Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście umorzyła śledztwo 30 kwietnia - o czym wtedy nie informowano.
Jak powiedział w poniedziałek prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prokuratura uznała, że - z braku znamion przestępstwa - nie doszło do obrażenia uczuć religijnych autorów doniesień "publicznym znieważeniem przedmiotu czci religijnej w postaci figury Jezusa Chrystusa na krzyżu". Zarazem z powodu przedawnienia umorzono wątek śledztwa w sprawie takiego znieważenia w początkach lat 90., na etapie przygotowania tej instalacji przez artystę.
Art. 196 Kodeksu karnego stanowi, że kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia. Sąd Najwyższy uznał niedawno, że przestępstwo to popełnia nie tylko ten, kto chce go dokonać (działając w tzw. zamiarze bezpośrednim), ale także ten, kto przewiduje możliwość takiego przestępstwa i godzi się na to (tzw. zamiar ewentualny).
Jak wyjaśniał Nowak, prokuratura przyznała, że sposób wykorzystania przez artystę krucyfiksu (średniowiecznego zabytku, wypożyczonego z Muzeum Narodowego w Warszawie) "może zostać odebrany jako bluźnierczy", ale nie wystarcza to do pociągnięcia artysty do odpowiedzialności karnej. Prezentacja motywowana celem artystycznym nie jest przestępstwem, jeśli jej wykonawca "nie obejmuje swą świadomością realnej możliwości obrazy uczuć religijnych i nie godzi się z nią" - stwierdziła prokuratura.
Podkreślono, że nikt z osób decydujących o wystawie nie miał choćby ewentualnego zamiaru obrażenia uczuć religijnych. Sam Markiewicz zeznał, że w ogóle nie brał pod uwagę takiej możliwości, bo przez wiele lat jego instalacja z 1993 r. nie wzbudzała kontrowersji i dlatego miał prawo sądzić, że tak samo będzie i teraz. Z kolei dla CSW prezentacja miała głównie "charakter historyczny" (chodziło o prezentację tzw. sztuki krytycznej), a dyrektor CSW zeznał, że nie brał do uwagę, iż ktoś może się poczuć obrażony.
Dochodzenie wszczęto w listopadzie 2013 r. po doniesieniach m.in. posłanki PiS Anny Sobeckiej, Stowarzyszenia "Solidarność 2010" i Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami. Umorzenie nie jest prawomocne; autorzy doniesień czujący się obrażeni mogą się odwołać. Jeśli odwołania nie zostaną uwzględnione, będą oni mogli złożyć w sądzie prywatny akt oskarżenia.
W ramach wystawy pod nazwą "British British Polish Polish: sztuka krańców Europy w latach 90. I dziś" w CSW prezentowano m.in. film Markiewicza z 1993 r. zatytułowany "Adoracja" - była to praca dyplomowa tego artysty. "Gdy wszedłem do kościoła w Warszawie i zobaczyłem ludzi modlących się do wyrzeźbionego niby-boga, przeżyłem szok. Do pracy, w której pieszczę Chrystusa, motywowała mnie chęć obrazy tego, co nie jest Bogiem. I mimo wszystko jest to praca religijna - o uwielbieniu Boga" - mówił Markiewicz w jednym z wywiadów.
Przeciw filmowi protestowały środowiska katolickie, a także niektórzy politycy, m.in. z PiS. Przed CSW odbywały się demonstracje; w samym Centrum prowadzono modlitwę ekspiacyjną za zniewagę krzyża. Metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz i przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik oceniali, że na ekspozycji sprofanowano krzyż. Minister kultury Bogdan Zdrojewski odmówił dodatkowego finansowania wystawy w CSW.
W Trybunale Konstytucyjnym czeka na rozpoznanie skarga konstytucyjna na art. 196 Kk, złożona przez adwokata Doroty Rabczewskiej-Dody, skazanej prawomocnie przez warszawski sąd na 5 tys. zł grzywny za obrazę uczuć religijnych dwóch osób określeniem autorów Biblii, jako "naprutych winem i palących jakieś zioła".
W 2012 r. Sejm odrzucił projekt Ruchu Palikota, by w ogóle wykreślić art. 196. SLD zgłosił zaś pomysł złagodzenia - do pół roku - maksymalnego wymiaru kary. Według SLD publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej byłoby karalne tylko, jeśli znajdowałby się on w miejscu wykonywania obrzędów religijnych, a czyn taki byłby ścigany z oskarżenia prywatnego - nie przez prokuraturę.(PAP)