD w całości będzie popierał obywatelski projekt, który zakłada, że o przejściu na emeryturę nie decydowałby wiek, a staż pracy: 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn. Projekt przygotowany przez ekspertów OPZZ od zeszłego roku czeka w Sejmie na rozpatrzenie.
Koncepcje rządu w sprawie podniesienia wieku emerytalnego odrzuca też Solidarna Polska. "Jesteśmy przeciwko tym propozycjom, które koszty walki z kryzysem zrzucają na społeczeństwo" - powiedział PAP szef klubu SP Arkadiusz Mularczyk. (PAP)
Projekt, zgodnie z którym wiek emerytalny kobiet i mężczyzn będzie stopniowo zrównywany aż osiągnie 67 lat, ma trafić do parlamentu w styczniu. Premier Donald Tusk chce, żeby nowe rozwiązania były przyjęte jeszcze zimą. Nad propozycją rządową pracuje minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL).
Donald Tusk mówił we wtorek, że nie ma większych wątpliwości, że projekt podniesienia wieku emerytalnego zostanie przeprowadzony wspólnie z PSL
"To zrozumiałe, że PSL chce prezentować pewne inne punkty widzenia, ale jestem przekonany, że wszystkie tezy zawarte w expose zyskają wsparcie koalicjanta" - powiedział Tusk. Jak dodał, wszystkie tezy z expose powinny zostać sfinalizowane zimą.
"Jestem tutaj spokojny, jeśli chodzi o naszą determinację i stopień przygotowania. Potem będziemy czekać na wolę posłów, senatorów i podpis prezydenta, ale powaga sytuacji wyraźnie wskazuje, że te rozwiązania są bezalternatyywne, ale mają charakter ewolucyjny i są tak skonstruowane, żeby ludzie nie ucierpieli w sposób nadmierny wskutek tych reform" - podkreślił premier.
"Liczę na zrozumienie wszystkich posłów dla tej umiarkowanej, przemyślanej, kompromisowej - w mądrym tego słowa znaczeniu - drodze, jaką proponujemy Polakom" - dodał szef rządu.
Wicepremier, prezes PSL Waldemar Pawlak uważa, że PO i PSL potrafią znaleźć "rozsądny kompromis" w sprawie wieku emerytalnego kobiet.
"Jeśli chodzi o sprawy emerytalne, pan premier zarysował pewien ramowy program dochodzenia do jednolitego wieku przechodzenia na emeryturę. Rozumiemy konieczności wynikające z uwarunkowań ekonomicznych i demograficznych, ale też zwracamy uwagę na ludzki wymiar polityki. Uważamy, że propozycje PSL, które sprawiają, że kobiety uzyskują prawo - nie przymus - wcześniejszego przechodzenia na emeryturę, jeśli urodziły jedno, dwójkę, trójkę dzieci lub więcej, (...) są w naszym przekonaniu ważne z punktu widzenia społecznego" - powiedział Pawlak.
"To jest propozycja, która w moim przekonaniu znajdzie uznanie pana premiera i będziemy mogli znaleźć rozsądny kompromis. Bo warto jest popracować nad tymi rozwiązaniami w taki sposób, żeby ta polityka miała ludzki wymiar i nie była tylko pasywnym odbiciem żądań i oczekiwań rynków finansowych" - zadeklarował Pawlak.
Wicemarszałek Sejmu Eugeniusz Grzeszczak zapowiedział, że Stronnictwo podczas prac sejmowych zgłosi poprawki, które będą skracać czas pracy kobiet. Zgodnie z nimi, matki, mające jedno dziecko pracowałyby docelowo do 64 roku życia, te z dwójką dzieci do 61, z trójką do 58 roku życia. Obecnie kobiety przechodzą na emeryturę w wieku 60 lat. Wcześniejsza emerytura dla wychowujących dzieci - jak podkreślają ludowcy - miałaby być prawem, nie przymusem.
Szef klubu PO Rafał Grupiński powiedział PAP, że Platforma będzie się starała przekonywać, że propozycja rządu to projekt, który nie wydłuża nadmiernie pracy obecnemu pokoleniu kobiet. Jak tłumaczył, dzisiejsza kobieta 55-letnia będzie miała - w efekcie tej ustawy - wydłużony czas pracy tylko o rok. Zwrócił uwagę, że zmiany obejmą bardziej młode pokolenie.
Pytany o postulat PSL obniżania wieku emerytalnego matek, Grupiński odpowiedział: "Powinniśmy uwzględniać na różne sposoby kwestie posiadania wielu dzieci, szczególnie wspomagać kobiety, oferować ułatwienia i dodatkową pomoc finansową. Zapowiedział to już premier mówiąc o znacznym wzroście świadczeń państwa od trzeciego dziecka wzwyż. Nie mieszałbym zbytnio tego porządku z samą kwestią wieku emerytalnego".
Rozwiązań rządowych nie poprze PiS. Według szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka opóźnienie momentu przejścia na emeryturę jest równoznaczne ze wzrostem bezrobocia w naszym kraju. "Donald Tusk posługuje się rozwiązaniami rodem z PRL, może niedługo zaapeluje do emerytów, aby krócej żyli i w ten sposób odciążyli budżet?" - mówił.
Błaszczak nie wykluczył, że PiS przedstawi "kontrprojekt" do propozycji rządu, który - jak powiedział - na pewno nie będzie zawierał przesunięcia momentu przejścia na emeryturę. Dodał, że projekt pojawi się w Sejmie równolegle z projektem rządowym i będzie dla niego alternatywą.
Również klub Ruchu Palikota nie poprze projektu zakładającego wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat. "Nie poprzemy, bo w Polsce średnia długość życia kobiet i mężczyzn jest niższa niż średnia w UE. Nie poprzemy, bo nie wyobrażamy sobie tego, by jeszcze na barki starszych ludzi przenosić odpowiedzialność za kryzys" - argumentował rzecznik klubu Andrzej Rozenek.
Propozycję rządu odrzuca także SLD. "Premier Donald Tusk, krótko mówiąc, chce przez 7 lat nie płacić Polakom uczciwie wypracowanych emerytur. To jest nieuczciwie" - powiedział PAP poseł Sojuszu Dariusz Joński.
Zapowiedział, że SLD w całości będzie popierał obywatelski projekt, który zakłada, że o przejściu na emeryturę nie decydowałby wiek, a staż pracy: 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn. Projekt przygotowany przez ekspertów OPZZ od zeszłego roku czeka w Sejmie na rozpatrzenie.
Koncepcje rządu w sprawie podniesienia wieku emerytalnego odrzuca też Solidarna Polska. "Jesteśmy przeciwko tym propozycjom, które koszty walki z kryzysem zrzucają na społeczeństwo" - powiedział PAP szef klubu SP Arkadiusz Mularczyk. (PAP)